[Aktualizacja - 01.02.2013] Stacja postanowiła wyemitować kontrowersyjny odcinek tydzień wcześniej, 6 lutego, aby jego emisja nie poprzedzała kampanii One Billion Rising (14 lutego), feministycznego ruchu nawołującego do zaprzestania przemocy i promującego równość płci.
Burza w USA dotyczy obsadzenia w roli skazańca człowieka, który sam odsiedział w więzieniu pewien czas za gwałt. Fani są oburzeni, gdyż "Prawo i porządek: Sekcja specjalna" otrzymało wiele nagród za pokazywanie z odpowiednią wrażliwością przestępstw na tle seksualnym.
Powstała specjalna petycja, którą podpisało 6000 osób, w tym Pauley Perrette z serialu NCIS. Założycielką petycji jest Marcie Kaveney. Odnośnie tej afery wypowiedział się Mike Tyson.
- Przykro mi, że ma inne zdanie, ale ma do tego prawo. Przykro mi, że nie jest zadowolona z mojego angażu, ale nikogo nie zgwałciłem, ani nic takiego nie zrobiłem, a ta pani nie była tam, by wiedzieć, że to zrobiłem, lub nie. Nie chcę być bogaty i sławny. Chcę zarobić na życie dla mojej rodziny. Co ich to interesuje? Jestem czysty i trzeźwy od 5 lat. Od tego czasu nie złamałem prawa ani nie popełniłem żadnego przestępstwa. Staram się żyć swoim życiem - opowiadał aktor.
Tyson wciela się w Reggie'ego Rhodesa, który jest skazany na śmierć. Jego przestępstwa zostały wywołane destrukcyjnym maltretowaniem go w dzieciństwie.
- Został wykorzystany do granic możliwości. Zamordował jednego ze swoich oprawców i teraz jest za to skazany na śmierć. Wciąż pracuje nad apelacją - zdradzał Tyson.
Były bokser opowiada w wywiadzie, że chce tylko pokazać ludziom, że jest innym człowiekiem. Jest to pierwsza aktorska przygoda Tysona, gdyż poprzednio zawsze wcielał się w samego siebie.
- Nie sądzę, żebym miał jakiekolwiek aktorskie umiejętności. Zagrałem tak, jak najlepiej potrafiłem - czytamy.