Moje ulubione sitcomy – Dawid Muszyński
Co roku powstaje kilkanaście seriali komediowych i sitcomów, jednak tylko kilka z nich wytrzymuje próbę czasu i po latach bawi tak samo jak w dniu premiery, a niekiedy nawet bardziej. Oto kilka moich ulubionych, które mogę oglądać codziennie.
Co roku powstaje kilkanaście seriali komediowych i sitcomów, jednak tylko kilka z nich wytrzymuje próbę czasu i po latach bawi tak samo jak w dniu premiery, a niekiedy nawet bardziej. Oto kilka moich ulubionych, które mogę oglądać codziennie.
Spin City (1996-2002)
Genialny serial (mój ulubiony) o zastępcy burmistrza Nowego Jorku i jego ekipie. W roli głównej Michael J. Fox, który niestety z powodu choroby musiał zrezygnować z gry po czterech sezonach. Zastąpił go Charlie Sheen, co niestety nie było dobrą zmianą. Serial stracił swój polot i po kolejnych dwóch sezonach zakończył żywot. Niemniej uwielbiam do niego wracać. Humor jest w nim niewymuszony i ponadczasowy.
The Fresh Prince of Bel-Air (1990-1996)
To jedna z najfajniejszych kreacji komediowych Willa Smitha. Chłopak z przedmieścia sprowadza się do bogatych krewnych mieszkających w luksusowej dzielnicy. Świetne kreacje aktorskie Alfonso Ribeiro jako kuzyna Carltona (wciąż odcina od tego kupony, ostatnio w Tańcu z gwiazdami) i Jamesa Avery’ego jako wujka Philla. Pamiętam, jak leciałem do domu, by obejrzeć nowy odcinek w odkodowanym paśmie Canal+, który można było wtedy jeszcze złapać na zwykłej antenie telewizyjnej.
Friends (1994-2004)
Serial, który nigdy mi się nie znudzi. Mogę go oglądać codziennie i zawsze będzie mnie tak samo śmieszył. Kiedyś myślałem, że aby ten sitcom przetrwał, wystarczyłoby wyjąć z niego jedynie Joeya oraz Chandlera i dalej by to wszystko świetnie grało. Serial Joey pokazał, w jak dużym byłem błędzie.
Czy ktoś pamięta w ogóle, że Canal+ puszczał kilka sezonów Przyjaciół z dubbingiem?
Taxi (1978-1983)
Życie w zajezdni taksówek bywa zabawne - przynajmniej kiedy kieruje nią taki cwaniak jak Louie De Palma (Danny DeVito). To dzięki temu serialowi poznałem się na geniuszu takich komików jak Andy Kaufman czy Christopher Lloyd. Od premiery pierwszego odcinka minęło prawie 40 lat, a nadal wywołuje on u mnie salwy śmiechu.
Cheers (1982-1993)
Niby nic szczególnego. Oto Sam Malone, była gwiazda futbolu, prowadzi mały bar. Lokal ma kilku stałych klientów: Norma, Cliffa i Frasiera. Ich rozmowy i problemy życiowe sprawiają, że mój dzień staje się lepszy. Po obejrzeniu tego serialu sam zapragnąłem być bywalcem takiego baru. Zdrówko dorobiło się nawet całkiem ciekawego spin-offu, jakim był Frasier, brakowało mu jednak tego klimatu (przynajmniej w mojej ocenie).
Seinfeld (1990-1998)
Serial napisany przez Jerry’ego Seinfelda i Larry’ego Davida to znakomite odbicie wszystkich dysfunkcyjnych relacji społecznych, jakie można spotkać wokół nas. Skupia się na rzeczach małych, ale mocno drażniących. Często się z nimi utożsamiałem i nadal się utożsamiam. Do tego postać wiecznie sfrustrowanego George’a Costanza (Jason Alexander) i szurniętego Cosmo Kramera (Michael Richards) zostały genialnie wymyślone i napisane.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat