Stranger Things – inspiracje i nawiązania w serialu Netflixa
Stranger Things nie jest serialem nowatorskim i oryginalnym, jednak w odróżnieniu od innych produkcji, piętnowanych za odtwórczość, kopiowanie i mało kreatywną fabułę, dzieło braci Duffer nie cierpi na tym w ogóle. Czemu tak się dzieje? Czemu już po 15 minutach pierwszego odcinka widz wyłącza wszelkie analityczne myślenie i zanurza się w niezwykłym klimacie generowanym przez serial? Czemu ta odtwórczość przestaje nam przeszkadzać, a wręcz przeciwnie – każdy znajomy motyw odbieramy pozytywnie?
Stranger Things nie jest serialem nowatorskim i oryginalnym, jednak w odróżnieniu od innych produkcji, piętnowanych za odtwórczość, kopiowanie i mało kreatywną fabułę, dzieło braci Duffer nie cierpi na tym w ogóle. Czemu tak się dzieje? Czemu już po 15 minutach pierwszego odcinka widz wyłącza wszelkie analityczne myślenie i zanurza się w niezwykłym klimacie generowanym przez serial? Czemu ta odtwórczość przestaje nam przeszkadzać, a wręcz przeciwnie – każdy znajomy motyw odbieramy pozytywnie?
Być może kluczem do zrozumienia tego fenomenu jest klimat – słowo, które bardzo trudno zdefiniować w odniesieniu do sztuki. „Film ten po prostu ma klimat”, mówimy często, ale co to tak naprawdę oznacza? W przypadku Stranger Things związane jest to z pewnością z czasem akcji i estetyką, żywcem wyjętą z lat 80. Twórcy tak perfekcyjnie oddali charakterystyczne motywy tamtego okresu, że oglądając serial, przenosimy się podświadomie do naszego dzieciństwa i do wszystkiego, czym się wtedy fascynowaliśmy. Książki Tolkiena, filmy Spielberga, horrory o Freddym, Wejście Smoka, Atari, He-Man… To właśnie na ten okres przypadało dzieciństwo wielu z nas. Mimo że dużo popkulturowych „arcydzieł” tamtych czasów było po prostu miałkich i głupich, to Stranger Things nawiązuje do najlepszych i przynosi estetykę, która towarzyszyła nam zawsze podczas rutynowych czynności, a potem naturalnie zanikła. Serial udowadnia, że po prostu za nią tęsknimy. Tak jak za wczesnym Stevenem Spielbergiem i jego tzw. kinem młodej przygody, pełnym romantycznych historii o dążeniu do tego, co tajemnicze i nienazwane, zachowując przy tym tradycyjne wartości. Wszystko to wywołuje silne pozytywne emocje związane z poetyką, która coś dla nas znaczy. Tak bym zdefiniował klimat w odniesieniu do serialu braci Duffer.
Czytaj także: Nasza recenzja Stranger Things - bez spoilerów
W duchu tego warto przyjrzeć się pewnym dziełom, które zainspirowały twórców przy pracy nad Stranger Things, oraz przypomnieć produkcje nawiązujące w treści bądź formie do serialu Netflixa. Poniższe zestawienie przedstawia moje osobiste typy. Zdaję sobie sprawę, że lista nie jest kompletna, dlatego z chęcią zapoznam się również z innymi propozycjami.
Władca Pierścieni (książka)
Od tego po prostu trzeba zacząć. Napisana w latach 50. trylogia J.R.R. Tolkiena była protoplastą wielu motywów dziejących się w późniejszej literaturze, filmie i telewizji. Ba, można wymienić nawet kilka zespołów muzycznych jawnie inspirujących się mitologią Śródziemia. Stranger Things nie ucieka od tych wpływów, podobnie jak Steven Spielberg w swojej wczesnej twórczości. A więc tolkienowscy hobbici, tak jak bohaterowie kina młodej przygody, wyruszają na wielką eskapadę w celu przeciwstawienia się złu, które przerasta ich mocą wielokrotnie. Bohaterowie na początku są słabi, przestraszeni i bezsilni, ale dzięki olbrzymiej odwadze, sile woli i wielkiej przyjaźni udaje im się dokonać niemożliwego i pokonać wroga. Po wszystkim wracają do swojego dawnego życia jako herosi, pełni nowych doświadczeń i wewnętrznej siły. Fabuła filmów Spielberga, książek Kinga i wielu innych dzieł z lat 80. bardzo chętnie wpada w tę romantyczną tendencję, zaspokajając głód przygody tym, którzy być może nigdy jej nie doświadczą.
Stranger Things już na początku bardzo ładnie nawiązuje do spuścizny Tolkiena, ojca współczesnej fantastyki. Twórczość wielu pisarzy tego gatunku czy właśnie systemy fabularne, takie jak Dungeons and Dragons, nie istniałyby w obecnej formie, gdyby nie autor Hobbita. Gra, którą toczą chłopcy, jest więc właśnie ukłonem w stronę Władcy Pierścieni i pierwszą tak jawną inspiracją. Poza tym, podobnie jak Mike, Dustin, Lucas i Will, większość urodzonych w latach 80. zaczęła swoją przygodę z poważniejszą literaturą właśnie od historii ze Śródziemia. W tamtych czasach w Polsce nie było łatwego dostępu do literatury fantastycznej, zwłaszcza takiej, która byłaby „zjadliwa” dla młodego czytelnika. W związku z tym to Władca Pierścieni był zazwyczaj pierwszym strzałem. Ja osobiście przeczytałem trylogię dość wcześnie i później kilkakrotnie do niej wracałem, aby przeżywać przygody z Frodo, Samem, Pippinem i Merrym ciągle na nowo. Podobnie jak bohaterowie Stranger Things i (jestem tego pewien) twórcy serialu.
The Goonies
Film z 1985 roku przedstawia historię grupki dzieciaków, którzy znajdują mapę prowadzącą do ukrytego skarbu legendarnego pirata. Oczywiście postanawiają ruszyć tym tropem i docierają do mrocznych jaskiń pełnych złowrogich pułapek. W międzyczasie przeżywają masę przygód, nawiązują przyjaźnie, a niektórzy przeżywają pierwsze romantyczne uniesienia. Poza tym konfrontują się z przerażającą rodzinką przestępców, która również dybie na skarb pirata. Film Goonies w naszym kraju stał się bardzo szybko kultowy. Polskie podwórka zamieniły się w pirackie jaskinie. Młodzi bohaterowie zyskali taką renomę jak dziś superbohaterowie Marvela. Na długo w pamięci pozostawał jeden z braci Fratelli, zdeformowany Lotney, żywcem wyjęty z kina grozy. Koniec końców okazał się on jednak pozytywną postacią, co tylko podkreślało tradycyjne przesłanie produkcji.
Stranger Things nawiązuje do tego obrazu w wielu miejscach. Paczka przyjaciół na dobre i złe, pierwsze miłości, niezwykła przygoda, dobro zawsze wygrywa i wylewający się zewsząd klimat lat 80. Jedna z najbardziej kultowych produkcji w tym zestawieniu. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że w filmie tym debiutowali Josh Brolin i Sean Astin, pamiętny Sam z ekranizacji Władcy Pierścieni.
E.T.: The Extra-Terrestrial
Kto z nas nie zna tego filmu o przyjaznym kosmicie? E.T. to jedno z arcydzieł Stevena Spielberga i klasyczny przykład kina lat 80., dlatego też Stranger Things z tak wielkim szacunkiem podchodzi do tego obrazu i nawiązuje do niego w najbardziej charakterystycznych momentach. Słynna podróż na rowerze z kosmitą i w serialu miała swoją wersję. Jedenastka przecież, podobnie jak E.T., posiada wielką moc i niewinność zarazem. Tradycyjne wartości, będące siłą napędową obrazu Spielberga, także w Stranger Things odegrały istotną rolę; jawnie sugerują, że ich najważniejszym powiernikiem są dzieci. Znacząca jest również budowa fabuły, w której to po raz kolejny zwykłe nudne życie zostaje wywrócone do góry nogami, gdy pojawia się niezwykły i niespodziewany gość. Mimo że E.T. nie każdemu może się podobać ze względu na dość familijny charakter, trzeba go docenić jako jeden z najbardziej charakterystycznych obrazów wczesnego Spielberga.
To
Od Stevena Spielberga do Stephena Kinga. Inny klimat, dużo mroczniejsza historia. Można powiedzieć, że klasyczny horror, ale czy na pewno? Grupka dzieci jest prześladowana przez przerażającego potwora przybierającego formę klauna. Dodatkowo zmaga się cały czas ze swoimi słabościami i - jak to zwykle bywa - z innymi, młodymi prześladowcami. Po raz kolejny, dzięki sile przyjaźni i dziecięcej niewinności, odnoszą zwycięstwo. Co prawda druga część produkcji dzieje się już w dorosłości bohaterów, jednak pierwszy segment można porównać do serialu braci Duffer. W Stranger Things nie ma oczywiście klauna mordercy, ale jest inny potwór, tak samo bezwzględny i posępny. Monstrum z ekranizacji Kinga pożera młodych ludzi. W serialu ofiarami też padają dzieci. Mimo że King dużo mocniej niż produkcja Netflixa uderza w ton grozy i horroru, podobieństwa są znaczące i łatwo znaleźć punkty wspólne między tymi dwoma dziełami.
Poltergeist
W ton horroru uderzał również Poltergeist z 1982 roku, którego Steven Spielberg był scenarzystą i producentem. Niesamowita historia nawiedzonego domu była czymś zupełnie innym niż to, do czego przyzwyczaiło nas współczesne kino grozy. Nie było tam elementów gore ani scen ucieczek i pogoni. Poltergeist straszył przede wszystkim klimatem, ale przy tym wszystkim emanował jakąś taką baśniową otoczką, charakterystyczną dla dzieł Stevena Spielberga. Tym razem w roli głównej wystąpiła cała rodzina, ale i tak pierwsze skrzypce grały dzieci. Jedno z nich pada ofiarą demona i zostaje porwane do innego wymiaru, porozumiewa się jednak z domownikami przez urządzenia elektryczne, w tym telewizor - podobnie jak Will w Stranger Things, który komunikuje się z bliskimi przez lampki świąteczne czy krótkofalówkę. Jest to tylko jedno z kilku odniesień, jednak najbardziej charakterystyczna dla obu produkcji jest unikatowa umiejętność ich twórców łączenia chwil przerażających i posępnych z tymi lekkimi i zabawnymi. Naturalnie i błyskotliwie. Wydawało mi się, że tak potrafi tylko Steven Spielberg (nawet w Liście Schindlera), dopóki nie obejrzałem Stranger Things.
Stand by Me
Po raz kolejny ekranizacja Stephena Kinga, tym razem bardziej obyczajowa, bez motywów nadnaturalnych. Paczka przyjaciół dowiaduje się, że w lesie leży porzucone ciało ich rówieśnika, potrąconego przez pociąg. Postanawiają je odnaleźć. Las, podobnie jak Mroczna Puszcza z Tolkiena i Stranger Things, jest metaforą życia, w które wkraczają młodzi ludzie. Dążąc do celu, bohaterowie trafiają na wiele przeszkód, muszą zmagać się z własnymi lękami i słabościami. W końcu znajdują ciało i wychodzą z lasu wygrani oraz dojrzalsi. Film Stań przy mnie, podobnie jak wyżej wymienione pozycje, niesie przekaz o wyższości wartości tradycyjnych i wpisuje się w modę lat 80. na młode kino przygody.
- 1 (current)
- 2
Źródło: zdjęcie główne: Netflix
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat