40. Festiwal Filmowy w Gdyni – przemyślenia po imprezie
19 września kończy się 40. Festiwal Filmowy w Gdyni, na którym miałem przyjemność być i brać udział w wielu wydarzeniach. Zanim poznamy zdobywców nagród, oto krótkie przemyślenia o imprezie.
19 września kończy się 40. Festiwal Filmowy w Gdyni, na którym miałem przyjemność być i brać udział w wielu wydarzeniach. Zanim poznamy zdobywców nagród, oto krótkie przemyślenia o imprezie.
40. Festiwal Filmowy w Gdyni odbywał się w dniach 14-19 września 2015 roku. Była to jubileuszowa edycja, która miała miejsce między innymi w dopiero co otwartym Gdyńskim Centrum Filmowym. Trochę się działo, dobrych filmów nie brakowało, a teraz przychodzi czas na krótkie przemyślenia na temat całej imprezy.
- Podczas całego festiwalu raziła mnie jedna rzecz - brak wyjątkowych atrakcji. Mamy do czynienia z jubileuszową edycją najważniejszego polskiego festiwalu filmowego, a w zasadzie odbywa się ona tak samo jak każda - bez żadnych fajerwerków i wyjątkowych dodatków. Szkoda też, że cała impreza kończy się smutnym akcentem - śmiercią reżysera Marcina Wrony.
- Ten festiwal pokazuje, że Polacy zaczynają uczyć się robić dobre kino gatunkowe. Z powodzeniem radziły sobie na imprezie filmy muzyczne (jeden to nietypowy musical z efektami specjalnymi), horror, film wojenny, thriller, a nawet soczysty komediodramat, co wbrew pozorom też nie jest zbyt regularne w naszym kinie. Idzie to w dobrą stronę.
- "Demon", czyli film czerpiący w ciekawy sposób ze stylistyki horroru, to według mnie najlepszy film tego festiwalu. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że od lat nie widziałem tak dobrego i oryginalnego polskiego filmu, o czym też pisałem w recenzji. Szkoda, że odszedł jego reżyser, bo "Demon" pokazał on, że mógł jeszcze zrobić wiele dobrego dla polskiego kina.
- Czasem mówi się, że w polskim kinie dobrze realizowane są tylko depresyjne dramaty. Ten festiwal przeczy tej tezie, gdyż większość filmów ma zdecydowanie pozytywny wydźwięk - nawet jeśli opowiadają poważną historię. Niektóre potrafią wręcz wprowadzić widza w dobry nastrój. Jest dobrze.
- Najbardziej przereklamowanym filmem festiwalu jest według mnie "11 minut" w reżyserii Jerzy Skolimowski. Po głośnych opiniach z festiwalu w Wenecji można było oczekiwać czegoś wybitnego i wyjątkowego, a jest tylko nieźle.
- Dziwi mnie wybór tytułów do konkursu głównego na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Powinno tu być kino wyjątkowe, ciekawe i na swój sposób ważne, a obecność takich tytułów jak "Hiszpanka", "Anatomia zła", "Żyć nie umierać" oraz "Chemia" to nieporozumienie, które zaniża poziom imprezy. To nie są dobre i ważne filmy.
- Wielką zagwozdką festiwalu jest "Efterskalv", czyli produkcja polsko-szwedzka. Problem w tym, że cały film rozgrywa się w Szwecji, jest w języku szwedzkim, a jego wizualny ton utrzymany jest w stylistyce tamtego kina. Jedynym widocznym polskim akcentem jest niewielka rola Wieslaw Komasa. To według mnie zbyt mało, by takowy film mógł znaleźć się w gronie polskich filmów walczących o nagrody. To tytuł z innej bajki.
- Miano najzabawniejszej konferencji prasowej festiwalu nadaję filmowi "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy", podczas której m.in. Anna Dymna żartowała o tym, że założy toaletę w stylu PRL-u i zostanie babcią klozetową, jak właśnie w tym filmie. Na żadnej konferencji tak często ludzie się nie śmiali. Więcej o tym w osobnym tekście z ciekawostkami.
- Festiwal aktorsko prezentował dobry poziom. Cieszył fakt, że w tym roku uwagę przykuwało dużo kobiet w różnym wieku - od młodych aktorek z "Córek dancingu", przez ciut starszą i błyszczącą na ekranie Paulinę Chapko z "11 minut", a skończywszy na Agata Kulesza, Gabriela Muskała czy Małgorzacie Zajączkowskiej. Kobiety w festiwalowych filmach stworzyły wiele ciekawych ról, często lepszych od swoich męskich odpowiedników, którzy oczywiście także mają czym się poszczycić.
- Nieraz widz narzeka, że polskie kino to ciągle te same ograne twarze. Podczas festiwalu mieliśmy też taki przykład w związku z dwoma aktorami - Piotr Głowacki i Bartłomiej Topa - z czego tylko ten drugi wychodzi obronną ręką, tworząc role, które różnią się od siebie pod każdym względem. Na plus jednak fakt, że w festiwalowych filmach zagrało wielu debiutantów oraz sporo młodych, nieogranych twarzy, przed którymi stoi wielka kariera. Pod tym względem też w końcu coś się zmienia.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat