ŚWIATŁA STADIONÓW: No to gramy [01×09]
Ostatnio poznaliśmy polski… ekhm… przebój na EURO 2012. A jaka piosenka będzie zagrzewała bohaterów "Świateł stadionów" i kto ją wykona?
Ostatnio poznaliśmy polski… ekhm… przebój na EURO 2012. A jaka piosenka będzie zagrzewała bohaterów "Świateł stadionów" i kto ją wykona?
W poprzednim odcinku: Jaki to serial? [01x08]
ŚWIATŁA STADIONÓW
"No to gramy"
Wybrzmiały ostatnie takty muzyki z czołówki programu "TV Ball".
- Witam państwa jak najbardziej serdecznie! - wesoło, bardzo wesoło przywitał się Prowadzący. W końcu udało mu się wrócić z programem do ramówki, i to w mało zmienionym kształcie. Po prostu żyć, nie umierać - W dzisiejszym wydaniu "TV Ball" zajmiemy się znowu selekcją na mistrzostwa. Tym razem Trener wraz z Asystentem sprawdzą, jak serialowe gwiazdy muzyki potrafią grać - tu Prowadzący uśmiechnął się jeszcze bardziej szeroko. - A na koniec czeka absolutna premiera, tylko w naszym programie i tylko dziś: trzecia, dodatkowa scena do filmu "Avengers" - Prowadzący wpadał już w taką euforię, że to on prowadzi, że znów ma program i gdyby nie to, że sam się kazał przywiązać do fotela, pewnie by teraz z radości gonił po studiu. - A ze mną dzisiejszą selekcję oglądać będzie nie pan Włodzimierz… którego serdecznie pozdrawiam… ale pan Kuba, znany krytyk muzyczny - Prowadzący wskazał dłonią na drugą stronę stołu. Siedział tam taki dziwny typek, z ciemnymi, będący w nieładzie włosami i grubymi, czarnymi okularami na nosie - Witam panie Jakubie!
- Jakub, tak do mnie wołali, jak mnie chcieli wkurzyć - odezwał się ów Kuba - Ale nie mam ci tego za złe, w końcu to twój program, ale o mnie. Więc zadam ci pytanie, jak tam sprawy w łóżku?
- Eeee… - wyjąkał Prowadzący.
- A, eeee, czyli owca, nieźle, nieźle. Ale naturalna, czy farbowana? - Kuba znów rzucił pytaniem. Niewiadomo skąd zaśmiała się publika.
Gospodarz nerwowo obejrzał się po studiu.
- Kuba, ale… - zaczął. Niestety, Kuba był szybszy:
- Ale pewnie nie jedna owca, ale całe stado, do tego pies pasterski. Jak widzę, lubisz urozmaicenia - publika znów kwiczała ze śmiechu.
- Kuba, selekcja! - Prowadzący się zdenerwował.
- Czyli przeprowadzasz selekcję przed wejściem do łóżka? Powiedz szczerze, przeszedłbym? - Kuba wskazał na siebie.
- Ej, no…
- Cóż poradzę, że nie jestem w twoim typie. Ale już wiem, że nie pojadę w góry, bo pewnie ty tam grasujesz!
Prowadzącemu chciało się ryczeć. Ten facet kradł jego z takim trudem odzyskany program!
Nie pozostawało mu nic innego jak:
- Na stadion, na stadion, na staadiooon! - zawył, poczym ukrył twarz w dłoniach i zaczął płakać.
- Patrzcie, owca go rzuciła i na stadion poszła - znów zakpił Kuba. Publika wyła ze śmiechu…
STADION IMIENIA HANKI MOSTOWIAK
Trener i Asystent wyszli na murawę. Owiał ich przyjemny, chłodny wiatr - choć czuć w nim było jeszcze trochę zapachu grillowanych kiełbasek z długiego weekendu.
- To co - Trener rzucił okiem do swoich notatek. - Zaczynamy?
- Możemy - Asystent kiwnął głową.
Obaj mężczyźni ruszyli na drugi koniec boiska, gdzie już czekali na nich chętni do selekcji. Niestety, Trenerowi coś się w nich się nie podobało…
- Po co im te instrumenty? - zapytał sam siebie, widząc gitary elektryczne, perkusje i ograny stojące na trawie.
- Dziś mamy seriale z muzykami, tak? - chciał się upewnić u Asystenta. Ten tylko kiwnął głową.
Zatrzymali się koło tłumu.
- Witajcie - przywitał ich Trener - Dziś przetestujemy waszą przydatność na boisku - rzucił im pod nogi piłkę, którą niósł pod pachą. - Pokażcie, co potraficie!
Nikt się po piłkę nie schylił.
- No co się tak patrzycie, bierzcie ją - ponaglił ich Trener. Dalej zero reakcji
- No nie rozumieją czy co… - Trener podrapał się po głowie. - No grajcie! - huknął.
I zaczęli grać. Ale na swoich instrumentach. Był to tak silna fala dźwiękowa… że Trener i Asystent musieli zatykać uszy.
- Ej, cicho… CICHO! - ryknął Trener. Muzyka ucichła. - Co wy tu… Tu się gra, a nie śpiewa!
- My gramy - ktoś rzucił z tyłu.
- Ale po swojemu - dodał ktoś z przodu.
Trener uniósł oczy do nieba i westchnął. Jak zwykle musiał wpaść w jakiś mało zrozumiały absurd.
- I co z nimi robimy? - zapytał Asystent.
- A mamy kogoś innego na dziś?
- Nie - Asystent sprawdził w kalendarzu.
- Dobra, posłuchamy jak gracie, od tej piłki trzeba odpocząć kiedyś. A może i jakiś hymn na Euro się trafi - westchnął Trener. - Ty tam z szczerbą pomiędzy zębami… - machnął na jednego typa, co był ubrany w skórę, w ręku trzymał gitarę elektryczną, a za nim stał stary fiat 125p z płomieniami namalowanymi na masce. - Jak się nazywasz?
- Jankowski - z lekka sepleniąc rzucił facet. A Trenerowi zaczęło się zdawać, że chyba widział go w ostatnich… wszystkich polskich filmach ostatnich kilku lat.
- Jankowski, grasz pierwszy - Trener wydał polecenie.
Jankowski szarpnął za struny gitary i zaczął śpiewać do mikrofonu:
- Co ten futbol zrobił z nami, wieczór w pubie, my na bani, jak wyjdziemy na twe miasto, zostawimy z niego ciasto, cały system już się pali, cały system już się wali, przegrał zespół serialowy, podpalimy wasze domy… Anarchia, anarchia, anarchia, po przegranej! - zawył.
- Nie, nie, nie… - przerwał mu Trener. - No jak to ma zmotywować naszych!
- Gitarą! - zawył Jankowski i zaczął wygrywać solówkę. Na szczęście w pobliżu był Asystent i odłączył szalonego muzyka.
- Ech, gdyby tak się jeszcze dało odłączyć go od ekranu - westchnął w duchu Trener, już na dobre przypominając sobie, jaki z tego Jankowskiego Tomuś.
Kolejny zespół, na który Trener zwrócił uwagę, składał się chyba z ekipy licealistów. Ale takich z amerykańskiego ogólniaka - czyli były tam wszystkie możliwe typy różności, jakie się tylko mogły znaleźć.
- Dobrze, co wy przygotowaliście? - zapytał Trener.
Ci się zakotłowali, ustawili w jakimś szeregu, poczym zaczęli śpiewać "We are the champions" w swojej własnej aranżacji. Do tego przygotowali skomplikowaną choreografię - jedni wchodzili na drugich, drudzy poza trzecich, a pomiędzy nimi zasuwał chłopak na wózku inwalidzkim. No i cały czas śpiewali. Nagle zmienili nutę, teraz, z trudem i wyjątkowo amerykańskim akcentem, śpiewali "Zwycięstwo". Do tego kawałka każdy z nich skombinował skądś chińską ciupagę. I cała ekipa próbowała tańczyć zbójnickiego, zakończonego popisowym podrzutem ciupag w górę… I niestety, ta część występu chyba nie była dobrze dopracowana, bo ciupagi spadły… im na głowy. Cały chór cicho zaintonował "Nic się nie stało…", a zaraz potem "PZPN, PZPN…"
- Dalej nie kończcie, nie chcemy przyzywać mięsnego jeża - westchnął Trener. - Kto to był? - mruknął do Asystenta.
- Chór Glee - wyjaśnił ten, pokazują L złożone z kciuka i palca wskazującego. Trener też tak zrobił, nawet przyjaźnie się uśmiechnął do młodzieży, poczym odeszli dalej. Kiedy byli poza zasięgiem chóru, Trener przyłożył sobie swoje L do głowy jak pistolet i na niby strzelił.
- Co to, już zabrakło jurorów w tym kraju, że muszą się tym parać osoby od piłki - warknął Selekcjoner, rozglądając się. I wtedy dostrzegł je - kilka starszych kobiet, ubranych w jakieś białe szmaty:
- Koko Euro Spoko… - zaczęły zawodzić.
- Nie z nami te numery Jarzębina, wystarczy że Polska was wybrała! - krzyknął przerażony Trener. Porwał Asystenta i zwiali na drugą stronę boiska.
- Dobra, kończymy, nie na moje nerwy to wszystko - warknął Trener.
- Twoje nerwy wszystko zjedły - naraz ktoś odezwał się z tyłu. W tle huknął sztuczny śmiech.
- Nie, to niemożliwe… Ona… - Trener pobladł - Ona nie ma prawa wejścia do tego państwa! - krzyknął, odwracając się.
- Niestety, to ona - Asystent pobladł, też się okręcając. W ich stronę szła pstrokato ubrana dziewczyna, blondynka, ale chyba w peruce. W ręce trzymała mikrofon.
- Zgiń, przepadnij, Montano nieczysta! - krzyknął przerażony Trener.
- Zginę jak się znajdę - powiedziała dziewczyna po polsku. Jednak zdecydowanie inny ruch warg świadczył o przerażającym dubbingu… A do tego jeszcze huknął ten denny śmiech - Zaśpiewam swoją piosenkę na Euro! - krzyknęła. Na trybunach, niewiadomo skąd, pojawiły tłumy małych dziewczynek, krzyczące "Hannah, Hannah…". Owa Hannah już się zabrała za śpiewanie, już chciała wydobyć z siebie pierwsze dźwięki…
Huknęło, błysnęło, śmignęło, ścisnęło, walnęło, świsnęło… i na płycie boiska nie było nikogo, za wyjątkiem Trenera i Asystenta.
- Uf, widać, ktoś nad nami czuwa - Trener otarł pot z czoła.
- Było za blisko - Asystent trzymał się za serce. - A właśnie, to co z tym hymnem panie Trenerze?
- To nie wiesz? - Selekcjoner schylił się, by podnieść upuszczony na widok Hannah notatnik. - Piosenkę już dawno pan prezes wybrał.
- Jaką?
- No jak jaką… "Lato wszędzie" - Trener wzruszył ramionami. - No i też wybrał twarz drużyny.
- Hm? - zdziwił się Asystent.
- A niby wydawałeś się takim kumatym człekiem - westchnął Trener. - No twarz drużyny, taki chwyt marketingowy. Została nią Cameron… Wiesz, ta od Sary Connor.
- Ale dlaczego? - Asystent nie rozumiał.
- Chodzą słuchy, że na drugie ma Summer… Ale wiesz, kto tam cyborgi zrozumie.
- I pana prezesa - dodał Asystent. Trener potwierdził tylko kiwnięciem głowy.
I ZNÓW STUDIO
- …i powiedz raz jeszcze, czy to prawda, że w tym kraju, jak owca zje twoje skarpetki, a ci od prezesa nie zjedzą, to powiedz, też będzie wojna? - zapytał Kuba,
- Nie wiem… - pisnął Prowadzący, trzymający się za głowę.
- Będzie, będzie, wojna z owcami będzie, hahahaha! - rzucił Kuba. Publika szalała.
Prowadzący dostawał totalnego kręćka. Miał dość. Wszystkiego.
- Puśćcie już tą scenę z "Avengersów"… - jęknął.
- O, "Avengersi", takie kino niszowe w pewnym sensie. Twoje owce to lubią? - Kuba.
Prowadzący tylko znów się rozpłakał. A publika wyła ze śmiechu.
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Specjalnie, tylko w "TV Ball," trzecia dodatkowa scena z filmu "Avengers"
Kilka kobiet, które chciało Trenerowi i Asystentowi zaśpiewać o Koko, obserwowało z ukrycia, jak dwaj mężczyźni opuszczają płytę stadionu. Kiedy całkiem znikli, jedna z nich zrzuciła białą płachtę. Pod spodem był… Iron Man.
- No tak, znów czarną robotę my musieliśmy wykonać i tą montanicę posłać, gdzie jej miejsce. Przyjemnie - rzekł człowiek w stali. Inne kobiety też zrzuciły swoje "peleryny", ukazując wszystkich Avengersów.
- Mogło być gorzej - zauważyła Black Widow, przeładowując pistolet.
- Taa… - mruknął Iron Man, spoglądając na Thora - A ty co tak tym młoteczkiem machasz. To był twój pomysł, żeby się przebrać za te babeczki i żeby śpiewać. Mówiłeś uda się, uda, zostaniemy gwiazdami. A tu nic.
- Stark, ty i twój egoizm - do rozmowy włączył się Hawkeye.
- Dla mnie to była lepsza zabawa, niż ciągle pojawiać się w tych spotach. Taka odmiana - dodał Kapitan Ameryka.
Widać, ze Iron Man wkurzył się, bo złote części jego zbroi zrobiły się czerwone.
- A weź się puknij w ten łeb… - warknął.
- Hulk może puknąć! - odezwał się wielki, zielony Hulk. Zamachnął się, walnął Kapitana w tył głowy. Ten dostał takiego przyśpieszenia, że wyleciał poza obręb stadionu.
Iron Man wykonał tylko wszystko mówiący facepalm…
Źródło: fot. ©2011 NCS
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat