Mimo ogłoszonej żałoby narodowej po katastrofie lotniczej koło Smoleńska, wszystkie kina w Polsce (o czym informowaliśmy w newsie poniżej) w dniu dzisiejszym były otwarte. Zdecydowanie największe tłumy przewinęły się przez sale kinowe, w których od wczoraj można oglądać „Starcie Tytanów”. Bez wątpienia była to najbardziej oczekiwana produkcja kinowa od czasu „Avatara". Czy spełniła wszystkie moje oczekiwania? O tym poniżej.
Jeśli ktoś przed seansem ma zamiar w filmie szukać głębię, drugie dno, wyjątkową historię, którą zapamięta na długo, na pewno wyjdzie z kina niezadowolony. W „Starciu Tytanów” najważniejsza jest widowiskowość, przygoda i akcja. Tym porywały nas zwiastuny, tym porwał mnie również sam film przez całe 106 minut trwania. Ciężko szukać momentów wytchnienia. Fabuła gna do przodu i nie pozwala się nudzić. Wszystko nastawione jest na rozrywkę, dodatkowo podsyconą reklamowaniem filmu w „3D”. Dlaczego w cudzysłowiu? O tym za chwilę.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Szczególnie podobały mi się kreacje greckich bogów. Ralph Fiennes jako Hades i Liam Nelson jako Zeus nie nagrali się przesadnie dużo, ale każda scena z nimi zrobiona była bardzo klimatycznie. O Samie Worthingtonie przy premierze „Avatara” napisano już wszystko. Pozostaje tylko czekać na kolejną wielką produkcję, do której dostanie angaż. A pomyśleć, że jeszcze dwa lata temu nikt o nim nie słyszał. No, poza Jamesem Cameronem… Muzyka budowała klimat, zwłaszcza w momentach kiedy kamera pokazywała przepiękne krajobrazy Wielkiej Brytanii i Teneryfy (gdzie kręcony był film). Fajnie zaprojektowane i przedstawione zostały też postacie pochodzące typowo z greckiej mitologii – Charon (przewożący dusze zmarłych przez rzekę Styks do Hadesu) i Kraken (potwór morski). Widać w nich własną wyobraźnię reżysera, różniącą się od tego, o czym wiele razy czytaliśmy w mitach greckich.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Przy każdej dużej produkcji, jaką bez wątpienia jest „Starcie Tytanów”, mamy pewne kontrowersje. Nigdy nie byłem i nie będę przeciwnikiem 3D. Jest to coś nowego, coś co wyznacza nowy kierunek w kinematografii (a który tak naprawdę został już wyznaczony przez „Avatara"). Niestety…gdyby ktoś wybrał się na seans „Starcia Tytanów” w 3D i zapomniał przed wejściem do sali kinowej odebrać okularów, nie straciłby wiele. Zdecydowaną większość produkcji da się obejrzeć bez założonych okularów! Ilość scen zrobionych w 3D jest niewielka. Mam wrażenie, że więcej 3D obejrzałem i odczułem w kilkuminutowym zwiastunie „Shreka 4” emitowanym na początku, niż w trwającym blisko 2 godziny „Starciu Tytanów”. Dobrze, że niektóre kina (choć nie wszystkie, bo np. „Ciemna City” pokazuje tylko wersję 3D) dają widzom wybór wersji, na którą chcą iść (2D i 3D).
[image-browser playlist="" suggest=""]
Mimo kompletnie nieudanego zabiegu przekonwertowania „Starcia Tytanów” na 3D, samą produkcję polecam. Kawał naprawdę przyjemnego, przede wszystkim rozrywkowego kina. Oby więcej takich produkcji z tłem fabularnym wziętym z mitologii.
A jak wam podobał się film? Swoje wrażenia opiszcie w komentarzach.
Źródło: własne
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat