Jonathan Nolan przyznaje, że w scenie z Bernardem rzeczywiście wprowadzili nawiązanie do filmu Westworld w postaci gospodarza wyglądającego jak bohater grany przez Yula Brynnera. Przyznaje, że specjalnie dali to w tle, bo nie chcą, aby widzowie doszukiwali się w tym niepotrzebnego znaczenia. Nolan ciągle powtarzał, że wydarzenia z filmu nie rozegrały się przed historią serialu.

Przyznają, że Ford zbudował Westworld dla siebie, bo nie był przygotowany na normalne życie. Miał żonę, która spodziewała się dziecka, ale dla niego ważniejsze były te dzieci z Westworld. Stworzenie swojej rodziny w formie gospodarzy jest dla niego czymś w rodzaju kapsuły czasu. Sugerują, że ma to na niego wpływ.

Do sceny spaceru Maeve wybrano orkiestrową wersję Motion Picture Soundtrack zespołu Radiohead. Sam Nolan o tym zadecydował, bo często wybiera muzykę do odcinków. Natomiast Lisa Joy przyznaje, że scena wyszła lepiej, niż sądzili, bo wiedzieli, że napisali coś dobrego, ale gdy cofnęli się, dali popracować aktorce i reżyserowi, oni wznieśli to na nowy poziom. Wyszło jej zdaniem bardzo emocjonalnie. Dla twórców jest to jedna z ich ulubionych scen.

Nolan zdradza, że pomysł na wizualizacje interfejsu kontroli gospodarza zaczerpnął z tego, co wprowadził w scenariuszu filmu Interstellar, gdzie był robot z różnym poziom atrybutów. To jeden z aspektów sztucznej inteligencji, które zachęciło ich do stworzenia serialu.

Twórca został zapytany o to, dlaczego rzeźnicy po prostu nie wyłączyli Maeve  i nie wyczyścili jej pamięci. Nolan podkreśla, że odpowiedź na to poznamy w 8. odcinku.

Nie chcą wyjawić, co dokładnie stało się z Elsie i czy przeżyła.

- Kocham postać Elsie i również się o nią martwię. Była nieustraszona i zadawała pytania, których nie powinna i są to dokładnie takie pytania, jakie ja bym zadała w tej sytuacji. Mam nadzieję, że nic jej nie jest, ale nadal się o nią martwię - tłumaczy Lisa Joy.