Naturalna Amanda Peet

Amanda Peet należy do stosunkowo nielicznej grupy aktorów i aktorek, które rzadko grają główne role, natomiast nawet ich najmniejszy występ budzi wśród fanów wielką radość. Niebywale atrakcyjna brunetka ma urok sympatycznej everywoman. Policjantka, prawniczka, kelnerka, gospodyni domu – Peet pokazała już wiele twarzy i kobietom zawsze łatwo było się z nią utożsamiać. Nie brak aktorce fizycznych atutów (w całości pokazała je zresztą w Jak ugryźć 10 milionów), ale wydaje się, że "to coś" w jej przypadku, to naturalność. I to taka szeroko rozumiana, bo Amanda Peet nie tylko bardzo ostrożnie korzysta z makijażu, unika wszelkich skandali, ale także bardzo konsekwentnie buduje swoje kolejne kreacje, które zawsze powstają na podstawie jej własnego charakteru.

Po raz pierwszy na ekranie pojawiła się w latach 90. w reklamie Skittles. Debiut filmowy przypadł na rok 1995 - w produkcji zatytułowanej "Animal Room" pojawiła się obok Neila Patricka Harrisa i Matthew Lillarda. Z tym pierwszym po latach spotkała się niedawno także na planie How I Met Your Mother, gdzie wcieliła się w nową pracowniczkę w Goliath National Bank o nazwisku Jenkins.

Początkowo Peet występowała wyłącznie w niszowych produkcjach niezależnych; przełom przyszedł w roku 1999, kiedy to została zaangażowana do roli Jacqueline Barrett, jednej z tytułowych postaci serialu "Jack & Jill". Komediodramat The WB przetrwał na antenie wprawdzie tylko dwa sezony, ale Peet zdążyła w tym czasie zaznaczyć swoje nazwisko w branży.

Filmowym odpowiednikiem "Jack & Jill" w karierze amerykańskiej aktorki było Jak ugryźć 10 milionów. Występ u boku Bruce’a Willisa i Matthew Perry’ego był pierwszym tak dużym osiągnięciem aktorki i pozostającym w pamięci do dziś. Komedia została świetnie przyjęta przez widzów i krytyków (doczekała się nawet sequela, Jak ugryźć 10 milionów 2), przy czym obok dwóch męskich gwiazd bardzo często wyróżniano właśnie Peet jako prawdziwą perełkę. Rola Jill St. Claire idealnie wpisywała się bowiem w naturalny urok aktorki.

Słodkie, seksowne i zadziorne – tak najczęściej można opisać postacie grane przez Amandę Peet. Choć zdarzało się jej wcielać w nieco bardziej dramatyczne i poważne bohaterki (Zmiana pasa, Tożsamość, "Syriana"), w jej filmografii dominują role grane tylko w połowie serio. Peet była więc "Twardą laską", brała udział w "Ucieczce od życia" i stwierdzała, że "Lepiej późno niż później".

W 2006 roku na planie Studio 60 spotkała się ze starymi znajomymi – Matthew Perrym z Jak ugryźć 10 milionów i Sarah Poulson z "Jack & Jill". Pod wodzą Aarona Sorkina aktorka wcielała się w prezydent stacji NBS, która miała wyprowadzić spadający coraz niżej w rankingach kanał na prostą. Jako Jordan McDeere oczywiście Peet grała koncertowo, ale to niestety nie wystarczyło – serial został skasowany po pierwszym sezonie.

W karierze amerykańskiej aktorki nie zabrakło również wpadek, jak np. "Stara miłość nie rdzewieje". Zdarzały się nawet bardziej spektakularne – Peet pojawiła się też w wyjątkowo źle przyjętym przez krytyków 2012 Rolanda Emmericha. Aktorka jednak wspomina pracę przy tym filmie nadzwyczaj pozytywnie. Producenci również – choć recenzenci nie zostawili suchej nitki na reżyserze, obsadzie i scenarzystach, obraz zarobił ponad 700 mln dolarów.

Wdziękowi Amandy Peet nie oparł się David Benioff, który w 2006 roku został jej mężem. Twórca Gry o tron jest co prawda zobowiązany do milczenia na temat ewentualnego finału sagi Pieśni Lodu i Ognia, ale trudno nam sobie wyobrazić, że mógłby swojej żonie czegokolwiek odmówić. Może zamiast George’a R.R. Martina warto właśnie Peet pytać o to, kto ostatecznie usiądzie na Żelaznym Tronie?