„Kapitan Jastrząb” – futbol w wydaniu anime
1 lipca na stadionie w Kijowie zmierzą się najlepsze lwy europejskiej piłki nożnej. Liczyliśmy, że zobaczymy wśród nich naszych orłów. Niestety, do awansu zabrakło nam wiele. A co było, gdyby nasi piłkarze przypomnieli sobie, jak bramki zdobywał niejaki Kapitan Jastrząb?
1 lipca na stadionie w Kijowie zmierzą się najlepsze lwy europejskiej piłki nożnej. Liczyliśmy, że zobaczymy wśród nich naszych orłów. Niestety, do awansu zabrakło nam wiele. A co było, gdyby nasi piłkarze przypomnieli sobie, jak bramki zdobywał niejaki Kapitan Jastrząb?
Piłka nożna. Najbardziej znany i popularny sport na świecie. Mundial oraz EURO to kolejno druga i trzecia impreza na Ziemi (po Igrzyskach). Nie ma chyba osoby (chyba że w dalekich zakątkach amazońskiej puszczy), która by choć w raz życiu nie kopnęła piłki lub nie widziała strzelonej bramki. Nie powinien więc dziwić fakt, że futbol stał się bohaterem japońskiej mangi, a potem i anime. Rzecz jasna w postaci Tsubasy Ozory.
Piłka sposobem… na uratowanie życia?
Piłkarze często wspominają, że gdyby nie piłka, ich życie wyglądałoby inaczej - najczęściej gorzej, niż teraz. W przypadku Tsubasy Ozory można mówić o tym, że jego życie by w ogóle nie wyglądało, gdyby nie piłka - gdy był małym brzdącem wpadł pod ciężarówkę. Na szczęście piłka, którą miał przy sobie, sprawiła, że odbił się od zderzaka i dzięki temu przeżył wypadek.
Futbol zaczął odgrywać ważną rolę w życiu młodego Tsubasy. Jak powiadał, "piłka jest moim przyjacielem". Grał dużo, albo nawet i więcej (jego matka, Natsuko Ozora, stwierdziła, że urodził się tylko po to, grać w piłkę). Już od najmłodszych lat posiadał nieprzeciętną szybkość, wytrzymałość oraz zdolność do wykonywania niesamowitych ewolucji z piłką. Co później pozwoliło mu stać się jednym z najlepszych zawodników na świecie... Ale o tym w swoim czasie.
[image-browser playlist="601298" suggest=""]©1983 Tsuchida Pro
Historia Tsubasy zaczyna się wtedy, kiedy wraz matką przeprowadzają się do miasta Nankatsu. Tu młodzieniec trafia do bardzo znanej i renomowanej szkółki piłkarskiej. Dzięki talentowi i uporowi, ale nie bez problemów, dostaje się do miejscowej drużyny piłkarskiej z którą zdobywa tytuły mistrzowskie. Jednak równie ważne, co zwycięstwa, są też znajomości, jakie tam nawiązuje. W szkółce poznaje między innymi: Ryo Ishizaki (kapitana drużyny Nankatsu), Sanae Nakazawa (dziewczynę zafascynowaną futbolem, z którą zwiąże się w przyszłości), Taro Misaki (najlepszego przyjaciela na boisku, z którym tworzą tak zwane Golden Duo) oraz Genzo Wakabayashi (genialnego bramkarza; najpierw ostro walczą ze sobą, by potem stać się przyjaciółmi na całe życie).
Nad piłkarskim rozwojem młodego Tsubasy, z polecenia Kudai Ozory (ojca Tsubasy, kapitana statku) czuwa znany brazylijski piłkarz, Roberto Hongo. W Japonii znalazł się z powodów zdrowotnych (szukał lekarza, który mógłby pomóc mu z chorobą oczu). Zamieszkał razem z rodziną Tsubasy, stając się długoletnim mentorem głównego bohatera.
Piłka leci hen… daleko w świat
Wkrótce Japonia staje się za mała na piłkarskie możliwości Tsubasy (jak i innych futbolowych talentów). Bohaterowie zostają dostrzeżeni przez zagraniczne kluby. Tsubasa najpierw trafia do Brazylii. Tam mierzy się ze śmietanką tamtejszych piłkarzy. Jednak brazylijska samba nie jest w stanie zatrzymać japońskiego origami.
[image-browser playlist="601299" suggest=""]©1994 Tsuchida Pro
Inni znajomi Tsubasy trafiają do europejskich klubów (między innymi Genzo Wakabayashi zostaje bramkarzem zespołu z Bundesligii, Grunwaldu). Sam Tsubasa też przybywa na Stary Kontynent - przyjeżdża do Barcelony, gdzie po udowodnieniu, że jest mistrzem w tym, co robi, trafia do pierwszego zespołu Katalonii. W czasie tych piłkarskich wojaży Tsubasa i jego przyjaciele spotykają największych ówczesnego futbolu: Karla Heinza Schneidera, Carlosa Santanę czy Pepe.
Młody Japończycy nie zapominają jednak o swojej ojczyźnie. Kiedy trzeba, wracają tam, by grać w drużynie narodowej. Czy to kwalifikacje olimpijskie czy Mistrzostwa Azji, pokazują, że razem tworzą idealną drużynę, której nie straszni wrogowie na boisku…
Piłka w… kresce mangi i anime
Historia Tsubasy miała początek w 1981 roku. "Weekly Shonen Jump" rozpoczął wtedy publikowanie mangi autorstwa Yoichi Takahashi pod tytułem "Kyaputen Tsubasa". Całość wydania miała 37 tomów i trwała do 1988 roku. Japończycy nie byliby sobą, gdyby tej opowieści nie przenieśli na ekrany. Dwa lata po wydaniu pierwszego tomu do telewizji wszedł serial animowany pod tym samym tytułem (w reżyserii Isamu Imakake). Był on adaptacją mangi i liczył 128 odcinków. W międzyczasie pojawiły się też 4 filmy telewizyjne o Tsubasie.
Na tym jednak przygoda z japońskimi piłkarzami się nie skończyła (dla jasności, trwa ona nadal). Yoichi Takahashi tworzy kolejne odsłony życia Tsubasy oraz jego przyjaciół. Do tej pory powstało pięć kolejnych mang. Na podstawie kilku z nich nakręcono kolejne serie serialu: "Shin Captain Tsubasa", "Captain Tsubasa J" czy "Captain Tsubasa: Road to 2002". Nie można też zapominać o grach wideo, jakie powstały na podstawie serii: "Captain Tsubasa J: The Way to World Youth", czy "Captain Tsubasa: New Kick Off".
Captain Tsubasa (pierwsza seria) trafił do polskiej telewizji jako jedna z pierwszych anime w historii. Było to na początku lat 90., na stacji Polonia 1 (znana właśnie z emisji takich produkcji - tu można wspomnieć o równie kultowej "Tygrysiej Masce"). Była to wersja pochodząca z włoskiej telewizji (w odróżnieniu do innych anime, miała oryginalny, japoński dźwięk, a nie włoski dubbing; jedynie zostały wprowadzone włoskie napisy tytułowe i końcowe). Posiadała ona dwóch polskich lektorów: Jerzego Rosołowskiego i Henryka Pijanowskiego (czytających na zmianę). Kolejne emisje serialu można było oglądać na takich stacjach jak NTW (Nowa Telewizja Warszawa), Nasza TV, Polsat 2, TV4 czy ostatnio na AXN Sci-Fi (która pokusiła się też i o kontynuacje).
Piłka leci… w serca fanów
W czasie EURO niewątpliwie odżywają wspomnienia piłkarskie. Na pewno wielu osobom wychowanym w latach 90., gdzieś w myślach przebiegł z piłką Kapitan Jastrząb, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech... i łezka zakręciła się w oku.
Captain Tsubasa był (i nadal jest) jednym z większych sukcesów japońskiego anime na świecie. Do tej pory posiada liczne grono fanów. W światku piłkarskim krążą też opowieści, że ponoć niektórzy wybitni piłkarze (jak Alessandro Del Piero czy Fernando Torres) zdecydowali się grać w piłkę... właśnie przez Tsubasę. Także zwykli widzowie, po kolejnych odcinkach Kapitana, chcieli grać. Wychodzili na boiska, place, podwórka i próbowali swoich sił z piłką (często starali się wykonywać triki podpatrzone w serialu).
[image-browser playlist="601300" suggest=""]
©1994 Tsuchida Pro
W czym tkwi siła tej opowieści? Na pewno w sposobie prezentacji futbolu. Ta gra, dzięki Kapitanowi Jastrzębowi otrzymała nowy charakter, nową jakość. Był to futbol na najwyższym, jak na owe czasy, poziomie (choć czasem, jak to bywa w anime, niektóre gole potrafiły wyglądać całkowicie nie z tego świata - jak chociażby rozgrzana do czerwoności piłka wpadająca do bramki). Twórcy puszczali też oko do widza - wielu piłkarzy, zwłaszcza tych zagranicznych, występujących w serialu, było inspirowanych prawdziwie żyjącymi. Podobnie sprawa miała się z klubami - na przykład Katalonia, do której trafił Tsubasa w Hiszpanii, była bazowana na FC Barcelonie (co można wywnioskować z magi, gdzie ten klub tak właśnie się nazywał).
Dla niektórych wadą, a dla innych wielką zaletą serialu było, że mecz potrafił zacząć się w jednym odcinku i ciągnąć się przez kilka następnych. Gra często była tylko pretekstem do pokazania pozaboiskowego życia bohaterów, ich problemów, radości. Nie brakowało życiowych fauli czy autów, ale wynik, jak w piłce, potrafił zmienić się z minuty na minutę. Często przegrywając z życiem, bohater mógł się przełamać i strzelić pięknego hat-tricka, po którym znów trafiał na szczyt - czy to w swoim życiu, czy to szczyt piłkarski.
To lato zostało już w naszym kraju naznaczone przez piłkę nożną. Jeszcze długo po EURO będziemy przeżywać czy to emocje związane z grą, czy to, co się działo na wtedy na ulicach. Dobrze by było, gdyby ta atmosfera, tego niezwykłego pikniku, trwała jeszcze dłużej. A Captain Tsubasa to niewątpliwie pozycja, która może pomóc w zachowaniu nastroju mistrzostw.
Aż by się chciało na koniec zaśpiewać: "wszyscy razem zaśpiewajmy, Tsubasę podziwiajmy".
Źródło: fot. ©1983 Tsuchida Pro
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat