

Emerald Fennell pracuje nad filmową adaptacją klasyka Wichrowe wzgórza autorstwa Emily Brontë. Produkcja, której premiera jest zaplanowana na 2026 rok, już wzbudza ogromne emocje. W większości negatywne. Fani oryginału zarzucają twórczyni, że kostiumy są złej ery, casting na głównych bohaterów jest całkowicie chybiony ze względu na wiek i wygląd aktorów, a całość ma zdecydowanie zbyt erotyczny klimat. Cóż, tym osobom na pewno nie przypadnie do gustu nowa wypowiedź reżyserki.
Wichrowe wzgórza: reżyserka odpowiada na zarzuty o zbyt duży erotyzm
Emerald Fennell podczas wydarzenia Brontë Women’s Writing Festival w Anglii zdradziła nowe informacje na temat swojego nadchodzące filmu Wichrowe wzgórza. Chciała, by produkcja przeniosła na ekran uczucia, które towarzyszyły jej, gdy jako nastolatka po raz pierwszy przeczytała książkę:
Wiele osób po zobaczeniu zwiastuna i plakatów uznało, że film zapowiada się na tanie romansidło, coś pokroju 50 twarzy Greya czy Harlequinów. Reżyserka nie zgadza się jednak z osobami krytykującymi produkcję za zbyt erotyczny klimat:
Twórczyni zdaje sobie również sprawę z ogromnej odpowiedzialności, która ciąży na niej w związku z adaptacją jednego z największych klasyków literatury. Twierdzi, że „gdyby zrobił to ktoś inny, byłaby wściekła”, więc wydaje się też świadoma, że jest projekt jest bardzo kontrowersyjny.

Wichrowe wzgórza: reżyserka odpowiada na zarzuty dotyczące castingu
Po odniesieniu się do zarzutów o erotyczny klimat, Fennell stanęła również w obronie castingu. Przypominamy, że w głównych rolach obsadzono Jacoba Elordiego i Margot Robbie. Czytelnicy głównie mają im do zarzucenia to, że Heathcliff był kimś z marginesu społecznego, wyrzutkiem, a biały i konwencjonalnie atrakcyjny mężczyzna niezbyt pasuje do tego opisu. Z kolei Catherine ich zdaniem powinien grać ktoś młodszy.
Fennell jednak twardo stoi przy tym, że Elordi i Robbie byli słusznym wyborem. Twierdzi, że gdy poznała aktora na planie Saltburn, to wiedziała już, że to jej Heathcliff:
Margot Robbie również jej zdaniem była idealną kandydatką, ponieważ z łatwością rozkochuje w sobie ludzi i roztacza wokół siebie aurę prawdziwej gwiazdy:
Wichrowe wzgórza: czy adaptacja ma szansę na sukces?
Co ciekawe, chociaż w wielu przypadkach Fennell dość luźno podeszła do materiału źródłowego, to zapewnia, że pisząc scenariusz zachowała większość oryginalnych dialogów z książki, ponieważ jej zdaniem są wybitne.
Z powyższych wypowiedzi wynika także, że nie podjęła tych kontrowersyjnych decyzji ze względu na brak znajomości oryginału – tudzież brak szacunku do niego – tylko były to świadome wybory kreatywne. Reżyserka wydaje się przede wszystkim opierać na emocjach, które towarzyszyły jej podczas lektury. To by wyjaśniało, dlaczego skupiła na aurze Catherine, a nie na przykład jej wieku. W dodatku nie byłby to jej pierwszy film z dużą dawką erotyzmu, warto spojrzeć chociażby na wspomniany wyżej Saltburn.
Oczywiście, odbiorcy nadal mają prawo krytykować jej wybory. Adaptowanie klasyków literatury zawsze wiąże się z ogromnym ryzykiem, nawet jeśli nie podejmujesz tak odważnych decyzji, jak Emerald Fennell. Dopiero 14 lutego 2026 roku, gdy film pojawi się w kinach, ostatecznie przekonamy się, co sądzą o nim widzowie.
W międzyczasie zachęcam jednak do zapoznania z tym artykułem, w którym opisałam teorię na temat Wichrowych wzgórz, według których film nigdy nie miał być adaptacją książki, a negatywny szum wokół niego to celowy zabieg marketingowy: Ta adaptacja książki już wywołuje kontrowersje. Sęk w tym, że to może być jeden wielki przekręt.
Źródło: Variety

