Najbardziej niezasłużone Oscary
Oscary to najbardziej prestiżowe statuetki przyznawane w świecie filmowym. Niestety nie zawsze trafiają one do tych twórców, do których powinny.
Oscary to najbardziej prestiżowe statuetki przyznawane w świecie filmowym. Niestety nie zawsze trafiają one do tych twórców, do których powinny.
Mimo że już od wielu lat podnoszą się głosy, iż tak naprawdę Oscary nie mają żadnego znaczenia i że są nagrodami przereklamowanymi, to i tak gdy nadchodzi czas ich rozdawania, cały filmowy świat mówi tylko o nich. To wielkie święto kina, nic więc dziwnego, że towarzyszy mu wiele emocji i ekscytacji.
Członkowie Akademii, którzy przyznają wyróżnienia, co roku mają bardzo trudne zadanie – jak wybrać tych najlepszych wśród nominowanych? Już wiele razy zdarzyło się tak, że ich decyzje zaskoczyły wszystkich. Oto te przypadki, w których przyznane statuetki wydają się być bardziej niezasłużone.
Oscar za najlepszy film dla Crash w 2006 roku
Wiele osób twierdzi, że to najsłabszy film, który wygrał w tej najważniejszej kategorii, a jeśli nie najsłabszy, to na pewno jeden z najsłabszych. Można Crash lubić, ale gdy popatrzy się na inne filmy, które były wtedy nominowane, to nie ma żadnych wątpliwości – tej produkcji nagroda się nie należała. W 2006 roku kandydat do zwycięstwa był tylko jeden i mam tu na myśli oczywiście film absolutnie wyjątkowy – Oscara powinna zgarnąć Brokeback Mountain. To był nie tylko najlepszy obraz wśród nominowanych, ale jest to także jeden z najlepszych filmów w ogóle. Niezapomniany, odważny, ze wspaniałymi aktorskimi kreacjami i niesamowitą muzyką. W żaden sposób nie da się wytłumaczyć decyzji Akademii.
Tom Hooper i The King's Speech
W roku 2011 mieliśmy dwie zaskakujące decyzje, które jedynie potwierdziły, jakie gatunki i tematy filmowe są najbliższe sercu Akademii. Trudno uwierzyć, że zachowawczy, poprawny i tylko niezły film Toma Hoopera wygrał rywalizację z wizjonerskim Nolanem (Inception), przełomowym The Social Network oraz niepokojącym i oryginalnym Black Swan. Wtedy nominowane było także Toy Story 3 i to również był film lepszy od The King's Speech. Akademia jednak bardzo sobie ten obraz ukochała, bo Hooper został także wyróżniony w kategorii reżyserskiej (a rywalizował tam z Fincherem, Aranofskym i braćmi Coen). Im więcej się nad tymi wyborami zastanawiam, tym bardziej wydają się one niesprawiedliwe. Cóż…
Wyróżnienia Ala Pacino za rolę w filmie Scent of a Woman
Wyjaśnijmy sobie od razu – Al Pacino jest wspaniałym aktorem, aktorem przez wielkie A i zdecydowanie zasłużył na to, by mieć Oscara w swojej kolekcji nagród. Ale za Scent of a Woman?! No nie. Rola Pacino było w tym filmie tak wykalkulowana, napisana dokładnie pod gusta Akademii, że aż trudno uwierzyć, że jej członkowie się naprawdę na to nabrali. Trudno też uwierzyć, że nie wyróżniono go w Ojcu chrzestnym, w Pieskim popołudniu czy w Człowieku z blizną, gdzie naprawdę zasługiwał na nagrodę. Nie mówiąc już o tym, że w 1993 roku konkurował on z genialnym Clintem Eastwoodem (Unforgiven) i Denzelem Washingtonem, który w filmie Malcolm X wykreował niezapomnianą postać, a ta rola zmieniła jego karierę.
Shakespeare in Love wygrywa z Saving Private Ryan
Kuriozalna sprawa, której nie da się uzasadnić w żaden sposób. Nawet nie próbujcie. Oczywiście Shakespeare in Love to bardzo przyjemny, lekki, sympatyczny film, który się świetnie ogląda, ale jakim cudem mógł zostać uznany za rzecz lepszą od Saving Private Ryan?! Tych dwóch filmów nie da się nawet postawić obok siebie – o Zakochanym Szekspirze już nikt nie pamięta, a Szeregowiec Ryan uznawany jest za jeden z najlepszych filmów na świecie. Słusznie zresztą. W tamtym roku wśród nominowanych byli zresztą jeszcze The Thin Red Line i Życie jest piękne. Akademio, Zakochany Szekspir? Naprawdę? Na Oscarze za najlepszy film się niestety nie skończyło, bo statuetkę zdobyła także Gwyneth Paltrow (rola pierwszoplanowa) i Judi Dench (rola drugoplanowa). Dench jest wspaniałą aktorką, ale w Zakochanym Szekspirze zagrała w czterech scenach o łącznej długości sześciu minut.
Wygrana Zwyczajnych ludzi w 1981 roku
Przyznać się – kto pamięta film, o którym mówię? Ba! Ile osób w ogóle o nim słyszało? Ktoś Wam kiedyś powiedział, że powinniście zobaczyć Zwyczajnych ludzi? Nie wydaje mi się. Dlaczego zdobył Oscara za najlepszy film - to pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź (zna ją chyba tylko Akademia). Ten film tak ogólnie jest jedynie niezły, ale gdy dodatkowo zestawić go z tytułami, które były razem z nim nominowane, to już wypada bardzo blado. Jesteście gotowi? Człowiek-słoń i Raging Bull zostali wtedy pominięci. Zdaje się, że te decyzja nie wymaga dalszego komentarza.
Oscar dla Jennifer Lawrence
A tutaj przykład dość świeży. Oscarem uhonorowana została bardzo zdolna i utalentowana aktorka, ale niestety zdobyła go za szybko. Lawrence jest taką nową Meryl Streep Hollywoodu, która dostaje kolejne nominacje za wszystko, w czym występuje, bez względu na to, czy są to zasłużone wyróżnienia. Młoda gwiazda uwielbiana jest przez publiczność i krytyków, a choć świetnie sobie radzi, najlepsze role dopiero przed nią. Oscar za Silver Linings Playbook to zupełnie przypadkowa decyzja Akademii. Ani to nie był wyjątkowy film, ani Lawrence nie pokazała nic szczególnego. Ot, dobra rola. Wszystkie jej konkurentki były lepsze, a już szczególnie Jessica Chastain (Zero Dark Thirty) i Emmanuelle Riva (Amour).
Zwycięstwo filmu The Hurt Locker
Rok 2010 przyniósł dwa duże oscarowe zaskoczenia: Sandra Bullock została uhonorowana Oscarem dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej za film The Blind Side, a The Hurt Locker wygrał najważniejszą nagrodę. Trudno uwierzyć, że ten nudny, pozbawiony emocji, chaotyczny i suchy film tak bardzo spodobał się Akademii. Oczywiście tematycznie doskonale wpisał się w jej gusta – było patriotycznie i "chwała bohaterom", więc może nie ma się co aż tak bardzo dziwić. Ale nadal jest trochę przykro, gdy pomyśleć sobie, że z tym przeciętnym obrazem przegrali Inglourious Basterds, District 9 czy Up. Niezbadane są wyroki Akademii, niezbadane.
Grad nagród dla Driving Miss Daisy
To jeden z tych przypadków, gdy jakiś film zgarnia kilka Oscarów, a wszyscy patrzą się na siebie z pytającym: ale co? Czy oglądaliśmy jakiś inny film? Tak było w 1990 roku, gdy cztery statuetki zgarnęło Driving Miss Daisy i żadna z nich nie była zasłużona. Obraz został uhonorowany w najważniejszej kategorii, kiedy nominowane były także Dead Poets Society, Moja lewa stopa i Born on the Fourth of July. Te dwa ostatnie nominowane były także za scenariusz oryginalny, za który też nie wiedzieć czemu nagrodzono film Zanucków. Oscar dla Jessiki Tandy za rolę pierwszoplanową powinien trafić do Michelle Pfeiffer lub Jessiki Lange, a nagroda za charakteryzację bardzo należała się filmowi Przygody barona Munchausena. Cztery Oscary, cztery pomyłki. O Wożąc panią Daisy pamięta się z tego powodu, a nie dlatego, że było tak dobrym filmem.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat