Manish Dayal: Devon i ja jesteśmy bardzo podobni – wywiad z gwiazdą serialu Rezydenci
Manish Dayal gra doktora Devona Pravesha w świetnie ocenianym serialu Rezydenci. Miałam okazję porozmawiać z aktorem, który opowiedział o swoich doświadczeniach, światopoglądach oraz o tym, czego możemy spodziewać się w kolejnym sezonie.
Manish Dayal gra doktora Devona Pravesha w świetnie ocenianym serialu Rezydenci. Miałam okazję porozmawiać z aktorem, który opowiedział o swoich doświadczeniach, światopoglądach oraz o tym, czego możemy spodziewać się w kolejnym sezonie.
The Resident to nowy serial medyczny, który można oglądać w telewizji Fox. Akcja rozgrywa się w jednym z amerykańskich szpitali, gdzie śledzimy poczynania początkujących i doświadczonych lekarzy, zmagających się z kolejnymi wyzwaniami zawodowymi. Jednym z głównych bohaterów jest ambitny Devon Pravesh, nowy stażysta, który po raz pierwszy wkracza w szpitalny świat. Odtwórcą tej roli jest Manish Dayal, z którym miałam okazję porozmawiać - nie tylko o serialu, ale także o jego osobistych doświadczeniach i światopoglądach.
Michalina Reda: Powiedz, chciałbyś być lekarzem w prawdziwym życiu?
Manish Dayal: Żeby być szczerym – zanim zostałem aktorem, gdy byłem jeszcze bardzo, bardzo młody, studiowanie medycyny było jednym z moich planów na życie. Ta profesja bardzo często pojawia się gdzieś w planach rodzin imigrantów w Stanach Zjednoczonych i tak też było w przypadku mojej rodziny – by kształcić się, ciężko pracować i czynić dobro. Długo zastanawiałem się nad tym zawodem. Okazało się, że jest mi pisana inna droga, ale za to moja siostra jest lekarzem.
Siostra pomagała ci w przygotowaniu do roli Devona w Rezydentach? A może miałeś jakieś specjalne szkolenie w szpitalu?
Oto co zrobiłem podczas przygotowania do roli – przeczytałem kilka książek lekarzy, którzy mieli podobne doświadczenia co Devon. Celowałem w młodych lekarzy, wstępujących na zupełnie nowe stanowiska. Tam znajdowałem odpowiedzi na to jak to jest przejść ze szkoły medycznej do szpitala – a to, co warto podkreślić, jest naprawdę trudne dla każdego początkującego. Dla mnie najistotniejszym było, by pojąć właśnie to, a nie dowiedzieć się o medycynie od doświadczonego doktora, który siedzi w szpitalu od wielu lat. Bo Devon jest nowy. I - tak - jednym ze źródeł wiedzy była moja siostra. Tak się złożyło, że w czasie rozpoczęcia produkcji nad serialem ona również była początkująca w tym temacie. Bardzo mi wtedy pomogła. A tak poza tym – na planie mamy specjalnego doradcę od spraw stricte medycznych. Więc gdy przychodzi do realizacji technicznych scen ze specyficzną terminologią, on też nam pomaga. Takie zrozumienie wszystkiego jest niezbędne, by później dobrze to sportretować.
Czy fakt, że Devon jest takim właśnie nowicjuszem i ma podobny punkt widzenia co sama publiczność, jest dla ciebie jeszcze większą odpowiedzialnością?
To dobre pytanie. Bo rzeczywiście – na mnie ciąży odpowiedzialność za Devona, a na nim za cały serial. Tak - on jest trochę jak nasi widzowie. Wchodzi do szpitala pierwszy raz, tak samo jak publiczność. Wszyscy pacjenci, te przypadki i sytuacje to dla niego nowość, tak jak dla publiczności. Bo Devon zna to jedynie z teorii, z podręczników, z uczelni. Życie wewnątrz szpitala nie jest czymś, na co on mógłby się jakoś przygotować. Na początku wydaje mu się, że ciąży na nim odpowiedzialność za każdy przypadek medyczny, a przecież jako osoba sam doświadcza tego dopiero pierwszy raz. Według mnie to jest w nim inne i wyjątkowe.
Rezydenci - odcinek 1 - recenzja
A co było dla ciebie najtrudniejsze w tworzeniu tej postaci?
Chyba to, by uchwycić tę jego niewinność i empatię. Bo to ma go uczynić wyjątkowym lekarzem. Devon potrafi nawiązać nić porozumienia z każdym pacjentem, przychodzi mu to łatwo, wykazuje przy tym mnóstwo zrozumienia. A otaczają go ludzie, którzy już napatrzyli się na tragedie, którzy widzieli jedną traumę za drugą... Tacy lekarze w pewnym momencie stają się wyprani z tych emocji, które Devonowi jeszcze towarzyszą. Winowajcą jest czas, to czas buduje taki dystans. I jeśli chodzi o Devona, kluczowym dla mnie było pokazać właśnie tę jego niewinność i czystość. On też siłą rzeczy będzie coraz bardziej przyzwyczajał się do tego i jego empatia może tylko słabnąć, na co wpływają kolejne zawodowe i osobiste przeszkody do pokonania. Więc wyzwaniem i tą największą odpowiedzialnością jest dla mnie uchwycenie tego, jaką on naprawdę jest osobą. Nad tym chciałbym nieustannie pracować, zwłaszcza w nowym sezonie.
Obecnie mamy wysyp seriali medycznych w telewizji. Jak na ich tle wyróżniają się Rezydenci i czemu Twoim zdaniem tak oddziałują na publiczność?
Myślę, że najmocniejszą stroną serialu jest to, że mówi o świecie medycyny bez zbędnego gloryfikowania. Ten świat to świat jednego wielkiego biznesu – tutaj służba zdrowia to biznes, szpitale to biznes... To jest coś o czym wiele seriali po prostu nie mówi. Nasz szpital, Chastain Park Memorial, to placówka z wieloma poważnymi problemami i nie boimy się tego pokazywać. To moim zdaniem najmocniejszy i najbardziej wyróżniający aspekt Rezydentów - bo ten serial nie jest perfekcyjną laurką, nie jest obrazkiem idealnego życia lekarzy... To obraz jednego wielkiego systemu i hierarchii, w którą wpada też sam Devon. Rezydenci silnie rezonują wśród widzów właśnie dlatego, że to serial nieapologetyczny. Nie ucieka od mówienia o rzeczach delikatnych czy kontrowersyjnych - pokazuje je, radząc sobie z tym na swój własny wyjątkowy sposób.
Rzeczywiście, serial w dużym stopniu skupia się na biurokracji. Widać to zwłaszcza w pamiętnym odcinku o dostępie do pomocy medycznej bez wykupionego ubezpieczenia... A tak poza Devonem - co ty myślisz o systemie zdrowia w Stanach Zjednoczonych?
Służba zdrowia to coś, co powinno być dostępne dla wszystkich. Cieszę się, że nasz serial podkreśla te tematy i pokazuje wyzwania i ograniczenia po obu stronach. Bo - okej - może i moim przekonaniem jest „służba zdrowia dla wszystkich”, ale to nie takie proste. To jeden z tych wątków, o których tutaj mówi się bardzo często. Możliwość dyskutowania o tym w serialach wiąże się z dużą odpowiedzialnością. I kto wie, może kiedyś uda nam się coś w tej kwestii zmienić.
Przyglądając się swojej karierze z perspektywy czasu, które ze swoich ról uważasz za najważniejsze?
Ja w ogóle jestem szczęściarzem, bo miałem okazję grać bohaterów o bardzo konkretnych profesjach, takich, które definiują, kim ta osoba jest. W filmie The Hundred-Foot Journey grałem Hassana, który poświęcał się tworzeniu restauracji – chyba nigdzie nie nauczyłem się więcej o gotowaniu niż podczas tamtej produkcji. A teraz, w Rezydentach, gram lekarza i mam okazję nauczyć się wiele o medycynie. Dla mnie to duże szczęście i naprawdę jestem wdzięczny za te doświadczenia. Bo miałem okazję być tymi osobami, kształtować ich prawdziwe umiejętności. Te role to prawdzia lekcja i teraz te poszczególne profesje stanowią też w pewnym sensie moją własną historię. Chyba nie mógłbym chcieć czegoś więcej.
Jesteś osobą dwukulturową, Amerykaninem, którego rodzice wyemigrowali z Indii. Jak opisałbyś ten fenomen? I co w tobie jest hinduskiego, a co amerykańskiego?
Tak, te dwa światy istnieją we mnie, podobnie jak w wielu innych przedstawicielach mojego pokolenia jeśli chodzi o ten kraj. Ja się tu urodziłem, ale czuję w sobie odpowiedzialność za dziedzictwo moich rodziców. To dla mnie pierwszorzędne, naprawdę bardzo ważne - taka świadomość jest przecież kluczowa dla wzrostu naszej społeczności. Ja zostałem wychowany w bardzo amerykański sposób. Jestem Amerykaninem, ale wierzę, że spoczywa na mnie odpowiedzialność za właściwą reprezentację mojej kultury. A do tego nie wystarczy tylko bycie dzieckiem Hindusów – to wymaga nauki i przyswojenia sobie wielu ważnych informacji. Co ciekawe, sam Devon świetnie to uosabia – on śni swój amerykański sen. Pochodzi z Queens, z rodziny imigrantów, bardzo ciężko pracuje na swój sukces, zdobywa najlepsze oceny na uczelni, zostaje lekarzem... To dla niego bycie Amerykaninem, ale jest też przecież Hindusem, więc te dwa światy istnieją w nim jednocześnie. Myślę, że widać to szczególnie w drugim pokoleniu imigrantów. Tak to odbieram. Devon i ja jesteśmy naprawdę bardzo podobni.
Co myślisz o tym, że współcześnie coraz częściej obsadza się osoby o innym kolorze skóry w tak dużych rolach jak twoja?
To bardzo ważna kwestia, dziękuję za to pytanie. Myślę, że obsadzanie przedstawicieli innych ras, którzy mogą grać główne postaci w znanych produkcjach telewizyjnych, jest superważne. Powinniśmy mieć tę możliwość, by aktywnie reprezentować naszą rasę. Bo wszystkie mniejszości czy społeczności imigrantów składają się z bardzo wielu typów ludzi, którzy zajmują równie wiele różnych pozycji. Tak wygląda świat, w którym żyjemy. Ludzie innych ras doskonalą się w rozmaitych dziedzinach i to powinno być odzwierciedlone w telewizji i filmie. To bardzo ważne także dla kolejnych pokoleń, które mogą wreszcie poczuć, że są sprawiedliwie reprezentowane na ekranach. Ci ludzie tego potrzebują. I obecnie postacie rasy innej niż biała coraz częściej mają szansę otrzymać cechy bohatera, przez swoją siłę czy inteligencję. Sam nazwałbym lekarzy właśnie takimi herosami.
O, skoro już o herosach mowa... Czy chciałbyś zagrać w jakimś wielkim blockbusterze o superbohaterach? Takim, jakie obecnie tworzy Marvel?
Żartujesz? To jest dokładnie to, co chciałbym zrobić. Myślę, że ta franczyza bardzo potrzebuje odpowiedniej reprezentacji i z całą pewnością bym na to poszedł. Mam nadzieję, że dasz im znać...
No pewnie, że dam.
[śmiech]
No to na zakończenie: możesz zdradzić, co czeka nas w drugiej odsłonie?
W dalszym ciągu podejmiemy znane kwestie takie jak rasizm, molestowanie czy wspomniana już biurokracja... Ale wejdziemy także w nowy wątek, pokażemy specyficzny rodzaj przemysłu, o którym ja sam dopiero się uczę - przyznam, że są to rzeczy fascynujące i raczej niewielu widzów w ogóle wpada na to, by o coś takiego pytać. Sezon numer dwa jest ekscytujący, powiedziałbym nawet, że elektryzujący. Wiele będzie się działo w nowych odcinkach: teraz każdy doktor zaczyna odpowiadać sam za siebie. Zwłaszcza Devon, bo nie będzie już dłużej stażystą. Zaczyna brać sprawy w swoje ręce, zajmować się taką medycyną, którą on sam chce praktykować. Jest też oczywiście wystawiony na różne poważne próby. No i poza tym – pojawią się nowe postacie. Mamy Jennę Dewan, która zagra Julian Lynn – za jej sprawą do szpitala zostaną wprowadzone nowe technologie. Ta dziewczyna w pewnym sensie siłą wchodzi w życie Devona – i to zawodowe i osobiste. Powiem tylko, że gdy po raz pierwszy ją pozna, będzie nią bardzo zaintrygowany. Będzie kontrowersyjnie. I czeka nas dużo nowego.
Rezydenci - serial można oglądać we wtorki o 21:05 na kanale FOX.
Źródło: zdjęcie główne: FOX
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat