Google zarabia fortunę na reklamach w sieci i nie ma w tym niczego dziwnego – firma od lat udoskonala algorytmy personalizujące, które ułatwiają dotarcie do docelowego klienta. Problem tkwi w tym, że wysoka skuteczność google’owskich reklam nie wszystkim przypadła do gustu. Kilka tygodni temu serwis znalazł się na celowniku amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu, która zarzuciła administratorom łamanie COPPA, ustawy o ochronie prywatności dzieci w internecie. Według FTC istnieje podejrzenie, że usługodawca nielegalnie gromadził dane pozwalające śledzić aktywność najmłodszych w sieci. Gdyby oskarżenie uznano za zasadne, YouTube mógłby zostać obciążony wielomilionową karą.

Dziennikarze Bloomberga twierdzą, że dotarli do „dobrze poinformowanych ludzi”, którzy ujawnili, w jaki sposób serwis może uniknąć napiętnowania ze strony FTC. Podobno kluczem do rozwiązania sporu ma być usunięcie spersonalizowanych reklam ze wszystkich filmów, które skierowane są do najmłodszych odbiorców. Jest to zdecydowanie mniej opresyjny scenariusz niż te, które wcześniej brano pod uwagę w kontekście uczynienia YouTube’a miejscem przyjaźniejszym dla dzieci. Pojawiły się już sugestie, że wszystkie treści dla najmłodszych odbiorców powinny trafić do aplikacji YouTube Kids, najodważniejsza propozycja zakładała zaś, że w takich materiałach reklamy w ogóle nie powinny się pojawiać.

Przedstawiciele YouTube’a zasugerowali, że dobrym wyjściem będzie dołączanie do filmów dla dzieci wyłącznie reklam kontekstowych, a nie spersonalizowanych. Oznaczałoby to, że pojawiłyby się w nich informacje o produktach nawiązujących do nagrania, a nie reklamy skrojone pod indywidualne gusta odbiorcy.

Zobacz także:

-

Treści z YouTube Premium trafią do powszechnego dostępu

-

Polityka - zwiastun filmu Vegi z rekordem wyświetleń na YouTube

Niezależnie od tego, który z powyższych scenariuszy doczeka się realizacji, największą niewiadomą pozostaje to, w jaki sposób administratorzy serwisu przesieją wszystkie filmy udostępnione w sieci i określą, na które należy nałożyć obostrzenia. To jednak problem, z którym prędzej czy później trzeba będzie się zmierzyć. W przeciwnym razie administratorzy YouTube'a nie dogadają się z FTC i narażą na karę, której woleliby uniknąć.