„Dark Matter”: sezon 1, odcinek 1 – recenzja przedpremierowa
"Dark Matter" to nowa space opera, za którą odpowiada Joseph Mallozzi, znany z serialu "Gwiezdne Wrota". Recenzja nie zawiera spoilerów!
"Dark Matter" to nowa space opera, za którą odpowiada Joseph Mallozzi, znany z serialu "Gwiezdne Wrota". Recenzja nie zawiera spoilerów!
"Dark Matter" to w założeniu twórców space opera oparta na przygodzie, tajemnicy i akcji. Premierowy odcinek zarysowuje widzom uniwersum, które ma w sobie kilka ciekawych elementów. Można na pewno powiedzieć, że nie jest to miły ani bezpieczny świat. Na razie twórcy nie odkrywają wszystkich kart - delikatnie pobudzają ciekawość i dają do zrozumienia, że ten futurystyczny świat ma do zaoferowania więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka.
Czytaj także: Nasz wywiad z Marcem Bendavidem z "Dark Matter"
To, co w tym odcinku działa wyśmienicie, to budowanie tajemnicy wokół grupy postaci. Niczego nie pamiętają, nie znają się wzajemnie i starają się współpracować, by rozwikłać zagadkę i przeżyć. To napędza akcję i intryguje, bo takim sposobem odkrywamy poszczególne elementy układanki razem z bohaterami i zaczynamy ich powoli poznawać. Na pierwszy rzut oka wydają się oni zbiorem schematów, ale szybko okazuje się, że scenarzyści nie trzymają się ich sztywno i każda postać ma w sobie potencjał na ciekawy rozwój. Dynamika grupy będzie jedną z ważniejszych rzeczy w tym serialu i powinna wyśmienicie napędzać tempo wydarzeń. Co ważne, na razie widać wyraźnie, że nie mamy tutaj do czynienia ze śnieżnobiałymi charakterami - wszyscy mają wiele za uszami i na swój sposób każdy ma wyrazistą, silną osobowość. Najważniejsze jednak, że wzbudzają sympatię i chce się ich poznawać.
[video-browser playlist="680648" suggest=""]
Tajemnica jest kluczem do sukcesu "Dark Matter", bo przez cały odcinek wszystko krąży wokół tego, co tak naprawdę się dzieje oraz z czym mamy do czynienia. I nikt tutaj nie podaje wszystkiego na tacy, rzucając oczywistościami - części elementów możemy się domyślać, inne są zaledwie zarysowane, ale w taki sposób, że to ciekawi i intryguje. Sam statek to wisienka na torcie sekretów, bo znajduje się na nim coś, co chyba najbardziej przyciąga uwagę (aż chciałoby się od razu dowiedzieć, o co tak naprawdę chodzi). Cliffhanger z porządnym twistem zdecydowanie zachęca do dalszego śledzenia tej historii. Nie wyobrażałem sobie, że stację Syfy stać na serial SF w kosmosie, który od razu potrafi tak mocno wciągnąć.
Czytaj również: „Wynonna Earp” – stacja Syfy zamawia western science fiction
Po "Dark Matter" spodziewałem się nudnego i wtórnego science fiction o członkach załogi statku i ich psychologicznych problemach. Jak się okazuje, w zwiastunie widać zaledwie czubek góry lodowej, bo 1. odcinek pokazuje, że to space opera ciekawa, z przemyślaną i intrygującą fabułą oraz bohaterami, których da się polubić. Pozytywne zaskoczenie - szykuje się dobry serial SF w kosmosie, a czegoś takiego brakuje obecnie w telewizji.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat