fot. materiały prasowe
Światowa premiera filmu Predator: Strefa zagrożenia miała już miejsce. W Polsce musimy poczekać na to widowisko jeszcze do piątku, tj. 7 listopada 2025 roku. Krytycy mieli okazję już obejrzeć nowe dzieło Dana Trachtenberga. Czy udało się utrzymać poziom po fantastycznym Prey: Predator?
Predator: Strefa zagrożenia - recenzja filmu
W serwisie Rotten Tomatoes Predator: Strefa zagrożenia cieszy się obecnie wynikiem 89% pozytywnych opinii. Jest to przeliczone na podstawie 75 recenzji, z czego tylko osiem jest zgniłych, a zatem negatywnych. Jak ten wynik się ma w porównaniu z poprzednimi filmami z serii?
Jeśli patrzeć wyłącznie na produkcje aktorskie, to jest to drugi najlepszy film tuż po Predator: Prey, które także wyreżyserował Trachtenberg. Z kolei wliczając też serial animowany, Pogromcę potworów, Strefa zagrożenia plasuje się na 3. miejscu jeśli chodzi o całą franczyzę. Co ciekawe - całe podium zajmują produkcje właśnie Trachtenberga.
Predator: Strefa zagrożenia - recenzje krytyków
Do seansu nowego Predatora trzeba podejść z otwartą głową. Fani nie powinni nastawiać się na powtórkę z rozrywki. Film Trachtenberga bardziej stawia na wątki science fiction niżeli grozę, która charakteryzowała oryginalne produkcje z tej serii. Niektórym może się też nie spodobać humanizowanie głównego bohatera, czyli tytułowego Predatora. Pojawia się też obawa wśród niektórych krytyków, że motyw polowania zaczyna się nudzić i coraz trudniej go przedstawić w świeży sposób. Nie pomaga tu kategoria wiekowa PG-13 i postawienie na humor. Od razu czuć, że miało to być coś nowego i świeżego, co nie każdemu fanowi marki przypadnie do gustu. Jednak ci, którzy podejdą do seansu z otwartością, powinni być zadowoleni. To jeden z "najfajniejszych" i najbardziej rozrywkowych blockbusterów tego roku. To świetna przygoda, w dodatku bardzo dobrze nakręcona, która także porusza i emocjonuje.
Postawienie Dana Trachtenberga przed sterami całej franczyzy było znakomitym posunięciem. Reżyser rozbudowuje świat Predatora i jego mitologię. Pomaga mu w tym bardzo dobrze napisany scenariusz, który pogłębia postać Deka i cały świat Yautja. Położono solidne fundamenty pod przyszłe projekty z tego uniwersum. Reżyser jest nawet porównany do Jamesa Camerona. Pojawienie się androidów z uniwersum Obcego nie oznacza jednak błyskawicznego crossovera. Wszystko służy opowieści i zostało odpowiednio wyważone. Widać jednak pewne przesłanki, przez które można w przyszłości oczekiwać ponownego starcia ksenomorfa z Predatorem.
Chwalone są sceny akcji. Te zostały nakręcone przejrzyście. Wszystko bardzo dobrze widać, a choreografia cieszy oko. Jest brutalnie - na tyle, że niektórzy recenzenci dziwią się, że film dostał kategorię PG-13. Gorzej jest z efektami specjalnymi. Jedni uważają, że są na wysokim poziomie, a inni krytykują "szaroburość" niektórych momentów, szczególnie na początku. Widać, że ilość środków w budżecie nie dorównywała ambicjom reżysera, któremu zależało na podniesieniu skali całego widowiska. Momentami na ekranie jest zbyt ciemno i chaotycznie, ale poza tym w większości produkcja prezentuje się świetnie.
Recenzenci wyłonili też gwiazdę całego filmu - Elle Fanning i jej podwójną rolę dwóch androidek. Aktorka jest chwalona wszem i wobec ze wszystkich stron i absolutnie każdego. To znakomity występ, który dodaje jakości całej produkcji. Świetnie też działa w duecie z Dimitriusem Schuster-Koloamatangim.
Pojawia się też kilka pomniejszych wad - ponownie: ambicje i skala całego widowiska czasem przewyższają możliwości kreatywne twórców, chwilami brakuje czasu, żeby emocjonalne momenty mogły w pełni wybrzmieć, a postaci androidów poza dwiema androidkami Elle Fanning są nieciekawie napisane.
Który Predator był najlepszy?
Źródło: rottentomatoes.com