Hugo Weaving – charyzmatyczny Anglik
Brytyjczyk z urodzenia, Australijczyk z aktorskiego wykształcenia. Znany i lubiany za charyzmatyczne role w filmach z gatunku fantasy czy science fiction. Nietuzinkowy aktor, który czuje się dobrze w każdym gatunku, a dzięki jego charyźmie nawet w najgorszym filmie jest pozytywnie zapamiętany.
Brytyjczyk z urodzenia, Australijczyk z aktorskiego wykształcenia. Znany i lubiany za charyzmatyczne role w filmach z gatunku fantasy czy science fiction. Nietuzinkowy aktor, który czuje się dobrze w każdym gatunku, a dzięki jego charyźmie nawet w najgorszym filmie jest pozytywnie zapamiętany.
Weaving urodził się w Ibadanie w Nigerii w uniwersyteckim szpitalu. Rodzice byli Anglikami i po roku spędzonym w Nigerii wrócili do Wielkiej Brytanii. Hugo w wieku 16 lat przeprowadził się ponownie, tym razem do Sydney w Australii, gdzie kontynuował swoją edukację. Aktorstwa uczył się w prestiżowej szkole National Institute of Dramatic Art, którą ukończyli m.in. Hugh Jackman czy Stuart Beattie - ukończył ją w 1981 roku.
Jedną z pierwszych rzeczy, która sprawiła, że chciałem zostać aktorem, było słuchanie "Romea i Julii Prokofieva. Byłem tym bardzo wzruszony. Myślę, że wówczas miałem 9 lat, kiedy poszedłem zobaczyć ten balet. To wywołało u mnie zainteresowanie Szekspirem.
Przyszedł czas, aby młody aktor rozpoczął swoją karierę. Jak to bywa, najłatwiej było pierwsze kroki stawiać w świecie seriali. Jego pierwszą dużą rolą był serial "Bodyline" z 1984 roku, w którym wcielał się w kapitana angielskiej drużyny Cricketa, Douglasa Jardine'a. Aż do lat 90. zdobywał doświadczenie jako aktor w serialach i miniserialach jak "The Dirtwater Dynasty", "A Long Way From Home", "Bangkok Hilton" czy "Seven Deadly Sins". W 1995 roku Weaving zagrał w kanadyjsko-amerykańskim serialu z gatunku westernu pt. "Bordertown", który był emitowany przez trzy sezony. Rola Kennetha Pearsona była nowym doświadczeniem dla Weavinga, który zaczynał wyborami podkreślać, że żadnej gatunek filmowy nie jest dla niego problemem.
[image-browser playlist="609113" suggest=""]
W latach 90. aktor zaczynał zdobywać uznanie i rozpoznawalności. W 1991 roku otrzymał od Australijskiej Akademi Filmowej nagrodę dla najlepszego aktora za rolę w "Proof". Jednak dopiero kilka lat później Weaving zdobył pierwsze międzynarodowe uznanie za rolę w "Priscilla, królowa pustyni", w którym zagrał jednego z głównych bohaterów. Prawdziwy sukces przyszedł w 1999 roku dzięki roli agenta Smitha z filmu "Matrix". Jego ekranowa charyzma i stworzona kreacja zapadła w pamięci widzom i producentom, dzięki czemu możemy spokojnie powiedzieć, że był to największy przełom w karierze Weavinga. Aktor grał tę rolę także w dwóch sequelach. Chociaż w tych produkcjach często korzystano z dublerów, Hugo Weaving zdecydował się intensywnie trenować i większość scen walki odegrał sam. Kończyło się to często kontuzjami i przesunięciami w kręceniu scen akcji.
Wedle oczekiwań rola agenta Smitha zaowocała propozycjami z Hollywood. Jeszcze przed pracą nad sequelami "Matriksa" Weaving dostał drugą rolę, która ugruntowała jego mocną pozycją w branży aktorskiej - zagrał Elronda w trylogii Petera Jacksona pt. "Władca Pierścieni". Mocna rola spotkała się z dobrym odzewem widzów i krytyków. Ponownie udowodnił, że na ekranie tryska hipnotyzującą charyzmą, nawet jeśli to jest tak mała rola jak we "Władcy Pierścieni". Ponownie zagrał tę postać, podkładając głos w grze "Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II".
Kocham pracować w Australii. Budżety są mniejsze, ekipy są mniejsze, wszystko jest mniejsze, a tempo pracy o wiele szybsze. To dodaje energii. Po pełnym pracy dniu nie czujesz się zmęczony. W wielkich produkcjach dużo siedzisz i nic nie robisz. To niszczy twoją energię.
Po dwóch superprodukcjach aktor wrócił do niezależnego kina ambitnego grając w "Everything Goes" czy "Little Fish". Jego odpoczynek od hollywoodzkiego efekciarstwa nie trwał długo. W 2006 roku to dwie ciekawe i bardzo różne od siebie role. Najpierw podkładał głos jednej z postaci w animacji "Happy Feet. Tupot małych stóp" w reżyserii George'a Millera, by później ponownie spotkać się na planie z Wachowskimi w "V jak Vendetta". Co ciekawe, Weaving nie był pierwszym wyborem producentów tego filmu - główną rolę grał James Purefoy, lecz po 6 tygodniach pracy na planie z niejasnych przyczyn zrezygnował. Wachowscy wzięli wówczas Weavinga, który nagrał ponownie większość scen Purefoya, chociaż postać tytułowego V miała przez cały film maskę na twarzy. Aktor nie szalał ze scenami akcji w tej produkcji - David Leitch, kaskader wykonał za niego większość pracy.
[image-browser playlist="609114" suggest=""]
W 2007 roku aktor dostał rolę w "Transformers" Michaela Baya, co spotkało się z wielkimi kontrowersjami wielbicieli animacji. Pomimo tego, że do roli Optimusa wzięto charakterystycznego aktora z produkcji animowanych o dużych robotach, zdecydowano się nie brać Franka Welkera do roli Megatrona. Bay wyjawił później, że chciał, aby Megatron fizycznie pasował do postaci Weavinga. Dodał, że głos Welkera nie pasował do nowej interpretacji tej postaci.
Michael Bay rozmawia ze mną przez telefon. Nigdy go osobiście nie poznałem. Gdy pracowaliśmy nad drugą częścią, ja wciąż nie widziałem pierwszej odsłony. Wciąż tak naprawdę nie wiem, kim jest postać Megatrona i w sumie nic o tym nie wiedziałem. To tylko podkładanie głosu, a ludzie wnioskują, że spędziłem nad tym całe życie.
W 2010 roku Weaving pojawił się w filmie "Wilkołak" Joe Johnstona, który był remakiem filmu z lat 40. Chociaż krytyka nie pozostawiła suchej nutki na większości elementów tej produkcji, Weaving potrafił obronić się przyzwoitą kreacją.
Poza kinem, aktor udziela się także w teatrze, najczęściej w Sydney. Często udawało mu się występować z Cate Blnachett, z którą grał także we "Władcy Pierścieni". W listopadzie 2010 roku wystąpił w sztuce "Uncle Vanya", w której wystąpił także Richard Roxburgh, Na prośbę tego aktora Weaving pojawił się gościnnie w serialu "Rake", w odcinku, który zadebiutował na ekranach w maju 2010 roku. Na tę chwilę jest to jego ostatni występ w serialu telewizyjnym, lecz możemy być pewni, że tak różnorodny aktor kiedyś jeszcze powróci do tego medium.
[image-browser playlist="609115" suggest=""]
Hugo Weaving obecnie występuje w kolejnej roli charyzmatycznego łotra w filmie "Captain America: Pierwsze starcie", który od 5 sierpnia jest emitowany w polskich kinach. Postać Red Skulla na pewno będzie kolejną ciekawą kreacją dopisaną do długiej listy odegranych w karierze. Potwierdzono także, że powróci do roli Elronda w dwóch częściach filmu "Hobbit". Raczej nadal będzie to mała rola, lecz dla fanów aktora na pewno będzie to wartościowy smaczek, wokół którego nie można przejść obojętnie. Nie zapomnijmy także o kolejnej superproducji rodzeństwa Wachowskich pt. "Cloud Atlas". Aktor stał się częścią gwiazdorskiej obsady.
Przez lata Hugo Weaving udowadniał, że jest aktorem o świetnym warsztacie, który kocha różnorodność i potrafi poradzić sobie w każdym gatunku od komedii, przez fantasy, science fiction po ambitne dramaty. Na pewno jeszcze nie raz zaskoczy widzów oryginalnymi kreacjami.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1954, kończy 70 lat