Demon: Polski horror z pazurem – recenzja
Data premiery w Polsce: 16 października 2015Demon to polski film, który czerpie garściami ze stylistyki horroru. W przeszłości tego typu próby zazwyczaj kończyły się niepowodzeniami albo wręcz powstawał efekt parodii, ale tutaj wychodzi to nadzwyczajnie. Film obejrzałem w ramach 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni.
Demon to polski film, który czerpie garściami ze stylistyki horroru. W przeszłości tego typu próby zazwyczaj kończyły się niepowodzeniami albo wręcz powstawał efekt parodii, ale tutaj wychodzi to nadzwyczajnie. Film obejrzałem w ramach 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni.
Demon to w zasadzie horror, ponieważ przedstawiona w nim historia opiera się na motywie opętania. Jest tutaj wyraźny element nadnaturalny, atmosfera i tajemnicza kulminacja. Wszystko, co trzeba, zostaje zachowane. Jednakże w gruncie rzeczy Demon nie stara się straszyć prostymi trikami rodem z kina klasy B - zamiast tego skupia się na gęstej atmosferze i poczuciu grozy, które odczuwa się podczas całego seansu. Nie ma tu momentów, w których widz podskoczy z wrażenia przestraszony, bo film działa na same emocje i nasze przemyślenia. Ja tak naprawdę nie bałem się podczas seansu, ale film oglądałem z zapartym tchem, wciągając się w tę historię opętania w sposób nadzwyczajny.
Nie uświadczymy tutaj żadnych efektów specjalnych, co jest prawdopodobnie najlepszą wiadomością. Znając polskie warunki, można się domyślić, jak wyglądałyby. Marcin Wrona, reżyser, opiera się za to na aktorstwie Itaya Tirana, który gra głównego bohatera. To dzięki jego niesamowitej kreacji wierzymy w jego cierpienie i fakt, że opętał go zły duch (notabene z nim związana jest nawet fajna, acz prosta i przekonująca historia!). Tak naprawdę Tiran kradnie cały film i sprawia, że Tomasz Schuchardt, Adam Woronowicz, Andrzej Grabowski, Agnieszka Żulewska czy Tomasz Ziętek są tylko tłem dla jego wyczynów. To właśnie główny bohater sprawia, że ta opowieść z dreszczykiem wciąga bez reszty.
Co ciekawe, Wrona nie opiera się na schematach gatunkowych. Znajdą się tutaj oczywiście podstawy znane z horrorów, ale całość jest obudowana otoczką, która wychodzi poza cokolwiek, co mogliśmy oglądać. Najciekawszym zabiegiem jest to, że do opętania dochodzi podczas tradycyjnego polskiego wesela. To powoduje, że film ogląda się z zainteresowaniem - początkowo jest spokojnie, nie brak zabawnych momentów (Adam Woronowicz tutaj rządzi!), ale czujemy, że z każdą minutą napięcie rośnie, a atmosfera zaczyna się zagęszczać. Efekt jest kapitalny.
Cała opowieść jest mocno zakorzeniona w polskości, ale co ciekawe, nie ma tutaj określonego czasu akcji. Stroje są uniwersalne, scenografia także, więc fabuła mogłaby obejmować zarówno lata 30. XX wieku, jak i czasy obecne. Plusem tego wszystkiego jest to, że choć wspomniana polskość odgrywa tutaj istotną rolę, jest ukazana uniwersalnie. Istnieje wiele smaczków, które wyłapią polscy widzowie, ale jest też sporo elementów, które powinny trafić do widza zagranicznego. Ta budowa może się podobać. Do tego cała opowieść ma drugie dno związane z historią Polski, które jest przedstawione subtelnie i sprawnie.
Mam tak naprawdę jeden zarzut do tego filmu: momentowi kulminacyjnemu brakuje trochę pazura - tak, jakby z filmu delikatnie schodziła para. Brak porządnego kopnięcia na koniec, które wgniotłoby widza w fotel. Kulminacja wzbudza tak naprawdę mieszane odczucia, bo jednocześnie ma ona swoje plusy - po raz kolejny polski filmowiec nie traktuje widzów jak głupców. Nie mówi wszystkiego dosłownie, pozostawia pole do interpretacji i domysłów, a to w tym przypadku sprawdza się bardzo dobrze.
Demon to po części dramat z humorem, a po części horror. Dzięki wyśmienitej atmosferze, napięciu, historii i głównemu aktorowi ogląda się go świetnie i czuje wielkie emocje. Pod wieloma względami jest to jeden z najbardziej intrygujących i nietypowych filmów ostatnich lat. Pozytywne zaskoczenie!
Źródło: zdjęcie głowne: Marta Gostkiewicz
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat