Premiera (Świat)
17 lutego 2022Premiera (Polska)
17 lutego 2022Gatunek:
StrategicznaDeveloper:
Creative AssemblyPlatforma:
PC, Xbox Series XWydawca:
Świat: SEGA
Najnowsza recenzja redakcji
Total War: Warhammer 3 to doskonała gra, która dzięki Imperium Nieśmiertelnych stała się fantastyczną rozrywką na wiele tygodni. Cenię w tej serii to, że każdy lord, którego możemy wybrać, wiąże się z kompletnie inną kampanią, inną formą rozgrywki, a więc i totalnie innym sposobem gry. Shadows of Change daje nam trzech lordów z różnych ras, co znaczy, że wpisuje się w tę wizję. A czy przynosi satysfakcję?
Szczególnie przyjemny okazuje się nowy lord z Wielkiego Kataju, bo kampania rzuca nas w zupełnie inne rejony mapy niż pozostali przedstawiciele tej nacji. I to pozwala nam zmierzyć się z innymi przeciwnikami. Dostajemy też nowe jednostki, które urozmaicają Kataj. Mamy więc potwory w postaci nefrytowego lwa oraz nową wersję gigantycznego strażnika, który też jest z nefrytu.
Wielki Kataj dzięki karawanom zawsze był łatwą nacją do grania. Tym razem dzięki rozwinięciu kompasu mamy możliwość zgarnięcia kilkudziesięciu tysięcy sztuk złota za jedną wyprawę. To pod kątem ekonomicznym jest sporym ułatwieniem i pozwala skupić się na innej formie rozrywki. Do tego cele fabularne są inne, bo trzeba zdobyć określone miasta i zbudować w nich odpowiednie budynki. Dobrze też wypada mechanika wpływów państwowych, która dodaje sporo urozmaicenia.
Mateczka z Kisleva to równie udany dodatek do Total War: Warhammer 3, który urozmaica rozgrywkę. Możliwość grania Kislevem w zupełnie innym rejonie świata pozwala też na swobodniejszy rozwój i brak presji związany z osadzeniem naszych miast. Jesteśmy w takim rejonie, w którym spokojniej można pokonać najbliższego wroga i dopiero potem ruszyć dalej. Pod kątem rozgrywki to też coś innego. Coś, co odcina trochę Mateczkę od reszty lordów Kisleva. W końcu zbieranie klątw to czynność nietypowa porównaniu do innych rozgrywek w tej grze. Zdecydowanie duży plus! Gra się nią lepiej niż innymi przedstawicielami Kisleva. Do tego ma godne uwagi jednostki, które w połączeniu z charakterem Kisleva ubogacają tę nację.
Najdziwniejszym dodatkiem jest Odmieniec, zwany oszustem Tzeentcha. Wymaga on kompletnie innego podejścia do rozgrywki, bo nie może podbijać miast (nie znajduje się to w puli jego zainteresowań). Atakujemy więc miasta, bijemy się o nie i tworzymy w nich swoje kulty. Wówczas możemy budować określone budynki, ale nie działa to tak samo dobrze ani nie jest tak dochodowe jak przy pozostałych nacjach. To problem, bo trzeba zwiększyć tempo tworzenia kultów – bardziej niż przy normalnych podbojach. Inaczej jesteśmy słabi i na minusie gospodarczym. Oszust ma ciekawą mechanikę szerzenia niezgody, spaczenia i manipulacji. Daje to ciekawe możliwości, ale najlepszym bonusem jest to, że nasz legendarny lord ma moc zmieniania się w każdego innego lorda. To podczas bitwy pozwala przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
Ostatecznie jednak Odmieniec jest najmniej atrakcyjną rasą. W odróżnieniu od niektórych nacji Chaosu, które nie pozwalały posiadać miast, ta pośrednia droga z kultami wydaje się nieciekawa i nie gwarantuje angażującej rozgrywki. Jest w tym potencjał, ale ostatecznie nie pozwala na to, co najlepsze w grze Total War – czyli budowanie potężnych armii. Jednocześnie jednak jest to coś totalnie innego, więc dobrze, że seria się rozwija. Potencjał Odmieńca wydawał się większy, a obrana droga nie jest zbyt atrakcyjna.