Jesteśmy snem: przeczytaj fragment z omnibusa Ursuli K. Le Guin
Przeczytajcie fragment jednego z utworów, który znajdzie się w najnowszym omnibusie prezentującym twórczość Ursuli K. Le Guin.
Przeczytajcie fragment jednego z utworów, który znajdzie się w najnowszym omnibusie prezentującym twórczość Ursuli K. Le Guin.
Czy to nie zabrzmiało protekcjonalnie? Spojrzał na Orra, żeby stwierdzić, czy ten nie wziął mu tego za złe, i na sekundę napotkał jego wzrok. Niezwykle piękne oczy – pomyślał i zdziwił się przy tym słowie, bo piękno też nie było kategorią, którą często przywoływał. Tęczówki Orr miał błękitne albo szare, bardzo jasne, jakby przezroczyste. Przez chwilę Haber zapomniał się i wpatrzył w te przejrzyste nieuchwytne oczy, ale tylko przez chwilę, tak że jego świadomość prawie nie zarejestrowała niezwykłości owego przeżycia.
– No… – powiedział Orr, jakby podjął decyzję – miewam sny, które… które wpływają na… świat jawy. Na prawdziwy świat.
– Wszyscy je miewamy, panie Orr.
Orr wytrzeszczył oczy. Ideał prostoduszności.
– Wpływ snów tuż przed przebudzeniem na ogólny poziom emocjonalny psychiki może być…
Ale ideał prostoduszności mu przerwał:
– Nie, nie o to chodzi. – I dodał, lekko się jąkając: – Problem polega na tym, że coś mi się przyśniło, a potem się sprawdziło.
– Nietrudno w to uwierzyć, panie Orr. Mówię to całkiem poważnie. Od czasów rozkwitu myśli naukowej ludzie nie są skłonni kwestionować takich stwierdzeń, a już o wiele mniej im nie wierzyć. Sny pro…
– To nie są sny prorocze. Ja nie potrafię niczego przewidzieć. Ja po prostu zmieniam rzeczywistość.
Dłonie miał mocno zaciśnięte. Nic dziwnego, że przysłały go tu grube ryby z Wydziału Medycznego. Zawsze podrzucali Haberowi trudne orzechy do zgryzienia.
– Czy może mi pan podać jakiś przykład? Powiedzmy, czy może pan sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy miał pan taki sen? Ile miał pan lat?
Pacjent wahał się długo, aż w końcu powiedział:
– Chyba szesnaście.
Nadal zachowywał się ulegle. Wykazywał znaczny strach przed tematem, ale żadnej wrogości czy odruchów obronnych względem Habera.
– Nie jestem pewien.
– Niech mi pan opowie o pierwszym razie, którego jest pan pewien.
– Miałem siedemnaście lat. Mieszkałem jeszcze z rodzicami i była też u nas siostra matki. Rozwodziła się i nie pracowała, miała tylko zasiłek podstawowy. Była na swój sposób miła. Mieliśmy normalne trzypokojowe mieszkanie i ona tam tkwiła przez cały czas. Matkę doprowadzało to do szału. Chcę powiedzieć, że ciotka Ethel nie była delikatna. Godzinami przesiadywała w łazience – jeszcze mieliśmy w tym mieszkaniu prywatną łazienkę – i ciągle robiła mi jakby żartobliwe przedstawienia. Na wpół żartobliwe. Przychodziła do mojego pokoju w piżamie topless i tak dalej. Miała jakieś trzydzieści lat. Robiłem się od tego jakby spięty. Nie miałem jeszcze dziewczyny i… wie pan. Wiek dorastania. Łatwo się podniecić. Złościło mnie to. To była przecież moja ciotka.
Zerknął na Habera, żeby się upewnić, że lekarz wie, co go złościło, i że go nie potępia. Nachalna swoboda schyłku dwudziestego wieku wywoływała u swych spadkobierców tyle samo poczucia winy i strachu związanego z seksem, ile nachalna represyjność schyłku dziewiętnastego wieku. Orr obawiał się, że Haber może być zgorszony, iż nie chciał pójść do łóżka z własną ciotką. Lekarz miał neutralny, ale zainteresowany wyraz twarzy, więc Orr brnął dalej:
– No i miałem dużo jakby niespokojnych snów i ta ciotka zawsze w nich była. Zwykle przeobrażona, tak jak czasami zdarza się w snach. Raz była białym kotem, ale i tak wiedziałem, że to Ethel. No więc kiedy wreszcie jednego wieczoru namówiła mnie, abym wziął ją do kina, próbowała skłonić mnie, żebym jej dotykał, a potem, kiedy wróciliśmy do domu, rzucała się na moje łóżko i powtarzała, jak to moi rodzice śpią i tak dalej, no więc kiedy wreszcie wyprosiłem ją z pokoju i położyłem się, przyśnił mi się ten sen. Bardzo realistyczny. Kiedy się obudziłem, przypomniałem go sobie w całości. Śniło mi się, że Ethel zginęła w wypadku samochodowym w Los Angeles i że przyszedł telegram. Matka płakała, usiłując przygotować kolację, a mnie było jej żal i chciałem coś dla niej zrobić, ale nie wiedziałem co. To wszystko… Tylko że kiedy wstałem, poszedłem do saloniku. Ani śladu Ethel na tapczanie. W mieszkaniu nie było nikogo innego, tylko rodzice i ja. Jej nie było. Nigdy jej tam nie było. Nie musiałem pytać. Pamiętałem to. Wiedziałem, że ciotka Ethel zginęła w wypadku samochodowym sześć tygodni wcześniej na autostradzie w Los Angeles, wracając do domu po wizycie u prawnika w sprawie rozwodu. Dostaliśmy telegram. Cały sen był jakby powtórnym przeżyciem czegoś, co się rzeczywiście wydarzyło. Tylko że to się wcale nie wydarzyło. Do czasu snu. To znaczy, że równocześnie wiedziałem, że mieszkała z nami i spała na tapczanie w saloniku aż do poprzedniej nocy.
– Ale nie było niczego, co mogłoby to wykazać, udowodnić?
– Nie. Niczego. Nie było jej. Oprócz mnie nikt nie pamiętał, że była. A ja się myliłem. Teraz.
Haber skinął mądrze głową i pogłaskał się po brodzie. To, co wydawało się łagodnym przypadkiem uzależnienia od leków, okazało się poważnym zaburzeniem, ale nigdy nie przedstawiono mu systemu urojeń w tak bezpośredni sposób. Orr mógłby być inteligentnym schizofrenikiem, wciskającym mu kit i nabierającym go ze schizofreniczną pomysłowością i przebiegłością, ale nie miał tej lekkiej arogancji takich ludzi, na którą Haber był niezwykle wrażliwy.
– Dlaczego sądził pan, że matka nie zauważyła zmiany rzeczywistości tamtej nocy?
– No bo jej się to nie przyśniło. To znaczy, ten sen naprawdę zmienił rzeczywistość. Stworzył wstecznie inną rzeczywistość, której częścią ona była cały czas. Istniejąc w niej, nie pamiętała żadnej innej. Ja tak, ja pamiętałem obie, bo tam… byłem… w chwili zmiany. Tylko w taki sposób potrafię to wyjaśnić. Wiem, że to nie ma sensu. Ale muszę mieć jakieś wyjaśnienie albo trzeba będzie uznać, że postradałem zmysły.
Nie, ten facet nie jest mięczakiem.
– Nie zajmuję się osądzaniem, panie Orr. Ja poszukuję faktów. A proszę mi wierzyć, że zdarzenia umysłowe są dla mnie faktami. Kiedy widzi się czyjś sen rejestrowany na bieżąco przez elektroencefalograf, czarno na białym, jak ja to robiłem dziesięć tysięcy razy, nie mówi się o snach, że są nierzeczywiste. One istnieją: są zdarzeniami, zostawiają po sobie ślad. OK. Rozumiem, że inne pana sny miały jakoby podobny efekt?
– Kilka. Przez długi czas nie. Tylko pod wpływem napięcia. Ale wydawało mi się, że… że zdarza się to częściej. Zacząłem się bać.
Haber pochylił się do przodu.
– Dlaczego?
Orr patrzył na niego bez wyrazu.
– Dlaczego się pan bał?
– Bo nie chcę zmieniać rzeczywistości! – powiedział Orr, jakby stwierdzał coś absolutnie oczywistego. – Kimże ja jestem, żeby wtrącać się w bieg rzeczy? A zmiany wprowadza moja podświadomość, bez żadnej kontroli inteligencji. Próbowałem autohipnozy, ale nic to nie dało. Sny są niespójne, samolubne, irracjonalne – niemoralne, jak sam pan powiedział przed chwilą. Biorą się z tego, co w nas aspołeczne, prawda? Przynajmniej częściowo. Nie miałem zamiaru zabić biednej Ethel. Po prostu nie chciałem, żeby mi wchodziła w drogę. No a we śnie to może być drastyczne. Sny idą na skróty. Ja ją zabiłem. W wypadku samochodowym o półtora tysiąca kilometrów stąd przed sześcioma tygodniami. Jestem odpowiedzialny za jej śmierć.
Źródło: Prószyński i S-ka
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat