Marc Bendavid: Świat „Dark Matter” jest jak Dziki Zachód – wywiad
Marc Bendavid, odtwórca jednej z głównych ról w serialu "Dark Matter", opowiada o twardych kobietach, wykreowanym przez Syfy świecie i... tajemniczych metalowych drzwiach.
Marc Bendavid, odtwórca jednej z głównych ról w serialu "Dark Matter", opowiada o twardych kobietach, wykreowanym przez Syfy świecie i... tajemniczych metalowych drzwiach.
Serial „Dark Matter” opowiada o członkach załogi wraku statku kosmicznego, którzy wybudzają się nagle i nie wiedzą, kim są ani w jaki sposób trafili na jego pokład. Stawiając czoła zagrożeniu, które czyha na nich z każdej strony, muszą pracować razem, aby przetrwać podróż wypełnioną zemstą, zdradą i skrywanymi sekretami. Projekt oparty jest na komiksie pod tym samym tytułem.
Światowa premiera space opery, za którą odpowiadają Joseph Mallozzi ("Stargate SG-1") i Paul Mullie odbędzie się w USA 12 czerwca. W Polsce pilotażowy odcinek obejrzymy już 14 czerwca o godzinie 22:00 na Sci-Fi Universal.
Marc Bendavid gra w serialu jedną z głównych ról i wciela się w postać zwaną One. Z aktorem rozmawiał Adam Siennica.
[video-browser playlist="703057" suggest=""]
ADAM SIENNICA: Chciałbym na wstępie ci pogratulować. Pierwszy odcinek jest naprawdę niezły.
MARC BENDAVID: Dzięki! Oglądałeś go, by przygotować się do wywiadu?
Tak, widziałem go wczoraj.
Fantastycznie, ja jeszcze nie miałem okazji. Jak się prezentuje?
Naprawdę dobrze. Jestem pozytywnie zaskoczony.
Interesujące. Dlaczego byłeś zaskoczony?
Po zwiastunie spodziewałem się czegoś innego. Ta cała otoczka tajemnicy bardzo intryguje.
Mi się zwiastun bardzo podobał, więc może serial po obejrzeniu zrobi jeszcze lepsze wrażenie.
Przechodząc do serialu. Co możesz mi powiedzieć o swojej postaci?
Jest on jedyną osobą w załodze, z którą widz może się identyfikować i wyobrażać sobie, jakby postąpił na jego miejscu w takich okolicznościach. Nie ma żadnych mocnych kart w rękawie, nie jest przesadnie pewny siebie jak inne postacie. Nie ma też niesamowitych umiejętności, które pojawiają się znikąd. Jest odosobniony, zmieszany i ciągle chce zrobić coś dobrego, ale wyraźnie widać, że nie ma pojęcia, jak to osiągnąć.
Wydaje się, że w tej grupie każdy będzie mieć odpowiednią rolę do odegrania. Jaka jest więc rola twojej postaci?
Nie chcę, aby zabrzmiało to zbyt wyniośle, ale myślę, że jego rolą jest przypominanie członkom grupy, że mogą postąpić słusznie, zrobić dobry uczynek, nawet jeśli przez długi okres robili coś wręcz przeciwnego. Pojawią się przed nimi okazje, by postąpić egoistycznie, by zarobić kosztem innych czy wykorzystać sytuację dla własnych korzyści i sądzę, że One będzie ich moralnym kompasem.
Czy myślisz, że grupa złożona z takich indywidualności jest w ogóle w stanie razem pracować?
Pewnie, że nie są w stanie. (śmiech) Oni nie mogą się dogadać. To totalna katastrofa. W jednym z odcinków będą nie zgadzać się w każdej kwestii. Jest to grupa kompletnie różnych osobowości, które muszą razem nad czymś pracować, ale im to nie wychodzi. Ich relacje ciągle będą się zmieniać. Ten serial tak naprawdę jest o tym, jak ta grupa bohaterów stara się przeżyć w tej sytuacji.
W pierwszych sekundach pilotażowego odcinka widzimy, że nikt nawet nie mówi sobie cześć, a kiedy przychodzi jakaś kobieta, od razu spuszcza mi łomot. To jest tak naprawdę motyw symboliczny, bo ci ludzie nie mogą oprzeć się na historii, wspomnieniach czy tym, czego chcą - oni po prostu czują i dają się ponieść, a to wywołuje też problemy.
Wspomniałeś o kobiecie, która cię pobiła. Wszystkie kobiety w tym serialu są tak twarde?
Na pewno ta, od której oberwałem. (śmiech) Two staje się kimś w rodzaju naszej przywódczyni, choć naturalnie na początku nie czuje się z tym dobrze. Szybko jednak zdajemy sobie sprawę, że jest tutaj jedyną osobą przypominającą szefową. Przejmuje tę rolę nie dlatego, że wie, jak coś zrobić, czy potrafi latać statkiem lub walczyć, ale z powodu tego, że ma poczucie kierunku. Wie, jak kierować ludźmi. Dlatego też zdecydowanie jest to twarda babka, a wraz z rozwojem serialu staje się jeszcze twardsza, aż dochodzi to do momentu, w którym jest cholernie twarda. Innymi słowy - jest ona kimś w rodzaju matki tej rodziny. Dlatego czasami jest surowa, czasami wyluzowana, a czasami nie może przebaczać. Pozostałe kobiety są bardzo potrzebne do prowadzenia tego statku i fabuły, a Melissa [O'Neil, aktorka grająca Two - przyp. red.] dowodzi tym bajzlem.
Tajemnica jest bardzo wyraźnym motywem w pilocie. Ma ona duże znaczenie dla fabuły całego serialu?
Od samego początku widać różne sekrety - dla bohaterów nawet ich imiona pozostają tajemnicą. Jest więc tutaj wiele tajemnic, intryg i suspensu. W innym wywiadzie opowiadałem, że w tym odcinku jest wiele wątków i akcja szybko się rozwija - tak też będzie działać cały sezon. Polega to na tym, że wszystko, czego bohaterowie chcą się dowiedzieć, muszą sami odkryć: informacje o prywatnym życiu, o przeszłości, o wzajemnych relacjach. To, że wszystko musi zostać odkryte, jest kluczowym elementem tej historii.
Jaką rolę odgrywają tajemnicze metalowe drzwi?
Ach, te tajemnicze metalowe drzwi... (śmiech) Jest to pewnego rodzaju symbol tego, czego najbardziej pragniemy, a zarazem tego, czego się najbardziej boimy. W pewnym sensie za tymi drzwiami znajdują się odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie możemy ich od razu otworzyć - i to dobrze, bo chyba nie chcemy dowiedzieć się, co jest za nimi. Dlatego to, co tam się znajduje, jest dawkowane widzom i bohaterom. Te metalowe drzwi odgrywają bardzo ważną rolę w fabule i są kluczowym motywem aż do finałowego odcinka.
Pilot nakreśla fabułę, pobudza ciekawość i przedstawia bohaterów. W jakim kierunku zmierzają kolejne odcinki?
Jeśli stwierdzicie, że sprawy toczą się niepomyślnie w pilocie, dalej jest jeszcze gorzej. (śmiech) W kolejnych odcinkach odkryjemy, że w galaktyce nie brakuje osób, które są wkurzone na bohaterów znajdujących się na statku. Do tego mają środki, by się zemścić. Będzie wiele niespodzianek, a każdy odcinek kończy się soczystym cliffhangerem.
Pilot sugeruje, że uniwersum "Dark Matter" jest wielkie. Co możesz mi o nim powiedzieć?
Jest to zdecydowanie bezlitosne uniwersum. Można je poniekąd porównać do Dzikiego Zachodu. Istnieje prawo, ale jest też ogrom korupcji. Są korporacje, w których panuje zepsucie. Akcja rozgrywa się na granicy przestrzeni zamieszkanej przez rozumne istoty. W tym też drzemie potencjał, bo istnieje wiele miejsc, w których można się schować lub do których można uciec. Wszyscy w tym uniwersum - od bohaterów przez czarne charaktery po korporacje - mogą zachować się dobrze lub źle. Dzięki budowie tego świata zawsze, bez względu na czyny, mogą uciec w stronę zachodzącego słońca i wszystko ujdzie im na sucho. Dzieje się tak dlatego, że znajdujemy się na granicy cywilizacji.
Są to bardzo niebezpieczne rejony - począwszy od fizycznego zagrożenia ze strony gwiazd i promieniowania, a skończywszy na ludziach i korporacjach. Każdy tutaj walczy z każdym prawie jak na Dzikim Zachodzie. Nigdy nie ma czasu na to, by powiedzieć "zrelaksujmy się i zróbmy sobie przerwę". To dlatego, że ciągle pojawia się coś nowego, co napędza ich życie.
To uniwersum jest zamieszkane tylko przez rasę ludzką?
Nie chcę za bardzo spoilerować, ale powiem tak - każdy, kogo poznajemy, na początku wydaje się człowiekiem. Takie są pozory, ale nie jest do końca jasne, w którym miejscu leży granica pomiędzy tym, kiedy ktoś jest człowiekiem, a kiedy już nie.
Czy cały komiks został zaadaptowany w 1. sezonie? Czy coś pozostało na ewentualną kolejną serię?
W pierwszych odcinkach widzimy trochę rzeczy z komiksu, a potem serial wychodzi ponad to. Po 4. odcinku wszystko idzie w nowym kierunku.
Czego widzowie tak naprawdę powinni oczekiwać po "Dark Matter"?
Dużo napięcia i niespodzianek. Kiedy siedzimy na czytaniu scenariusza odcinka, który zaraz będziemy kręcić, aktorzy często w trakcie krzyczą: "Co?! Ale jak to? To niemożliwe!". Jest wiele zwrotów akcji, których nie da się przewidzieć. Są zasady, które widz potraktuje jako pewne, ale zostają one szybko łamane.
Czytaj również: „Dark Matter”: sezon 1, odcinek 1 – recenzja przedpremierowa
Jako widz nigdy nie będziesz w stanie uspokoić się i powiedzieć, że rozumiesz, co jest grane na pokładzie tego statku i co wydarzyło się w przeszłości bohaterów. Naprawdę dużo tu napięcia. Wydaje się, że ten serial będzie idealny do oglądania maratonem jako całość, bo historia jest tak podzielona, że od razu będziesz miał ochotę obejrzeć kolejny odcinek.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat