THE GLEE FACTOR: 05×11 City of Angels
Oceniamy występy z jedenastego odcinka piątego sezonu Glee, w którym ekipa z McKinley wyjeżdża do Los Angeles na kolejne Nationals.
Oceniamy występy z jedenastego odcinka piątego sezonu Glee, w którym ekipa z McKinley wyjeżdża do Los Angeles na kolejne Nationals.
Choć wiele osób uważa, że Glee z każdym kolejnym sezonem prezentuje coraz niższy poziom, zawsze warto przyjrzeć się wyłącznie musicalowej części serialu. W cyklu "The Glee Factor" redakcja Hatak.pl wciela się w jurorów i ocenia poszczególne występy. Dziś pod lupę bierzemy jedenasty odcinek piątego sezonu zatytułowany "City of Angels".
"I LOVE L.A."
RANDY NEWMAN
Dawid Rydzek: Nic szczególnego, ale przynajmniej rozpoczęliśmy w tym tygodniu od czegoś chwytliwego i żywego. Powiązanie fabularne też było, więc na początek TAK ode mnie.
Michał Kaczoń: Przyjemne, ale jednak bez większego polotu. "I Love New York" zasadzające się na identycznym pomyśle inscenizacyjnym było dużo lepsze. Aczkolwiek mogło być gorzej, więc chyba umiarkowane TAK.
Marcin Rączka: Właśnie. Od razu na myśl przyszło mi "I Love New York" z poprzednich Nationals, które trzymało poziom poprzednich serii. Z kolei "I Love L.A." było takie jak cały sezon, czyli słabe. NIE.
"VACATION"
THE GO-GO'S
Dawid Rydzek: Tradycja trzeciego zespołu, który śpiewa coś wyraźnie odstającego od reszty i nie ma szans na wygraną - podtrzymana. Choć można było wybrać coś bardziej odjechanego, jak kiedyś "Jesus Is a Friend of Mine"... Tak jakby twórcom "Glee" już po prostu się nie chciało myśleć. Stąd NIE.
Michał Kaczoń: Nijakie trochę. Styl występu rodem z Las Vegas (pióropusze, skąpe sukienki) to jedyne, co oferuje to wykonanie, którego nie pamięta się już z końcem odcinka. Także NIE.
Marcin Rączka: "Trzeci zespół", czyli ten najgorszy, udający, że faktycznie toczy się jakaś rywalizacja. Przerysowane i zupełnie nieporywające. NIE.
"MR. ROBOTO" / "COUNTING STARS"
STYX / ONEREPUBLIC
Dawid Rydzek: Styx wciąż niezagrożony, ale udało się przebić Jeffstera z "Chucka", który też (całkiem zresztą sympatycznie) wykonywał ten utwór. Mocny występ Throat Explosion, nic dziwnego, że ostatecznie pokonali New Directions. TAK!
Michał Kaczoń: Segment "Mr. Robot" nieco straszny. Ta piosenka jednak się zestarzała i jeśli nie prezentuje się jej w nieco prześmiewczy sposób, jak kiedyś w "Chucku", trudno po raz kolejny ulec jej urokowi. A przynajmniej nie w takiej formie, w jakiej zaprezentowali ją Throat Explosion. Przyzwoite wykonanie "Counting Stars", choć gorsze od oryginału, prezentuje się już dużo lepiej i słucha się go z przyjemnością. Głównie z powodu tego, że Skylar Astin naprawdę potrafi śpiewać. A że w "Glee" to śpiewanie ma jeszcze uzasadnienie fabularne, w przeciwieństwie do jego serialu Między Piętrami, tym lepsze robi wrażenie. Cały występ mogę więc ocenić jako niezły, choć choreograficznie i pod względem strojów wszystko już widzieliśmy. Po tylu występach konkursowych nie powinno to jednak dziwić. Wyciągając średnią z obu występów - umiarkowane TAK.
Marcin Rączka: Oj tam. Przypomnijcie sobie, co wyczyniało Vocal Adrenaline. Mistrz jest tylko jeden. Razem z Jessie'em na pokładzie. Throat Explosion wyglądali jak ich marna podróbka i w sumie wstyd, że New Directions ostatecznie z nimi przegrali. A dobór piosenek wybitnie niefortunny. NIE.
"MORE THAN A FEELING"
BOSTON
Dawid Rydzek: Świetny utwór grupy Boston, podobała mi się aranżacja, ale mam wrażenie, że zabrakło wyrazistych głosów. Blaine w tym może być lepszy od Finna, ale Tina traci do Rachel ze trzy długości. Choć ostatecznie jestem na TAK.
Michał Kaczoń: Poprawne, zgrabne, Tina wreszcie pokazuje, że jak chce (i jest emocjonalnie stabilna), to potrafi zaśpiewać, jednak brakuje temu wykonaniu kropki nad i. Jedynie fraza "more than a feeling" wybrzmiewa wystarczająco mocno, by się uśmiechnąć, z reszty piosenki spokojnie można było wycisnąć więcej mocy. Tak więc ostatecznie chyba NIE. Można było lepiej!
Marcin Rączka: Refren niósł się znakomicie. Jasne, Tina do tego serialu i całego zespołu nie pasuje od pięciu lat, ale w końcu doczekała się swoich pięciu minut. Jak nie zda do kolejnej klasy, to pewnie będzie miała szansę również za rok. No bo chyba nikt z nas nie wierzy, że chór nie zostanie uratowany... TAK.
"AMERICA"
NEIL DIAMOND
Dawid Rydzek: Kompletny chaos sceniczny - tak można podsumować to wykonanie. Zdecydowanie najsłabsza część występu New Directions na Nationals. NIE.
Michał Kaczoń: Z pierwszymi nutami od razu czuć lepszą energię i większe zaangażowanie członków chóru. O choreografii nie ma co się wypowiadać, gdyż ta naśladuje większość dotychczasowo wykorzystanych. Czasami wydaje się, że nowe pomysły choreografowie wrzucają na auto-powtórzeniu. Mimo wszystko umiarkowane TAK.
Marcin Rączka: Zgadzam się z Dawidem. Niby optymistyczne, uśmiechnięte, z klaskaniem w ręce i podskakiwaniem. Amerykanie mają na określenie takiego występu jedno fajne słowo: "cheesy". NIE.
"I STILL HAVEN'T FOUND
WHAT I'M LOOKING FOR"
U2
Dawid Rydzek: Sam to nie Bono, ale utwór U2, jeśli wykonany poprawnie (a tu przecież nawet taki był), ma niesamowitą moc. I poza tym całkiem ładny hołd dla Finna, zwieńczony wzniesionymi do góry pałkami perkusyjnymi. TAK.
Michał Kaczoń: Sentymentalna podróż w "ulubioną piosenkę Finna" wypadła całkiem przyzwoicie i występ może się podobać. Plus za ujęcia Finna odciągające uwagę od chaosu chodzenia po scenie bez wyraźnego pomysłu. Mimo wszystko co U2, to U2, jak zauważył Dawid, więc TAK się należy. Mogło być lepiej, ale i tak jest przyzwoicie.
Marcin Rączka: U2 na zakończenie występu jak najbardziej trafione. Ich piosenki mają moc i idealnie pasują, gdy należy komuś oddać hołd. TAK.
NAJLEPSZY WYSTĘP
Dawid Rydzek: Jestem rozdarty między "More Than a Feeling" a "Mr. Roboto" i "Counting Stars". Ale wybrałbym chyba jednak to drugie.
Michał Kaczoń: Z sezonu na sezon piosenki konkursowe są coraz słabsze; tym razem tak naprawdę nie ma nawet z czego szczególnie wybierać. Jeśli jednak jakaś piosenka zasługuje na wygraną, to niech będzie nią… hmm... "Counting Stars"? Choć to i tak głównie ze względu na Astina oraz mój sentyment do oryginalnego utworu. (Aczkolwiek podczas pisania tych słów w głowie kołacze mi się tylko fraza "more than a feeling", jedyna partia tej piosenki, która bardzo mi się podobała.)
Marcin Rączka: Zdecydowanie "More Than a Feeling". Po usłyszeniu piosenki słuchałem ją jeszcze kilka razy na YT.
A teraz oddajemy głos czytelnikom...
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat