Kraina Lovecrafta na ekranie Samsunga Q800T
Samsung chce na dobre rozkręcić rewolucję wysokich rozdzielczości, a pomóc w tym mają m.in. nowe telewizory z linii QLED. Postanowiliśmy sprawdzić, jak ten sprzęt radzi sobie z materiałami, które nie zostały stworzone z myślą o wyświetlaniu na matrycach 8K. Zabraliśmy QLED-a Q800T do Krainy Lovecrafta.
Samsung chce na dobre rozkręcić rewolucję wysokich rozdzielczości, a pomóc w tym mają m.in. nowe telewizory z linii QLED. Postanowiliśmy sprawdzić, jak ten sprzęt radzi sobie z materiałami, które nie zostały stworzone z myślą o wyświetlaniu na matrycach 8K. Zabraliśmy QLED-a Q800T do Krainy Lovecrafta.
Rozdzielczość 4K przestała być już niedoścignionym wzorcem jakości dla produkcji filmowych i gamingowych. Dziś telewizory 4K królują w elektromarketach, a najtańsze modele dostępne są za ok. 1000 zł. Dorzucając drugi tysiąc, będziemy w stanie kupić przyzwoitego budżetowca, który faktycznie pozwoli wykorzystać potencjał matrycy UHD. Nic dziwnego, że w końcu wielkie korporacje technologiczne postanowiły zrobić kolejny krok w przyszłość i zaczęły promować na szeroką skalę odbiorniki pracujące w rozdzielczości 8K.
Do niedawna sprzęty tego typu królowały wyłącznie na targach technologicznych i pokazach prasowych, a dziś powoli wkraczają do mainstreamu. Nadal pozostają drogimi zabawkami, na zakup których zdecyduje się wąskie grono pasjonatów, ale ich cena spadła do poziomu, jakie dwa-trzy lata temu wspinały się telewizory klasy premium przeznaczone dla klienta masowego.
Jednym z nich jest Samsung Q800T, który jakiś czas temu trafił do redakcyjnych testów i postanowiłem sparować go z dość wymagającym materiałem. Zamiast sprawdzać, jak na tym 65-calowcu prezentują się wymuskane produkcje 4K, przedstawiłem go serialowi emitowanemu w FullHD. W starciu z takim materiałem Samsung mógł udowodnić, na co stać jego algorytmy skalujące.
Samsung Q800T – pierwsze wrażenie
Pod kątem wizualnym telewizory Samsunga to klasa sama w sobie. Producent nie sili się na żadne efekciarstwo i stawia na prostą, minimalistyczną formę. Taki też jest Samsung Q800T osadzony w wąskich, kanciastych ramkach, który na tle ściany prezentuje się po prostu elegancko. Spora w tym zasługa masywnej nóżki, na której osadzono odbiornik. Centralnie umiejscowiona podstawka dźwiga ciężar Samsunga i pozostawia mnóstwo wolnej przestrzeni na półce telewizyjnej. Bez większych problemów ustawimy nad nią soundbar, jeśli zechcemy pogłębić brzmienie tego sprzętu. Część modeli z poprzednich lat nie była aż tak ustawna.
Niestety, taka jednopunktowa podpora matrycy ma jedną zasadniczą wadę – cały ciężar telewizora spoczywa pośrodku matrycy. Efekt? 24-calowy korpus ma tendencję do chybotania się, przez co Q800T może sprawiać wrażenie niestabilnego. Nie obawiałbym się jednak o to, że nagle runie z podstawki wprost na ziemię. Po prostu trzeba przyzwyczaić się do tego, że w trakcie podłączania okablowania korpus lubi się lekko zatrząść. Mocowanie jest pewne, a nóżka wystarczająco ciężka, aby wytrzymać napór tego 65-calowca.
A skoro już przy okablowaniu jesteśmy, to warto wspomnieć, że w tym modelu zabrakło modułu One Connect, skrzyneczki, do której podłączamy wszystkie zewnętrzne źródła dźwięku i obrazu. Tu wszystkie porty umieszczono z tyłu odbiornika. Obudowę wyposażono także w niewielkie żłobienia, które mają ułatwić poprowadzenie i zorganizowanie okablowania, jednak nie jest to aż takie wygodne rozwiązanie jak One Connect, który pozwala przesłać do telewizora sygnał i zasilanie za pośrednictwem jednego, półprzezroczystego kabla. Ten znajdziemy w wyższych modelach telewizorów 8K od Samsunga.
Rezygnacja z One Connecta mogła być spowodowana kwestiami finansowymi, gdyż ten sprzęt kosztuje tyle, ile jeszcze do niedawna płaciliśmy za telewizory 4K klasy premium, Samsung wycenił go na 13 tysięcy złotych.
Czy telewizor 8K w tej cenie wart jest naszej uwagi? Podróż do Krainy Lovecrafta pozwoliła udzielić odpowiedzi na to arcytrudne pytanie
Samsung Q800T – skalowanie to potęga
Musi minąć jeszcze wiele lat, zanim serwisy VoD oraz wydawcy płyt zaczną zalewać nas produkcjami w natywnym 8K. Owszem, na YouTubie istnieją treści dystrybuowane w tej rozdzielczości, ale nie po to kupujemy telewizor z górnej półki cenowej, aby oglądać na nim materiały demonstracyjne nagrane przez firmy technologiczne bądź podróżników dysponujących ultradrogimi kamerami. Telewizor ma służyć m.in. do oglądania filmów i seriali oraz grania na konsolach bądź pecetach.
W przypadku tej drugiej grupy docelowej sytuacja jest dość prosta – konsole nowej generacji teoretycznie poradzą sobie z odpalaniem gier w 8K, a jeśli dysponujemy odpowiednio wydajnym pecetem, nic nie stoi na przeszkodzie, aby już teraz zabawić się w tej rozdzielczości. Zwłaszcza że lada moment wśród entuzjastów zaczną królować karty NVIDIA RTX 3090, które radzą sobie z renderowaniem obrazów w 8K.
Sytuacja wygląda o wiele gorzej w świecie kinematografii. Nie istnieje prosty sposób, aby w magiczny sposób zwiększyć szczegółowość nagrania po wyświetleniu na matrycy o większej liczbie pikseli. Obraz zostanie po prostu rozciągnięty, przeskok z odbiornika 4K na 8K nie wpłynie na ostrość filmu. Chyba że skorzystamy z pomocy systemów sztucznej inteligencji.
Algorytmy skalujące od kilku lat są na świeczniku branży telewizyjnej i nie inaczej jest w tym przypadku. Aby w pełni wykorzystać każdy piksel Q800T, Samsung opracował inteligentny algorytm skalujący, który nie tylko rozciąga obraz, lecz także zwiększa jego szczegółowość. Oprogramowanie w procesie uczenia maszynowego wyszkolono w rozpoznawaniu kształtów, faktur i obiektów, dzięki czemu algorytm wie, co dokładnie wyświetla w każdej kolejnej klatce i jest w stanie automatycznie wyostrzyć nawet najdrobniejsze elementy.
Jeśli na drugim planie ukazano pole kukurydzy, sztuczna inteligencja zarysuje krawędzie liści oraz fakturę ziaren na kolbach. Po rozpoznaniu twarzy, poprawi jej pory i wyostrzy refleksy na powierzchni gałki ocznej. W teorii dobrze wyszkolony algorytm będzie w stanie przetworzyć materiał źródłowy w taki sposób, aby w 8K wyglądał na bardziej wyrazisty niż obraz źródłowy.
Skoro tak, nie pozostało mi nic innego, jak tylko rzucić Q800T na głęboką wodę. Starcie z Amazon Prime Video, YouTubem czy Netflixem byłoby zbyt proste. Zapoznałem telewizor z HBO GO, gdyż ten serwis nadal nie wyszedł z ery FullHD. A króliczkiem doświadczalnym została Kraina Lovecrafta.
Samsung Q800T – widzi więcej niż reżyser
Pierwsze odcinki Krainy Lovecrafta okazały się świetnym sprawdzianem dla Samsunga i doskonale pokazały jego wady i zalety. Miałem już okazję korzystać z HBO GO na topowych telewizorach 4K tego producenta i muszę przyznać, że przesiadka na Q800T zrobiła na mnie spore wrażenie. Podczas seansu co chwila łapałem się na tym, że obraz, na który patrzę, to w większości wytwór algorytmu a nie reżysera. Spośród przeszło 33 milionów wyświetlanych pikseli jedynie 2 miliony pochodziły z materiału źródłowego. Reszta została wytworzona przez sztuczną inteligencję, która wygenerowała dodatkowe dane w ramach mechanizmu automatycznego rozpoznawania i przetwarzania obrazu.
Być może Kraina Lovecrafta w natywnym 4K wyglądałaby lepiej niż to, co zobaczyłem na ekranie tego telewizora, jednak serial pozostawił po sobie fenomenalne wrażenie. Nie spodziewałem się, że treści z HBO GO będą wyglądały aż tak dobrze.
Z powyższych słów odmalowuje nam się obraz telewizora doskonałego, ale zanim dałem się na dobre ponieść lovecraftiańskiej opowieści, przeżyłem spory zawód. Pierwsze kilkadziesiąt minut obcowania z tym telewizorem okazało się bowiem sporym zawodem.
Inżynierowie Samsunga z automatu aktywowali w Q800T funkcję upłynniania obrazu, która moim zdaniem jest najgorszym elementem tego sprzętu. Owszem, rewelacyjnie wygładza ruch i sprawia, że postaci poruszają się z doskonałą dynamiką, ale generują przy okazji artefakty obrazu, które są nie do zaakceptowania. Oraz nie do zaobserwowania na statycznych ujęciach.
Aby zrozumieć, w czym tkwi problem, musimy zagłębić się w to, jak działa upłynnianie obrazu. Po aktywacji tej funkcji telewizor musi wygenerować dodatkowe, brakujące klatki obrazu. Dzięki temu treści zarejestrowane przy 24 klatkach odtwarzają się np. w 60 klatkach. To zadanie przerasta sztuczną inteligencję Q800T. W dynamicznych scenach, kiedy duże powierzchnie o niewielkim stopniu skomplikowania przemieszczają się po fakturowanym tle, obraz na krawędzi styku tych obiektów zaczyna nieprzyjemnie rozmywać się i falować. Świetnie widać to np. w scenie, w której samochód głównych bohaterów Krainy Lovecrafta porusza się po wiejskich drogach. Pola za samochodem oraz pył wzbijany w powietrze przez koła wyglądają paskudnie, jakby ktoś pociągnął przez nie pędzel rozmycia w Photoshopie. Kiedy zatrzymasz obraz, wszystko wydaje się w porządku, ale kolejne klatki w ruchu źle się ze sobą zgrywają. Q800T nie jest w stanie jednocześnie przeskalowywać obrazu do 8K i wiernie go upłynniać.
Niestety, zjawisko to występuje częściej, niż można by się tego spodziewać. Rozmycia dostrzeżemy także na styku krawędzi twarzy bądź jednolitych ubrań szybko przemieszczających się w tle zabudowań. Problem nie dotyczy jedynie niższych rozdzielczości, podobny efekt zaobserwowałem podczas oglądania treści 4K z Netflixa. Z tego powodu zalecam od razu wyłączyć upłynnianie obrazu. Nie jest on do niczego potrzebny, tylko psuje rewelacyjny efekt skalowania obrazu do 8K.
Samsung Q800T – werdykt
Samsung wykonał świetną robotę projektując ten telewizor Q800T prezentuje się świetnie, a system skalowania obrazu sprawił, że filmy z HBO GO w końcu wykorzystują możliwości wysokich rozdzielczości. Jasne, upłynnianie obrazu działa po prostu źle, jednak moim zdaniem nie warto w ogóle zawracać nim sobie głowy.
Zwłaszcza że na świetnym algorytmie skalowania obrazu nie kończą się zalety tego modelu. Kąty widzenia są więcej niż zadowalające, nawet gdy patrzymy na matrycę pod dużym kątem, barwy nie zanikają. Telewizor jest także w stanie automatycznie dopasować jasność pracy matrycy, aby filmy wyglądały naturalnie zarówno w środku dnia, jak i podczas nocnego seansu.
Na oddzielny akapit zasługuje także technologia Dźwięku Podążającego za Obiektem. Pod tą nazwą kryje się zestaw głośników przystosowanych do wiernego odtwarzania rozchodzenia się fali akustycznej w trójwymiarowej przestrzeni. Dzięki niej telewizor jest w stanie precyzyjnie ustalić, z której strony powinien dobiegać dźwięk, a co za tym idzie, w taki sposób wymodulować brzmienie, aby odbiorca mógł zlokalizować jego źródło. W efekcie zasiadając przed telewizorem czujemy się tak, jakbyśmy byli w samym centrum akcji. Nie musimy nawet wyposażać się w dodatkowe głośniki, aby cieszyć się przestrzennym, dookolnym dźwiękiem.
Samsung zadbał także o graczy i zrobił wszystko, aby Q800T możliwie jak najlepiej dogadał się z naszą konsolą. Input lag rzędu 10 ms zapewni minimalne opóźnienia podczas zabawy, a aktywacja Dynamicznego Korektora Czerni pozwoli wydobyć detale z ciemnym fragmentów obrazu bez wpływania na płynność rozgrywki. Sprzęt jest także kompatybilny z technologią FreeSync, dzięki czemu zniweluje rwanie obrazu poprzez synchronizację odświeżania obrazu z częstotliwością pracy karty graficznej.
Dodajmy do tego rozbudowany tryb Ambient zamieniający wyświetlacz w gigantyczną cyfrową ramkę, prosty w obsłudze interfejs i jeden z najwygodniejszych pilotów w branży telewizyjnej, a otrzymamy sprzęt, który naprawdę można polubić.
Samsung Q800T to sprzęt stworzony dla tych, którzy jeszcze do niedawna mogli rozważać zakup topowych telewizorów 4K. Wbija się w półkę cenową zarezerwowaną do niedawna dla modeli UHD klasy premium i to ci klienci powinni być z niego zadowoleni. 8K wciąż jest przyszłością rynku i jeszcze przez wiele lat nie wykorzystamy w pełni potencjału takich matryc. Ale Q800T potrafi naprawdę przyzwoicie symulować, jak mogłyby wyglądać filmy i seriale realizowane w tak wysokiej rozdzielczości. Kraina Lovecrafta w 8K prezentowała się obłędnie i to jest chyba najlepsza rekomendacja dla tego telewizora.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1977, kończy 47 lat