Misja Greyhound: przeczytaj początek zekranizowanej powieści
Misję Greyhound możecie już oglądać, a wkrótce także będziecie mogli przeczytać. W oczekiwaniu na premierę książki C.S. Forestera przeczytajcie fragment.
Misję Greyhound możecie już oglądać, a wkrótce także będziecie mogli przeczytać. W oczekiwaniu na premierę książki C.S. Forestera przeczytajcie fragment.
C.S. Forester to autor specjalizujący się w powieściach marynistycznych. 21 lipca w Polsce zostanie wydana jego powieść Misja Greyhound, gdzie będziemy mogli zapoznać się z historią walki na morzu podczas II wojny światowej.
Misja Greyhound doczekała się ekranizacji z Tomem Hanksem w głównej roli. Przeczytajcie początek powieści udostępniony przez wydawnictwo Zysk i S-ka w przekładzie Jerzego Łozińskiego:
ROZDZIAŁ I
Godzinę po wschodzie słońca horyzont nie wydawał się zbyt odległy. Linia, na której wilgotne niebo stykało się z szarym oceanem, była rozmyta. Odnosiło się wrażenie, że posępne chmury gęstniały, im były bliżej widnokręgu. Tam zaś, gdzie go osiągały, nie dochodziło bynajmniej do raptownego przeskoku, gdyż oba żywioły po prostu się ze sobą mieszały. W efekcie obszar przykryty niską kopułą nieba był dość ograniczony. Poza nim morze ciągnęło się tysiącami mil we wszystkich kierunkach, pod nim rozpościerała się głębia sięgająca dwóch mil. Obie te wielkości — bez trudu przyswajalne jako fakt naukowy — niełatwo było ogarnąć wyobraźnią. Dwie mile niżej rozpościerało się dno, którego czerń przewyższała mrok w centrum najdłuższego i najczarniejszego ze wzniesionych przez człowieka tuneli. Panowało tam ciśnienie potężniejsze od tego, jakie kiedykolwiek uzyskano w fabryce czy laboratorium. Był to świat nieznany i nieodwiedzany, chyba że przez martwe ciała zamknięte w metalowych trumnach zmiażdżonych statków. Gdy owe giganty, tak wielkie i solidne dla maciupeńkiego człowieka, osuwały się na dno, aby się zatracić na zawsze w szlamie ciemnym i zimnym, powodowały mniej więcej tyle zamętu czy bałaganu co ziarenka kurzu osiadające na sali balowej.
Na powierzchni ten skąpy obszar domknięty nieodległym horyzontem zajęty był przez liczne statki. Każda z długich szarych fal, które jedna za drugą bez końca nadciągały od północnego wschodu, manifestowała gigantyczną moc. Każdej z nich statek się opierał, przechylając się, wznosząc dziób, wspinając się ku niebu, przechylając w drugą stronę, tym razem z dziobem nurkującym, a uniesioną rufą — i tak ześlizgiwał się po długim stoku, aby zaraz rozpocząć następny przechył, następny wzlot i następny spadek. Mnóstwo było statków w wielu szeregach i kolumnach, a jeśli tylko starczyło cierpliwości, sama ich obserwacja pozwalała odczytać kierunek i umiejscowienie fali po przekątnej idącej przez rzędy i kolumny: tam wspinają się na grzbiecie, a tam zlatują w dolinę, tak że widać tylko czubki masztów; tu kolebią się na lewą, a tam — na prawą burtę; tu — ku sobie, a tam — od siebie.
Statki były tak różne jak ich ruchy: wielkie i małe, polemy oraz bomy ładunkowe, frachtowce i tankowce, nowe i stare. A przecież zdało się, że wszystkie ożywia jedna wola, gdyż uparcie sunęły one na wschód, równolegle zalewane przez fale. Gdyby przyglądać się im odpowiednio długo, odkryłoby się, że w nieregularnych odstępach zmieniały kurs o kilka stopni w lewo lub w prawo, wszystkie dalsze w ślad za pierwszym. Obserwator stwierdziłby jednak, że niezależnie od tej korekty kursów masa statków ostatecznie zmierzała w stałym kierunku: na wschód, uparcie i niezłomnie. Z upływem więc każdej kolejnej godziny pokonywały kilka mil z owego tysiąca, który dzielił je od wyznaczonego celu — gdziekolwiek na wschodzie on leżał. Ten sam duch ożywiał każdy statek.
Nieprzerwana obserwacja ujawniłaby jednak także, iż nie był to duch nieomylny, a statki nie były bezbłędnymi automatami. Każda z drobnych zmian kursu powodowała pewną komplikację w ruchu owych trzydziestu siedmiu jednostek. Doświadczony obserwator oczekiwałby tego nawet wtedy, gdyby były tylko automatami, niepoddanymi ludzkim poleceniom. Każdy bowiem statek był odmienny od sąsiadów, każdy nieco inaczej reagował na ruch steru, każdy inaczej zachowywał się wobec fal atakujących od dziobu, rufy czy burty, na każdy inaczej wpływał wiatr. Te nikłe różnice zachowań statków płynących w jedną stronę — pół mili, w drugą — ćwierć mili, stwarzały problemy ogromnej wagi.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Zysk i S-ka
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat