George Lucas – Gwiezdne Wojny i reszta życia – recenzja książki
George Lucas to jedna z największych i najważniejszych osobistości w historii światowej popkultury. Nie bójmy się tego przyznać i pójdźmy dalej, twierdząc iż jest ów artysta jest osobą, której dorobek reżyserski, sposób pracy i przeniesienie filmu poza ekrany kin na wszelki aspekt życia, kreują go jako najbardziej wpływową postać w dzisiejszych jakże pędzących naprzód czasach. Lucas ze swoim "Lucasfilm" i "magikami" od efektów specjalnych z "ILM" stał się Prometeuszem kina science-fiction i pierwszym twórcą, który starał się żyć swoją wizją, być niezależnym i enigmatycznym artystą. Równie mocno, jak pole siłowe na imperialnym superniszczycielu, pochodzący z Modesto w Californii Lucas, odpychał zakusy Hollywoodu i nie kończył ostatecznie przygody z danym filmem porzucając jego tematykę jakiś czas po premierze. Zawsze pragnął dać odbiorcy nowy wymiar rozrywki, wachlarz cudownych przeżyć oraz skarbnicę wiedzy. Nie omieszkał stworzyć czegoś, co wyjdzie poza wymiar ograniczony tylko filmem i scali się z naszą rzeczywistością. Ta ikoniczna oraz kreująca mit wokół siebie osobowość naszych czasów, zamknięta w ciele niskiego przeciętnego mężczyzny z lekko odstającymi uszami, która wypuszczając "Gwiezdne Wojny" w 1977 roku, stała się kreatorem nieprawdopodobnej, poruszającej świat galaktycznej Odysei , która na zawsze zmieniła i będzie wciąż zmieniać kulturowy dorobek ogólnej Cywilizacji ludzkiej.
George Lucas to jedna z największych i najważniejszych osobistości w historii światowej popkultury. Nie bójmy się tego przyznać i pójdźmy dalej, twierdząc iż jest ów artysta jest osobą, której dorobek reżyserski, sposób pracy i przeniesienie filmu poza ekrany kin na wszelki aspekt życia, kreują go jako najbardziej wpływową postać w dzisiejszych jakże pędzących naprzód czasach. Lucas ze swoim "Lucasfilm" i "magikami" od efektów specjalnych z "ILM" stał się Prometeuszem kina science-fiction i pierwszym twórcą, który starał się żyć swoją wizją, być niezależnym i enigmatycznym artystą. Równie mocno, jak pole siłowe na imperialnym superniszczycielu, pochodzący z Modesto w Californii Lucas, odpychał zakusy Hollywoodu i nie kończył ostatecznie przygody z danym filmem porzucając jego tematykę jakiś czas po premierze. Zawsze pragnął dać odbiorcy nowy wymiar rozrywki, wachlarz cudownych przeżyć oraz skarbnicę wiedzy. Nie omieszkał stworzyć czegoś, co wyjdzie poza wymiar ograniczony tylko filmem i scali się z naszą rzeczywistością. Ta ikoniczna oraz kreująca mit wokół siebie osobowość naszych czasów, zamknięta w ciele niskiego przeciętnego mężczyzny z lekko odstającymi uszami, która wypuszczając "Gwiezdne Wojny" w 1977 roku, stała się kreatorem nieprawdopodobnej, poruszającej świat galaktycznej Odysei , która na zawsze zmieniła i będzie wciąż zmieniać kulturowy dorobek ogólnej Cywilizacji ludzkiej.
Krytycy filmowi, sami filmowcy, widzowie i nawet wybitni naukowcy zastanawiają się co by było gdyby "Star Wars - Nowa Nadzieja" i jakikolwiek późniejszy twór spod znaku "Lucasfilm Ltd" nigdy nie ujrzałby światła dziennego? Czy, aż tak bardzo zmieniłaby się nasza rzeczywistość, że wielu wybitnych pisarzy, reżyserów, rysowników i innych dotąd amatorsko bez inspiracji myślących ludzi, nie stworzyłoby swoich charyzmatycznych dzieł? Jest to swego rodzaju gdybanie czy też pytanie retoryczne odnośnie zasięgu wpływu wizjonerskiego podejścia Lucasa. Rzeczywiście nie sposób zliczyć filmów, seriali, animacji bądź pojedynczych osób, które "Gwiezdnym Wojnom" zawdzięczają wiele, a nawet całe życie.
By w pełni opisać książkę Briana Jaya Jonesa: "George Lucas: A Life" trzeba by użyć całego papieru: stron, kartek – i to w różnej formie – dotąd zgromadzonych na kuli ziemskiej. Styl przekazywania informacji o George’u, w tym przede wszystkim mała ilość zdjęć, nie były najważniejsze w tym jakże ambitnym reportażu z życia kreatora kosmicznego Uniwersum. Najistotniejsza jednak była treść, jej wydźwięk, momentami dramatyzm i odczucie dotykającej czytelnika niesamowitości z powodu ukazanych, nieznanych dotąd faktów dotyczących życia Lucasa, jego inspiracji w tworzeniu świata "Gwiezdnych Wojen" okraszonych momentami chwilami zwątpienia, w których całymi tygodniami artysta ślęczał z podkrążonymi oczami i z głową zatopioną w notatniku, tylko by nadać swemu pomysłowi jakąś formę. Jeden z fanów kalifornijskiego reżysera powiedział kiedyś „Lucas jest wyższą formą życia”. Jest to proste i ujmujące określenie pokazujące, jak specyficzną i bardzo zaangażowaną, a jednocześnie trudną w charakterze personą był George, którego dokonania można podsumować, jak powyższe stwierdzenie fana, a mianowicie: ów artysta został stworzony przez nadrzędną siłę sprawczą, by dać światu wyjątkowe "Gwiezdne Wojny" i zrewolucjonizować światową kinematografię. Dziennikarski dryg Jonesa i charakterystyczny styl opowiadania dziejów skromnego, a jednocześnie stanowczego poplecznika najsłynniejszej Space Opery w dziejach przełamuje wszelkie schematy i Tabu oraz ukazuje sporo z tajemniczej osobowości Georga Lucasa, jego historii oraz całej okalającej go rzeczywistości, w którą wchodzą również znajomi, przyjaciele i zwykli ludzie z nim związani. Pisarz przytacza najważniejsze momenty życia Georga, który nie raz ocierał się o mentalny kryzys, szargający jego specyficzną psychikę. Dziennikarz, powoli swym wspaniałym piórem daje czytelnikowi świadomość jak potężnym, przełomowym i niszczącym zdrowie fizyczne i psychiczne Lucasa przedsięwzięciem były "Gwiezdne Wojny". Co warto zaznaczyć: gdyby nie indywidualność kalifornijskiego reżysera i traktowanie swej pracy oraz dzieła jako coś co ma duszę, określane wartościami, przesłaniem niż łącznym zyskiem z biletów ze sprzedaży własnego filmu, to najsłynniejsza Space Opera w dziejach - produkt wywindujący popkulturę na wyższe obroty, zwyczajnie by nie powstał. Lucas przez niektórych krytykowany, a przez innych z kolei uwielbiany za Moc, Jedi, Sithów, Yodę czy władczo kroczącego przez korytarze superniszczycieli i imperialne bazy: Vadera, odzianego w hebanowy strój i równie czarny, smolisty hełm, spod którego wydobywa się charakterystyczne przeraźliwe sapanie, zrewolucjonizował świat, a jego ośli upór oraz indywidualność pozwoliły mu stworzyć "Gwiezdne Wojny" takie jakie widzimy obecnie, takie jakimi zawsze pragnął by się stały.
Punktem zwrotnym, zapadnią pogrążającą i implodującą w otchłań stosunek Lucasa do hollywoodzkich molochów korporacyjnych było zbezczeszczenie pierwszego pełnego filmu Lucasa : "THX 1138", z którego po powierzeniu jego montażu specjalistom z profesjonalnych wytwórni filmowych, usunięto 4 minuty istotnego dla reżysera czasu, z całych 90 minut produkcji. Lucas ten oszukańczy oraz nieuzgodniony z nim samym akt wandalizmu porównał do sytuacji, w której małego dziecka pozbawia się rączek. W takim razie, jak maluch ma bez nich funkcjonować, dorastać, patrzeć na przyszłość i się rozwijać? Od tej pory ojciec cyfrowych technologii w filmie, nie zamierza angażować ,,białych kołnierzyków" z Hollywood w jakikolwiek swój film, i broń boże brać od tych przedkładających zysk z produkcji ponad jej wartości pasibrzuchów, żadnych pieniędzy. Dlatego też, przyszedł czas, że George postanawia stworzyć "Lucasfilm Ltd" - firmę, dzięki której reżyser będzie finansował własne filmy. Podpisanie pierwszej ważniejszej umowy z "20th Century Fox" odbyło się na warunkach Lucasa. Korporacja miała zająć się dystrybucją "Gwiezdnych Wojen", a wszelkie zyski z filmu w ostatecznym kształcie były podzielone w nieprzychylnym dla niej stosunku: 22,5 %. Resztę zgarniał Lucas, wraz z prawami do sequeli i tym, że wszystko co wyda, ukaże się spod znaku "Lucasfilm ltd." Udział 20th Century Fox w słynnej "Space Operze" w zasadzie sprowadzał się jedynie do charakterystycznego kilkusekundowego graficznego początku na każdym filmie Lucasa objętym przez tą wytwórnię, gdzie jej logo dopełniały wtedy głośne dźwięczne fanfary. Z Lucasem się ot, tak nie zadziera. Należy się przygotować na czasy, w których to on będzie miało dużo do powiedzenia, a jego doświadczenie i m.in. zapoczątkowanie umów ze studiami filmowymi i potężnymi korporacjami, regulujących prawa autorskie od dzieł niezależnych producentów takich jak on sam, położyły kamień węgielny pod rozwój biznesu filmowego, a co za tym idzie szeroko pojętej kultury i rozrywki.
"Gwiezdne Wojny", które już dziś mają najcudowniejsze 40 lat w dziejach kina, nieco młodszy cykl "Indiana Jones", opowiadające o nostalgii i podejmowaniu decyzji oraz o młodzieżowym buncie: "Amerykańskie Graffiti", czy w końcu z czasów studiów: "THX 1138", w którym mamy ujętą ciągłą ucieczkę populacji antyutopijnego świata przed wszechobecnym Systemem – ukazują nie do końca zaprezentowane możliwości George’a Lucasa, zblokowane przez jego upór i poświęcenie się wciąż napływającym wizjom, kreującym w przyszłości Uniwersum galaktycznych "Gwiezdnych Wojen". Ta kosmiczna epopeja będzie skazana na wieczną egzystencję i przekazywanie jej historii, sposobu jej tworzenia z pokolenia na pokolenie przez scenarzystów i wielu filmowców. Niesforny i ciapowaty Jar jar binks, koncepcja Mocy - która w wielu miejscach na świecie osiągnęła statut Religii, pojedynek Obi-Wana z Anakinem na buchającej lawą planecie Mustafar, to drobne z pośród morza przykładów elementy , które tak bardzo zakorzeniają ,,Gwiezdne Wojny” w naszej wyobraźni; niczym mitologia w kulturze.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1950, kończy 74 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1935, kończy 89 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1983, kończy 41 lat