W najnowszej przygodzie rozgrywającej się w uniwersum Marvel’s Spider-Man nastoletni Miles Morales stara się przyzwyczaić do nowego otoczenia, jednocześnie idąc w ślady swojego mentora, Petera Parkera, i stawiając pierwsze kroki w roli Spider-Mana. Kiedy na życiu mieszkańców jego nowej dzielnicy kładzie się cieniem brutalna walka o władzę, młody bohater zdaje sobie sprawę, że z wielką mocą musi wiązać się też wielka odpowiedzialność. Aby ocalić Marvelowski Nowy Jork, Miles będzie musiał znaleźć swój własny sposób na bycie Spider-Manem.
Premiera (Świat)
20 listopada 2020Premiera (Polska)
20 listopada 2020Kraj produkcji:
USAGatunek:
Gra akcji, PrzygodowaDeveloper:
Insomniac GamesPlatforma:
PS5, PS4Wydawca:
Świat: Sony Interactive Entertainment
Najnowsza recenzja redakcji
Sony na dobre rozgościło się na pecetach. Niedawno na tę platformę trafiła kolekcja zawierająca dwie odsłony serii Uncharted oraz trójwymiarowa platformówka Sackboy: A Big Adventure, a teraz przyszła pora na przygodę młodszego i mniej doświadczonego pajączka w Marvel Spider-Man: Miles Morales.
Produkcja, która zadebiutowała w listopadzie 2020 roku na PlayStation 4 i PS5, przedstawia losy tytułowego Milesa Moralesa, który dopiero rozpoczyna swoją superbohaterską karierę. Protagonista uczy się fachu u boku Petera Parkera, ale gdy jego mentor wyjeżdża, a na horyzoncie pojawia się niebezpieczna grupa przestępców, to nie pozostaje mu nic innego, jak tylko wziąć sprawy w swoje ręce.
Stawka jest tu zdecydowanie niższa niż w wielu innych dziełach Marvela. Nie ma zagrożenia na poziomie kosmicznym czy tajemniczych bytów, które są w stanie kłaść jednym ciosem całe armie i niszczyć planety. Doskonale współgra to z postacią Moralesa, który jeszcze nie do końca odnajduje się w nowej roli i ma problemy z pogodzeniem życia prywatnego i "zawodowego".
Pod względem prezentowanej historii i dostępnej zawartości jest to dokładnie ten sam tytuł, co na konsolach. Nie pokuszono się o wprowadzenie nowych zadań czy chociażby kostiumu na wyłączność PC. Taka sytuacja nie jest jednak szczególnie zaskakująca, bo dokładnie z tym samym mieliśmy do czynienia w przypadku wcześniejszych portów. Wydają się one kierowane przede wszystkim do osób, które nie mają konsol i nie mogły wcześniej się z nimi zapoznać.
Choć Miles Morales nie był produkcją przygotowywaną jedynie z myślą o nowej generacji i pojawił się także na PS4, to nie da się ukryć, że pełnię swojego potencjału pokazywał dopiero na PlayStation 5. Wersja na najnowszą z konsol Sony była pierwszym tytułem oferującym wsparcie dla technologii ray tracingu, a kilka trybów graficznych pozwalało dostosować doświadczenie do swoich potrzeb i oczekiwań. Do wyboru była między innymi oprawa stawiająca na jakość wyświetlanego obrazu, zabawa w 60 klatkach na sekundę, a nawet połączenie trybu wydajnościowego z ray tracingiem.
Podobną elastyczność da się znaleźć w pecetowym porcie. Odpowiedzialni za konwersję deweloperzy z Nixxes Software zadbali o szereg ustawień, dzięki którym z przygodą młodego Pajączka będą mogli zapoznać się zarówno posiadacze potężnych gamingowych potworów, jak i zdecydowanie mniej wydajnych sprzętów. Ci pierwsi mogą skorzystać z odbić oraz cieni korzystających z dobrodziejstw ray tracingu, drudzy zaś są w stanie ograniczyć płynność, zmniejszyć liczbę detali lub skorzystać z technologii upscalingu, takich jak AMD FSR w wersji 2.1 i IGTI.
Dla mnie po raz kolejny dobrym testem optymalizacji było uruchomienie gry na Steam Decku, gdzie Miles Morales zdobył zielony znaczek świadczący o pełnej kompatybilności. I rzeczywiście, na handheldzie Valve gra działa świetnie. W natywnej rozdzielczości i przy średnich detalach nie ma najmniejszych problemów z rozgrywką w 30 klatkach na sekundę, a bateria przy takich ustawieniach wystarcza na około 2, może 2,5 godzin zabawy, co jest przyzwoitym wynikiem. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by pobawić się dłużej w opcjach i wyciągnąć jeszcze więcej - może być to 60 FPS przy gorszej oprawie lub dłuższy czas pracy na baterii po zdecydowaniu się na pewne kompromisy.
Żadnych problemów nie doświadczyłem również na moim domowym pececie, który lata świetności ma już za sobą. To kilkuletni sprzęt z kartą GeForce GTX 1060, ale mimo tego jestem na nim w stanie komfortowo grać w Moralesa w rozdzielczości 1080p i 60 klatkach na sekundę w ustawieniach stanowiących połączenie średnich i wysokich detali. Również w tym przypadku mógłbym pokusić się o nieco zabawy z dostępnymi opcjami, by wyciągnąć z tego nieco więcej. Miłośnicy "cyferek" zdecydowanie mają spore pole do popisu, a z częścią dostępnych możliwości możecie zapoznać się w poniższej galerii.
Jeszcze przed odpaleniem pecetowego portu Spider-Mana byłem przekonany, że to gra stworzona wyłącznie z myślą o kontrolerach. Muszę jednak przyznać, że po chwili przyzwyczajenia da się również z powodzeniem grać na klawiaturze oraz myszy. Domyślny układ wydał mi się dość dziwny, ale z czasem się do niego przekonałem i nawet nie pokusiłem się o zmianę przypisanych do konkretnych akcji klawiszy. Oczywiście, jeśli ktoś chce, to może podłączyć pada. Warto również dodać, że podłączając DualSense'a do PC możecie, tak samo jak na PS5, skorzystać z adaptacyjnych spustów i haptycznych wibracji.
Drugi z Pajączków wskoczył na pecety w naprawdę świetnym stylu. Marvel's Spider-Man: Miles Morales to po prostu bardzo udany port. Jedynym mankamentem jest cena, bo 219 zł, które trzeba zapłacić na premierę, to dość duża kwota za tę świetną, choć stosunkowo krótką przygodę.