Behemot - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 31 marca 2025Behemot, tom zamykający Trylogię Ryfterów Petera Wattsa, stanowi kompilację pomysłów i rozwiązań fabularnych znanych z dwóch wcześniejszych części.
Behemot, tom zamykający Trylogię Ryfterów Petera Wattsa, stanowi kompilację pomysłów i rozwiązań fabularnych znanych z dwóch wcześniejszych części.

Klaustrofobiczna, pełna psychozy Rozgwiazda oraz będący przede wszystkim opisem zemsty Wir nie były tak oszałamiającymi powieściami, jak Ślepowidzenie, ale zapewniały czytelnikowi – często głęboką – satysfakcję z lektury. Tymczasem Behemot, poskładany z tych samych literackich klocków, już aż takiej przyjemności nie przynosi.
Strukturalnie książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza – β-max – toczy się w morskich głębinach, gdzie ryfterzy prowadzą trudną koegzystencję z tkwiącymi w zamkniętej bazie korpami. Napięcie między grupami prowadzi do eskalacji konfliktu, a sytuację zaostrza dodatkowo pojawienie się zmutowanego Behemota, na którego ryfterzy nie są już odporni. Druga część powieści, Seppuku, toczy się na powierzchni, gdzie Lenie i Ken starają się odkryć źródło zarazy, a jednocześnie zostają wplątani w znacznie szerzej zakrojony konflikt, w którym niebagatelną rolę odgrywa kolejny patogen nazywany – o zaskoczenie! – tak jak tytuł tej części.
W obu wypadkach rozwiązania fabularne nie są oczywiste, ale sposób prowadzenia narracji nie porywa. Można odnieść wrażenie, że Peter Watts czuje się znacznie lepiej w kreowaniu kameralnej atmosfery i konfrontowaniu ciekawie zakreślonych postaci z pomysłami bazującymi na zdobyczach nauki. Gdy próbuje zawiązywać bardziej dynamiczną akcję, atmosfera się sypie. Można wręcz powiedzieć, że zainteresowanie Behemotem jest odwrotnie proporcjonalne od ilości akcji w danym momencie.

Najlepszy aspekt powieści przynosi właśnie Seppuku; i to nie za sprawą wzmiankowanej powyżej walki z patogenem. O wiele ciekawsze jest zestawienie trzech postaci: Lenie Clark, Achillesa Desjardinsa i Kena Lubina. Każdy z nich na swój sposób jest wielokrotnym mordercą, ale różnią pobudki (nie mówiąc o metodach) i stosunek do konsekwencji swoich czynów. Watts uwielbia bohaterów socjopatów, więc i tutaj zgrabnie rozgrywa ten motyw. W dodatku, chociaż cechy ich charakterów znane są już z wcześniejszych tomów, Wattsowi udało się jeszcze uwypuklić – lub za sprawą okoliczności nieco zmienić – kluczowe aspekty ich natury. Przy czym, wykorzystując takie, a nie inne wzorce osobowościowe, ucieka od moralizowania czy wartościowania: raczej jak bezduszny naukowiec wrzuca ich razem do jednego tygla i czeka, co się z niego wyłoni.
Pozostałe wątki mocno kojarzą się z wcześniejszymi częściami, chociaż nie są tak dobrze wykonane. Na przykład opisów z życia w oceanicznych głębinach nie odbiera się już jako przejmujących, a ponowna podróż przez Stany ogarnięte zarazą również nie budzi większych emocji. Wydaje się, że w tych wątkach Watts nie był w stanie zaoferować już nic nowego, a próba sprzedania drugi raz tego samego z modyfikacjami polegającymi na podkręceniu tempa lub zwiększenia rozmachu okazała się nieudana.
Trzecia część Ryfterów kontynuuje wcześniejsze wątki i pomysły, co sprawia, że nie jest pozycją tak oddziałującą na wyobraźnię czy psychikę odbiorcy. Kilka nowych elementów, stanowiących raczej dopełnienie obrazu, a nie odświeżenie cyklu, sprawia, że tym razem Watts nie zasypuje czytelnika ogromem idei i wizji. W efekcie Behemot, chociaż jest na swój sposób logiczną kontynuacją Rozgwiazdy i Wiru, pozostawia lekki niedosyt.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz Wronka



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1964, kończy 61 lat
ur. 1940, kończy 85 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1969, kończy 56 lat

