Oto jak kończy się świat. Od trzech miliardów lat pod dnem Oceanu Spokojnego czeka uśpiony prymitywny mikrob, organizm zdolny zniszczyć życie na całej planecie. Ludzka zachłanność sprawiła, że wydostał się na zewnątrz poprzez nadmiernie eksploatowany komin geotermalny na grzbiecie Juan de Fuca, blisko stacji Beebe. Aby zapobiec apokalipsie, cały ten rejon został wysadzony za pomocą broni jądrowej. Zrobiono to, nie zważając na załogę podmorskiej bazy. W dodatku fala tsunami, będąca skutkiem niszczącej podwodnej eksplozji, zabiła miliony ludzi zamieszkujących oceaniczne wybrzeża. Wybrano mniejsze zło, aby ratować całą ludzkość. Okazało się jednak, że jeden z ryfterów przeżył. Lenie Clark udało się uciec. Miliony azjatyckich uchodźców wegetujących na wybrzeżach, starających się przetrwać kolejny dzień, uważa ją za morską boginię. Ale Lennie nigdy nie chciała być zbawicielem. Jest za to potwornie wkurzona. Nosi w sobie gniew i pragnienie zemsty na korporacji, która do tego doprowadziła. Ponadto ma w sobie moc, która może pogrążyć świat w apokalipsie. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że inne monstrum, równie potężne i przerażająco nieludzkie, które obudziło się w odmętach sieci neuronowej, bardzo pragnie ją spotkać. Wir to pełna akcji, mroczna, cyberpunkowa powieść wielokrotnie nagradzanego mistrza współczesnej hard sf, Petera Wattsa, będąca bezpośrednią kontynuacją bestsellerowej Rozgwiazdy.
Premiera (Świat)
31 lipca 2024Premiera (Polska)
31 lipca 2024Polskie tłumaczenie
Dominika Rycerz-JakubiecLiczba stron
514Autor:
Peter WattsGatunek:
Science fictionWydawca:
Polska: Vesper
Najnowsza recenzja redakcji
W drugim tomie Trylogii Ryfterów, wznowionej przez wydawnictwo Vesper w serii Wymiary, Peter Watts stara się rozwijać wątki z pierwszego tomu przy jednoczesnym wprowadzaniu nowych elementów. Główną osią fabularną jest wędrówka Lenie Clarke przez teren obecnych Stanów Zjednoczonych. Bohaterka nie odgrywa jednakże tak znaczącej roli, jak miało to miejsce w Rozgwieździe. Ważniejsze jest to, co się dzieje wokół niej.
Chociaż kanadyjski autor poświęcił nieco miejsca prywatnej krucjacie bohaterki obwiniającej ludzkość za swój los, to więcej uwagi poświęcił efektom jej podróży. Lenie poszukiwana jest przez korporację – gotową niemal na wszystko, by ją pochwycić. Intensywne działania mające na celu ustalenie miejsca pobytu uciekinierki są prowadzone nie tylko dlatego, że pozwolą ukryć nadużycia. Mogą również zastopować epidemię βehemota, czyli organizmu odkrytego w pierwszym tomie Ryfterów w oceanicznych głębinach. Jego niekontrolowane rozprzestrzenienie może doprowadzić do zagłady całej ludzkości.
Peter Watts udowodnił, że potrafi tworzyć postaci nieszablonowe, intrygujące, ale jednocześnie trudne do polubienia przez czytelnika – to za sprawą licznych wad, a wręcz skaz na charakterze i aberracji psychicznych. Wir nie przynosi na tym polu odmiany: wprowadzeni zostali nowi bohaterowie, niektórzy epizodyczni, a inni kluczowi dla fabuły, ale o żadnym z nich nie można powiedzieć, by budził sympatię. Niemniej postaci są skonstruowane w interesujący sposób, dzięki czemu ich obecność nie drażni, a czytelnik wręcz oczekuje na kolejną scenę z ich udziałem.
Morska sceneria pierwszego tomu podpowiada „wodną” interpretację tytułu powieści Wattsa. Tymczasem Wir jest rozwinięciem dzisiejszego Internetu: znacznie bardziej skomplikowanym, o innej strukturze, pełnym wirusów, trojanów i innych rodzajów złośliwego oprogramowania, które potrafi ewoluować. Wydarzenia dziejące się w sieci mają kluczowe znaczenie dla fabuły, a jednocześnie stanowią główną niewiadomą dla czytelnika, co sprawia, iż rozwój wydarzeń niemal do końca jest trudny do przewidzenia. Rozwój i ewolucja sieci jest też interesującym rozszerzeniem kręgu naukowych rozważań kanadyjskiego pisarza. Później napisane Ślepowidzenie, ale i wcześniejsza Rozgwiazda, również zahaczały o podobne kwestie. Jednak nie oznacza to, że Wir jest tu w jakikolwiek sposób wtórny; także tu znajdziemy nowe ujęcia tych problemów.
Wir różni się od dwóch przywoływanych powyżej powieści jeszcze pod jednym względem (o jednocześnie jest to jego największy mankament). Inne utwory Wattsa – nie tylko powieści – sprawiły, że czuje się on swobodnie w kreowaniu wydarzeń w kameralnej scenerii: na dnie oceanu, w statku kosmicznym czy w arktycznej pustce. Tym razem fabuła ma znacznie większy rozmach, jest też nietypowo dynamiczna jak na standardy tego pisarza. W narrację wkrada się odrobina chaosu, a natłok wydarzeń sprawia, iż postaci stają się nieco mniej wyraziste. W dynamicznej fabule dowcip i intelekt Wattsa już tak nie błyszczy.
Finalnie jest to tom nieco słabszy od Rozgwiazdy, bo nie wszystkie rozwiązania wypaliły. Należy docenić postacie, liczne pomysły i nietypowe rozwiązania fabularne, ale próba nadania dynamicznego tempa wydarzeniom nie w pełni autorowi wyszła.