Moje wstydliwe wyznanie: kocham hurtowo robione filmy świąteczne. Dlaczego?
Na platformie Netflix znajdziemy wiele świątecznych filmów, które zostały stworzone według jednego schematu. Czy to źle?
Uwielbiam filmy świąteczne, ale też zgadzam się z krytykami, którzy twierdzą, że współczesne projekty nie mają tej wyjątkowej i ponadczasowej jakości klasyków z lat 80., 90. czy 2000 (To właśnie miłość, Śnięty Mikołaj). Powstaje mnóstwo podobnych tytułów – głównie na potrzeby platform streamingowych. Netflix w tej dziedzinie króluje, bo ma na swoim koncie najwięcej oryginalnych produkcji i innych tytułów od Hallmarka czy Lifetime. Nawet Prime Video stara się włączyć w ten wyścig, choć robi to dość nieśmiało i na razie bez sukcesów. Zastanówmy się więc, czy w świątecznych filmach jakość naprawdę jest tak ważna?
Moje wstydliwe wyznanie
Czas na osobiste wyznanie: uwielbiam filmy świąteczne od Netflixa, choć zdaję sobie sprawę, że są bardzo schematyczne. Świąteczny książę, Randki od święta i W królewskim stylu to tylko kilka z nich. Czasem mam wrażenie, że oglądam cały czas to samo ze zmienionymi szczegółami. Weźmy za przykład dwie nowości z Netflixa: Święta jak z obrazka oraz Przepis na romantyczne święta. W pierwszym poznajemy kucharkę i szarmanckiego, podróżującego po świecie fotografa, a w drugim... kucharkę i podróżującego po świecie architekta. W obu przypadkach panowie decydują się osiedlić w małym miasteczku – a wszystko z powodu wielkiej miłości!
Takie podobieństwa w fabułach mogą być irytujące – w końcu są dowodem lenistwa twórców. Przyznam jednak, że sam nie mam z nimi żadnego problemu. To są szczególiki, które nie mają dla mnie znaczenia. Widz, który nie ma pamięci do filmów (jak autor tego artykułu!), może nawet tego nie zauważyć. Warto dodać, że w wielu projektach schematy są powielane świadomie (np. to, że bohaterka zawsze musi mieć wspierającą przyjaciółkę).
A jaki jest minus korzystania ze znanych schematów? Szybko zapominamy o takich filmach! A może to jednak nie jest wada?
Dlaczego kochamy hurtowo robione filmy świąteczne?
Niestety powstaje wiele świątecznych filmów, które nie są w stanie wprowadzić nas w magiczny nastrój. Przykład? Święta rządzą! od Disney+ oraz Świąteczna Aleja od Prime Video. To kompletna strata czasu! Produkcje te nie są w stanie zagwarantować tego, co znajdziemy w netflixowych tytułach – ciepła, które rozgaszcza się w naszych serduszkach podczas seansu. Pamiętajcie: emocje muszą być prawdziwe nawet wtedy, gdy fabuła jest wyidealizowana i bajkowa.
Atmosfera pełna ciepła, uroku i bliskości jest obecna w filmach Netflixa, dzięki czemu ich seanse są lekkie, przyjemne i zabawne. Oczywiście w centrum znajduje się miłość – ona również jest tak daleka od rzeczywistości, jak tylko się da, ale dobrze współgra z wyidealizowanym światem. Każdy chciałby spędzić święta jak z obrazka! Nie wykluczam, że właśnie z tego powodu tak lubię świąteczne filmy – rozbudzają we mnie tęsknotę za idealnym czasem. Za ich sprawą możemy cofnąć się do dzieciństwa, gdy rodzice za wszelką cenę starali się upiększyć te chwile.
Nie każdy film będzie jak Kevin sam w domu
Najważniejsza jest magia świąt! To właśnie ona wpływa na to, czy film nam się spodoba. Widzowie są świadomi, że nowe tytuły nie mogą nawet równać się z klasykami. Nie otrzymamy kolejnego Kevina..., Elfa czy Gremliny. Nie będą to produkcje, do których będziemy wracać. Nie powinniśmy jednak krytykować i wyśmiewać osób, którym to się podoba.
Wiecie co? Lubię oglądać świąteczne filmy, bo czerpię z nich szczerą i nieskrępowaną przyjemność. Dają mi wszystko to, czego od nich oczekuję – odskocznię od rzeczywistości, świat jak z bajki i obraz perfekcyjnych świąt. Jestem przekonany, że nie tylko ja tak mam. W końcu te produkcje nigdy by nie powstawały, gdyby ludzie ich nie oglądali. Miło jest – wspólnie z drugą połówką lub w rodzinnym gronie – choć przez chwilę poczuć tę magiczną atmosferę. Filmy świąteczne Netflixa to moje guilty pleasure.
Netflix - filmy świąteczne. 45 tytułów na rodzinny seans
Chciałbym, by twórcy filmów świątecznych oferowali coś więcej poza schematami, oklepaną historią i świąteczną atmosferą. To jednak nie powstrzymuje mnie, by czerpać przyjemność z tego, co już nakręcili. Ich filmy rozbudzają we mnie emocje, które pozwalają jeszcze bardziej cieszyć się magią Bożego Narodzenia. Może warto spojrzeć na to z dystansem? Poczuć to sercem? Nie macie nic do stracenia.