Aktorzy, którzy popsuli filmy i seriale z superbohaterami
Przyjrzyjmy się odtwórcom ról, którzy komiksowe pierwowzory demontowali na ekranie.
Przyjrzyjmy się odtwórcom ról, którzy komiksowe pierwowzory demontowali na ekranie.
Laurel Lance (Katie Cassidy) wyzionęła ducha. Świat zatrząsnął się w posadach, z wielu miejsc płyną kondolencje, nic już nie będzie takie samo. Doprawdy trudno jednak określić, co było powodem jej odejścia z ziemskiego łez padołu, skoro ledwie chwilę wcześniej lekarze uspokajali Team Arrow w kwestii stanu zdrowia - jak się później okazało - nieboszczki. Być może twórcy serialu zdecydowali się symbolicznie napiętnować wady ustawy zdrowotnej prezydenta Obamy. Sama zainteresowana Cassidy dodała w jednym z wywiadów, że „poczuła sens tego zabiegu”. Nie ma się co dziwić – sportretowana przez nią bohaterka była swego czasu jedną z najbardziej irytujących postaci w amerykańskiej telewizji. W swoistym hołdzie dla kończącej sześć stóp pod ziemią Laurel postanowiliśmy pokazać Wam, że nie tylko Cassidy w filmach i serialach superbohaterskich solidnie aktorskimi popisami nabroiła. Co więcej, w zetknięciu z komiksowym pierwowzorem padali najwięksi.
Marlon Brando jako Jor-El
Superman
Nie zrozumcie mnie źle – Brando jest zapewne aktorem wszech czasów i ten tytuł nieprędko ktoś mu odbierze. Problem polega na tym, że jego doskonale sprawdzająca się w innych produkcjach, wyuczona jeszcze na zajęciach Stelli Adler teatralna maniera niekoniecznie wpasowała się w film Superman. Aktor nadał swojemu Jor-Elowi śmiertelnie poważny charakter, przez co podczas seansu widz czuje wielki rozdźwięk między grą Brando a pozostałych członków obsady. Dochodzi do tego jego zachowanie na planie, na którym odtwórca roli Vito Corleone walczył zarówno z własną tuszą, jak i problemem alkoholowym. Nawet zza grobu, w dokumencie Marlon Brando o sobie (przedstawiono w nim nagrywane dla własnych potrzeb przemyślenia aktora), przekonuje kolejne pokolenia, że jego rola w Supermanie była największą głupotą, jaką w życiu zrobił. Legenda Hollywood piętnuje scenariuszowy idiotyzm, dobitnie jeszcze ujawniając, że na planie pojawił się wyłącznie z powodu kłopotów finansowych.
Nicolas Cage jako Johnny Blaze / Ghost Rider
Ghost Rider i Ghost Rider: Spirit of Vengeance
Największy cierpiętnik kina do zarzynania postaci Ghost Ridera podchodził dwukrotnie, za każdym razem z coraz lepszym skutkiem. Nie dość, że do roli zupełnie nie pasował wiekowo, to jeszcze opętanemu przez Lucyfera bohaterowi nadał zamyślone, cherubinowe oblicze à la Set z Miasta aniołów. Jeśli Cage ma więc jakieś supermoce, to z pewnością przetrącania komiksowego pierwowzoru. Jego demoniczny w oryginale Ghost Rider bardziej śmieszy niż przeraża, a wypowiadane przez niego kwestie są podszyte niewyobrażalnym stężeniem patosu. Tak wielkim, że wraz z kolejnymi scenami podniosły nastrój głosu Cage’a dostarcza nam solidnej porcji rozrywki. Musimy jednak z perspektywy czasu aktorowi podziękować za to, że m.in. dzięki jego grze prawa do ekranowej postaci Ghost Ridera powróciły do Marvela.
Halle Berry jako Patience Phillips / Kobieta-Kot
Catwoman
Halle Berry wygląda w filmie przepięknie, jednak na tym kończą się zalety sportretowanej przez nią postaci. Choć w wywiadach zapewniała, że przygotowując się do roli, zgłębiła tajniki wschodnich sztuk walki, widz w czasie seansu zastanawia się, czy nie chodziło jej przypadkiem o oglądanie produkcji karate w domowym zaciszu... Co więcej, Berry w żaden sposób nie utożsamia się na ekranie ze swoją bohaterką, a w każdej kolejnej scenie uwspółcześniona wersja Kobiety-Kot wydaje się coraz bardziej zagubiona. Gra aktorska jest tu albo dziwaczna, albo karykaturalna i przerażająca zarazem. Nie pomagają też scenarzyści, którzy w historię wprowadzili tak niezrozumiałe zabiegi, jak obecność… magicznego kota.
George Clooney jako Bruce Wayne / Batman
Batman & Robin
Clooney w tym filmie zachowuje się tak, jakby tu tylko dorabiał podczas przerw w obecności na planie Ostrego dyżuru. Ku takiej konkluzji popychają nas jeszcze tropy anatomiczne: uwypuklone na stroju (nie tak znowu) Mrocznego Rycerza sutki i zupełnie sztywny sposób poruszania się Bruce’a Wayne’a, będący być może pokłosiem noszenia gorsetu ortopedycznego lub skrywania pod garderobą kija. Clooney przez bite dwie godziny seansu wciąż jest o coś zatroskany, nieustannie błądzi gdzieś wzrokiem, a jak trzeba, to raczy nas uśmiechem, czasem w najmniej spodziewanych momentach. Niekiedy wydaje się, że późniejszy zdobywca Oscara na ekranie sakramencko się nudzi i nie wie, co ze sobą począć. Znów jednak musimy znaleźć tu nutę optymistyczną: to także Clooney przyczynił się do tego, że Batman zniknął z kina na całe osiem lat, a o tej postaci przypomniał sobie sam Christopher Nolan.
Arnold Schwarzenegger jako Victor Fries / Mr. Freeze
Batman & Robin
Kolejny aktor demontujący od środka wątpliwą jakość Batmana i Robina. Z komicznym w tym przypadku, austriackim akcentem Arnie z prędkością - nomen omen - karabinu maszynowego uderza w widzów raz po raz absurdalnymi one-linerami. Pod koniec seansu i tak mamy wrażenie, że obecnie były gubernator Kalifornii posługuje się w tym filmie jedynie czterema słowami: freeze, ice, cool i chill. Jeśli już wychodzi poza ten zestaw, są to niezrozumiałe odwołania do zagłady dinozaurów. Do tego dochodzi komiczny wygląd jego bohatera, jakby ten odpadł w castingu do Krainy lodu, głupkowate miny i nadreprezentacja ekspresji emocjonalnej. Co więcej, sceny z udziałem Schwarzeneggera przebiegają tak szybko, że ogląda się je jak w przyspieszonym tempie. Być może Arnie w tym okresie swojego życia do planu treningowego dorzucił także biegi na krótkich dystansach.
- 1 (current)
- 2
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 65 lat