Kilka dni temu wydawnictwo Marginesy wydało debiutancką powieść Quentina Tarantino pt. Pewnego razu w Hollywood. Jest to oczywiście historia bazująca na scenariuszu filmu z 2019 roku, ale wzbogacona o wiele scen i szczegółów. Wydawca udostępnił fragment Pewnego razu w Hollywood w przekładzie Anny Pol. Miłej lektury!

PEWNEGO RAZU W HOLLYWOOD - FRAGMENT POWIEŚCI

Z ośmiościeżkowego magnetofonu w czarnym porsche Sharon Tate dobiegają takty pierwszego śpiewanego po angielsku albumu Françoise hardy pod tytułem Loving. Piosenka, którą słychać w głośnikach stereo sportowego samochodu, to jej wersja utworu Phila Ochsa, There But For Fortune. Sharon uwielbia ten kawałek, więc siedząc za kierownicą porsche na Wilshire Boulevard w drodze do Westwood Village, śpiewa razem z hardy. Show me the prison, show me the jail, Show me the prisoner whose face is growing pale, And I’ll show you a young man with so many reasons why, And there but for fortune, may go you or I. Piosenka sprawia, że łzy spływają jej po policzkach. Aktorka wyszła z domu, żeby załatwić kilka spraw. Odebrała rzeczy z pralni chemicznej – trzy krótkie sukienki w nieco modsowym stylu, ledwo zasłaniające górną część uda, oraz należący do Romana niebieski dwurzędowy blezer wiszą w przezroczystych torbach na wieszakach za siedzeniem pasażera. Odebrała też buty na grubej podeszwie z koturnowymi obcasami z malutkiego zakładu szewskiego przy Little Santa Monica Boulevard. A teraz jedzie załatwić ostatni sprawunek. zamówiła w prezencie dla Romana pierwsze wydanie Tessy d’Urberville Thomasa Hardy’ego. Wczoraj miły starszy księgarz zatelefonował, by ją poinformować, że książka już dotarła. zatem, podśpiewując z mademoiselle Hardy i popłakując bez negatywnych emocji, Sharon szybko zmierza w kierunku Westwood Village. Skręcając w Wilshire z Santa Monica Boulevard, zauważa młodą hippiskę, która stoi z wystawionym kciukiem przy krawężniku. hippiska sprawia wrażenie zabłąkanego dziecka, ale wygląda pozytywnie, Sharon zaś jest w pozytywnym nastroju, więc myśli: „czemu nie?”. Rok później odpowiedź na to pytanie brzmiałaby: bo ta autostopowiczka mogła cię zabić. Jednak w lutym 1969 roku nie myślał tak nikt – nawet ludzie, którym dało się coś ukraść, tacy jak Sharon w wystrzałowym porsche. Sharon zatrzymuje się przy krawężniku koło hippiski o słodkiej piegowatej twarzy, naciska przełącznik opuszczający szybę w oknie po stronie pasażera i od razu uprzedza autostopowiczkę: – Jadę tylko do Westwood Village. Dziewczyna pochyla się, wypinając pupę, i zagląda przez okno, żeby sprawdzić, kto siedzi za kierownicą. Może i jest niebieskim ptakiem, ale nie zamierza wskakiwać do samochodu z byle kim. Jednak gdy widzi przed sobą piękną blondynkę, jej hippisowski uśmiech staje się jeszcze bardziej promienny niż zwykle. – Hej, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby – mówi. Sharon odwzajemnia uśmiech i zaprasza ją do środka. Obie młode kobiety prowadzą miłą pogawędkę przez całe trzynaście minut potrzebne na przejazd do Westwood Village i zaparkowanie samochodu. Hippiska mówi, że ma na imię Cheyenne i jedzie stopem do Big Sur, gdzie ma się spotkać z przyjaciółmi. Wybierają się na festiwal, na którym zagrają Crosby, Stills i Nash (bez Younga). Wystąpią też James Gang, Buffy Sainte Marie, a do tego jeszcze The 1910 Fruitgum Company. Zdaniem Sharon to może być fajna zabawa. Gdyby festiwal miał się zacząć dwa dni później, po wylocie Romana do Londynu, zastanowiłaby się nad zawiezieniem Cheyenne do Big Sur i pójściem na koncert z nią oraz jej przyjaciółmi. Może wcale by nie poszła, ale przynajmniej zastanowiłaby się nad tym. Sharon często zdarzało się działać pod wpływem impulsu. Roman tak nie umie, więc to jedna z dziedzin życia, w których jest bardziej do przodu niż jej rozchwytywany w świecie filmowym mąż. Jadąc razem trzynaście minut, dziewczyny rozmawiają o Big Sur i o Crosbym, Stillsie i Nashu, słuchają Françoise Hardy i częstują się nasionami słonecznika z małej skórzanej torebki Cheyenne. – No to pa! Dobrej zabawy w Big Sur! Tak brzmiały ostatnie słowa wypowiedziane przez Sharon do Cheyenne, kiedy dziewczyny przytuliły się na pożegnanie na płatnym parkingu za kinem Westwood Village, gdzie cała ściana jest oklejona wielkoformatowym plakatem do filmu Joanna w reżyserii przyjaciela Romana, Michaela Sarne’a. Po chwili Sharon idzie zdecydowanym krokiem do Westwood Village, żeby dokończyć sprawunki, a mała hippiska, kontynuując swoją kalifornijską przygodę, kieruje się na północ. Postukując białymi kozaczkami z lakierowanej skóry przed witrynami sklepów, kawiarni, pizzerii i automatów z gazetami, z których można wziąć za darmo „Los Angeles Free Press”, Sharon wyjmuje z torebki duże okulary przeciwsłoneczne i zakłada je na nos, żeby chronić oczy przed oślepiającym blaskiem kalifornijskiego słońca. W drodze do celu zauważa, że jej nowy film o zabawnych przygodach tajnego agenta Matta Helma pod tytułem Operacja Burzyciel właśnie jest wyświetlany w kinie Bruin naprzeciwko. napis na dużej markizie zapowiada:

Dean Martin jako Matt Helm w filmie OPERACJA BURZYCIEL E. Sommer S. Tate N. Kwan T. Louise

Uśmiechnięta Sharon przechodzi na drugą stronę ulicy, zatrzymuje się przed swoim portretem namalowanym na plakacie. Patrzy na dolną część afisza, gdzie są wymienieni aktorzy i znajduje wśród nich siebie. dotyka swojego nazwiska, wodzi opuszką palca wzdłuż liter. Nacieszywszy się nim, podziwia artystyczną wizję granej przez siebie postaci, która tutaj stoi na rozpędzonej stalowej kuli do burzenia domów, rozhuśtanej przez rysunkowego Deana Martina. Napawa się faktem, że film jest grany w jednym z głównych kin dzielnicy Westwood. W końcu drobnym, szybkim krokiem oddala się od kina i wchodzi do księgarni znajdującej się cztery budynki dalej. W Arthur’s Rare Books for Sale rozbrzmiewają dźwięki Stormy zespołu Classics IV dobiegające z radia za ladą. Słysząc już w drzwiach głos wokalisty, Dennisa Yosta, Sharon od razu czuje się zrelaksowana. jej zdaniem oprócz Arta Garfunkela to właśnie Dennis Yost z Classics IV ma najładniejszy głos ze wszystkich współczesnych artystów śpiewających rock and rolla. A najbardziej seksownym głosem może się pochwalić David Clayton Thomas z Blood, Sweat and Tears.
Źródło: Marginesy
– Czym mogę służyć, młoda damo? – pyta Arthur. Sharon zdejmuje okulary przeciwsłoneczne i pozdrawia starszego pana za ladą. – Dzień dobry, przyszłam po odbiór pierwszego wydania, które pan dla mnie sprowadził. – Jakiej książki? – pyta mężczyzna. – Tessy d’Urberville Thomasa Hardy’ego. zamówiłam ją przed dwoma tygodniami. – Po chwili dodaje: – Na nazwisko Polański. – A tak! – ożywia się Arthur. – Teraz wiem, o której książce mówisz, dziecko. Sharon się rozpromienia. – No właśnie. Wspaniała, prawda? Chcę ją sprezentować mężowi. – Twój mąż jest prawdziwym szczęściarzem – mówi Arthur. – Przede wszystkim chciałbym tak jak on móc znowu przeczytać Tessę d’Urberville po raz pierwszy. Ale także dlatego, że chciałbym znowu być na tyle młody, by się ożenić z taką ładną dziewczyną jak ty. Sharon kolejny raz się uśmiecha, wyciąga rękę nad ladą i dotyka usianej plamami dłoni staruszka. On też się uśmiecha.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj