Flickr
Chris Evans dorastał jako fan bohaterów Marvela, ale Kapitan Ameryka nie był jego ulubioną postacią. Nie był nią też Human Torch, w którego aktor wcielał się w filmach o Fantastycznej Czwórce. Jak się okazało - był to Spider-Man i Evans zawsze wyobrażał sobie, że wcielenie się w niego byłoby najfajniejsze. Ta rola ma jednak jedną wadę:
Evans skomentował też raz jeszcze współpracę z Marvel Studios. Wiedział, że duży film może oznaczać duże pieniądze, ale stawia też aktora w sytuacji, w której musi zacząć się obawiać braku prywatności. Obawiał się, że nie będzie mógł przejść się ulicą bez bycia rozpoznanym, a cenił sobie anonimowość. Jeszcze większym zmartwieniem było zaangażowanie się w długoterminową umowę i świadomość, że potencjalnie przez kolejną dekadę będzie niemal wyłącznie tą postacią. Nie była to łatwa decyzja, ale ostatecznie jest z niej zadowolony.
Zobacz także:
