Odyseja kosmiczna 3001: przeczytaj fragment finału epopei SF
W ramach serii Wehikuł Czasu ukazał się niedawno finałowy tom Odysei kosmicznej Arthura C. Clarke'a. Przeczytajcie początek tej powieści.
W ramach serii Wehikuł Czasu ukazał się niedawno finałowy tom Odysei kosmicznej Arthura C. Clarke'a. Przeczytajcie początek tej powieści.
Odyseja kosmiczna 3001. Finał ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rebis w zeszłym tygodniu w ramach serii Wehikuł czasu, w której prezentowane są klasyczne utwory science fiction. Autorem powieści jest oczywiście Arthur C. Clarke.
Odyseja kosmiczna 3001. Finał kończy czterotomowy cykl, którego początki sięgają słynnego filmu Stanleya Kubricka pt. 2001: Odyseja kosmiczna. Clarke współtworzył scenariusz, a później rozwinął początkowy pomysł w serię książek.
Opis książki brzmi następująco:
Przeczytajcie początek powieści Odyseja kosmiczna 3001. Finał w przekładzie Radosława Kota:
Odyseja kosmiczna 3001. Finał - fragment książki
Prolog. PierworodniTak właśnie możemy ich nazwać: Pierworodnymi. Chociaż w najmniejszym nawet stopniu nie przypominali ludzi, też byli cieleśni i też krwawili, a gdy spojrzeli niegdyś w otchłań kosmosu, ogarnęły ich i podziw, i lęk — i poczucie osamotnienia. Gdy tylko urośli w siłę, zaczęli szukać wśród gwiazd bratniej duszy.
W trakcie dalekich wypraw natykali się na wiele rozmaitych postaci życia w różnych stadiach ewolucji i aż nazbyt często byli świadkami, jak nikła iskierka inteligencji gasła pośród mroku kosmicznej nocy.
Ponieważ w całej Galaktyce nie znaleźli niczego bardziej cennego niż rozum, gdzie tylko mogli, tam wspomagali jego kiełkowanie. Niczym farmerzy na polu gwiazd siali i bywało, że zbierali potem plony.
Niekiedy zaś, niechętnie, ale musieli pielić.
Kiedy ich statek wszedł do Układu Słonecznego, wielkie dinozaury dawno już przeminęły, zgładzone w świcie swego istnienia przez przypadkowego gościa z przestrzeni kosmicznej.
Pierworodni przemknęli nad zlodowaciałymi, zewnętrznymi planetami, zatrzymali się na krótko przy pustynnym, umierającym Marsie i w końcu spojrzeli na Ziemię.
Ujrzeli świat rojący się od wszelkiego życia. Badali je całe lata, zbierali okazy, katalogowali. Gdy dowiedzieli się już wszystkiego, czego dowiedzieć się mogli, zaczęli działać. Ingerowali w rozwój całego szeregu gatunków, tak lądowych, jak i morskich. Czy z powodzeniem, to rozstrzygnąć się miało dopiero za co najmniej milion lat.
Byli cierpliwi, ale nie nieśmiertelni. Czekały na nich jeszcze miliardy innych słońc, więc odlecieli wkrótce, zniknęli w otchłani kosmosu, wiedząc, że nigdy tu nie wrócą. Zresztą nie było takiej potrzeby: zostawione na miejscu sługi same mogły dokonać dzieła.
Na Ziemi epoki lodowcowe przemijały jedna za drugą, na niezmiennej powierzchni Księżyca zaś cierpliwie czekał sekretny strażnik z gwiazd. Jeszcze wolniejszym rytmem pulsowały w Galaktyce pływy życia. Dziwne, czasem piękne, a czasem straszne imperia powstawały i upadały, przekazując swą wiedzę i dorobek następcom.
Gdzieś daleko, wśród gwiazd ewolucja wkraczała w wyższe stadia. Pierwsi odkrywcy Ziemi dawno już porzucili cielesne powłoki. Skonstruowali sprawniejsze maszyny, organiczne nośniki, i dokonali przeprowadzki. Z początku mózgów, a potem wyłącznie myśli. W pancerzach z metalu i kryształu ruszyli jeszcze dalej w Galaktykę. Nie budowali już statków kosmicznych, sami nimi byli.
Epoka machin nie trwała długo. Eksperymentując nieustannie, nauczyli się składować wiedzę bezpośrednio w tkance przestrzeni. Utrwalone w zastygłych koronkach światła myśli mogły trwać wiecznie.
Pierworodni stali się postacią czystej energii. Ich porzucone na tysiącach światów cielesne powłoki zatańczyły bezrozumnie, zadrżały i zległy, by obrócić się w pył.
Teraz byli panami Galaktyki, samą siłą woli mogli mknąć między gwiazdami, niczym delikatna mgiełka przesączali się przez szczeliny przestrzeni. Wolni od ograniczeń bytów materialnych nie zapomnieli jednak o swym pochodzeniu, o tym, jak zrodzili się kiedyś w ciepłym szlamie dawno już wyschłego morza. A ich cudowne maszyny nadal działały, nadzorując rozpoczęte miliony lat wcześniej eksperymenty.
Jednak nie zawsze bywały posłuszne instrukcjom twórców. Jak wszystkie maszyny ulegały niszczącemu wpływowi czasu i jego cierpliwej, wiecznie czuwającej służki: entropii.
I niekiedy odkrywały i wyznaczały sobie nowe, własne cele.
Źródło: Rebis
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat