Jerry O’Connell powraca jako Carter, były aktor, a obecnie prywatny detektyw współpracujący z policją. Pierwszy odcinek nowego sezonu będzie miał swoją premierę dziś na kanale AXN o 21.00. Z tej okazji spotkaliśmy się z Jerrym, by porozmawiać o tym, czego możemy się spodziewać po nowych odcinkach oraz dowiedzieć się, co z zapowiadaną kontynuacją Sliders.
DAWID MUSZYŃSKI: Carter powraca z drugim sezonem i zaczynacie od razu z rozmachem. Już w drugim odcinku pojawia się David Arquette grający samego siebie.JERRY O’CONNELL: Wyszedł nam ten odcinek i wyznaczył od razu linię dla całego sezonu. Serial jest teraz jeszcze bardziej komediowy. Zdecydowaliśmy się na ten zabieg, słuchając naszych fanów, którzy polubili ten serial, ale chcieli by był lżejszy. Jeszcze bardziej rozrywkowy. Carter jako serial detektywistyczny naśmiewa się z innych podobnych seriali. I w tym tkwi jego sekret.
To chyba bardziej twoja zasługa i kreacji, jaką stworzyłeś.
Zabawne, że to tak widzisz. Pamiętam, że gdy trzy lata temu przyszło do mnie AXN z informacją, że potrzebują jakiegoś nowego serialu komediowego w miejsce Castle, który właśnie miał swój ostatni sezon, myślałem, że widzowie mają już dosyć. Propozycja wydawała mi się dziwna. Zamiast pisarza kryminałów rozwiązującego prawdziwe zagadki kryminalne, pojawił się aktor grający policjanta w telewizji, który będzie rozwiązywać prawdziwe zagadki kryminalne. Miałem mieszane uczucia, przynajmniej do momentu przeczytania scenariusza pilotowego odcinka, który mnie rozbawił do łez. Chciałem to zagrać. Widziałem, że jest w tym potencjał i się nie myliłem.
Jeśli Carter jest takim sukcesem, to raczej nie mamy co marzyć o kontynuacji Sliders z oryginalną obsadą, bo ty raczej czasu na ten projekt nie znajdziesz.
Oczywiście, że znajdę. Chcę powrotu Sliders. Bardzo często rozmawiam o tym z Johnem Rhysem Daviesem. Jest tylko jeden ogromny problem, który nie wiemy, jak rozwiązać.
Mianowicie?
Nie wiemy, kto obecnie posiada prawa do tego serialu. Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale niestety tak wygląda rzeczywistość. Obecnie trwają wielkie poszukiwania osoby, która może nam w tym pomóc. Wiemy, że jest to ktoś z wytwórni Universal, ale kto dokładnie? Nie mamy pojęcia.
A macie ewentualnie pomysł na kontynuację?
Coś tam nam się w głowie kołacze. Pamiętaj, że zarówno ja, jak i John jesteśmy już starszymi panami. Możemy zagrać ojców czy nawet dziadków nowych bohaterów (śmiech). Wszyscy jesteśmy chętni do powrotu. Rozmawiałem też ostatnio z Sabriną Lloyd i Cleavantem Derricksem i wszyscy są gotowi do powrotu.
Ja jestem w szoku, że ten serial nadal rozpala wyobraźnie fanów.
Prawda? To było z 20 lat temu! Ostatnio natrafiłem na niego chyba na Netflixie i włączyłem jeden odcinek. Boże, jakie ja miałem wtedy piękne długie włosy. I nie musiałem używać żadnych odżywek i innych mikstur. Żadnych przedłużeń. To były moje oryginalne włosy! Wyobrażasz sobie? Teraz mam ich znacznie mniej.
To może na razie udałoby ci się zrobić takie spotkanie po latach na planie Cartera.
Nie jest to zły pomysł! Ja często zapraszam moich znajomych, by wpadli z wizytą na plan i gościnnie wzięli udział w produkcji. To ja namówiłem Davida Arquette na to, by u nas wystąpił. Pamiętałem jego kreację z Krzyku 2, gdzie razem zagraliśmy i wiedziałem, że świetnie sobie poradzi w repertuarze komediowym.
A masz jakiegoś aktora na liście? Kogo byś chciał zaprosić do serialu?
Mam jedno marzenie, które pewnie się nie spełni. Chciałbym, by w jednym odcinku do Cartera dołączył David Caruso ale grający postać porucznika Horatio Caine’a z CSI: Kryminalne zagadki Miami. Jestem pewien, że takie combo pomogłoby nam wygrać wszystkie nagrody.
To zostawmy na chwilę serial i porozmawiajmy o tym, co ty oglądasz, gdy masz wolne. I nie mów mi, że Cartera.
Gdy kręciliśmy ten sezon, to w telewizji leciał finałowy sezon Gry o Tron. Spotykaliśmy się całą ekipą i oglądaliśmy każdy odcinek. To było wspaniałe przeżycie. Najwyższy poziom produkcji telewizyjnej, do jakiego nikt przez długi czas się nie zbliży.
Należysz do grupy rozczarowanej zakończeniem czy nie?
Nie należę do niej. Wydaje mi się, że był doskonały. Nie chce nikomu psuć zabawy spojlerami, ale gdy ten smok zrobił to, co zrobił w finałowym odcinku, miałem gęsią skórkę.