Terminator – Dzień Sądu – dobra przestroga w wejście w nowe Tysiąclecie – recenzja
Lata 90-te to ostatnia dekada, przed nieuchronnym wkroczeniem ludzkości w nowe Millenium. Ten piękny i specyficzny okres czasu to nie tylko moda na bycie zbuntowanym nastolatkiem, pogrążonym we własnym świecie. To nie tylko godziny spędzone na graniu we Flippery w osiedlowych kioskach czy zbieranie kolorowych naklejek z gum do żucia i wsypywanie sobie do budzi tony oranżadki w proszki przeznaczonej raczej do przyrządzenia z wodą. To także okres wysypu jak „grzyby po deszczu” różnej gamy filmów Science-Fiction, niektóre z wizją apokalipsy końca świata, a niektóre przedstawiające życie po takiej apokalipsie. A wszystko zaczęło się od….
Lata 90-te to ostatnia dekada, przed nieuchronnym wkroczeniem ludzkości w nowe Millenium. Ten piękny i specyficzny okres czasu to nie tylko moda na bycie zbuntowanym nastolatkiem, pogrążonym we własnym świecie. To nie tylko godziny spędzone na graniu we Flippery w osiedlowych kioskach czy zbieranie kolorowych naklejek z gum do żucia i wsypywanie sobie do budzi tony oranżadki w proszki przeznaczonej raczej do przyrządzenia z wodą. To także okres wysypu jak „grzyby po deszczu” różnej gamy filmów Science-Fiction, niektóre z wizją apokalipsy końca świata, a niektóre przedstawiające życie po takiej apokalipsie. A wszystko zaczęło się od….
Terminator – Dzień Sądu to aż nadto specyficzna, pełna paradoksów podróży w czasie produkcja. Dzieło to naznaczyło i wprowadziło światowe społeczeństwo w kolejne 10 lat, które miały zakończyć się nastaniem jak przewidywali ,,sekciarze”: albo końca świata albo wspaniałych chwil, cudownej idylli cywilizacyjnego dobrobytu.
Dlaczego zatem należałoby obawiać się i wyciągać wnioski z przesłania, które niesie nam ów film?
Terminator – Dzień Sądu przygotowuje nas do jednej niekończącej się wyniszczającej obie strony wojny pomiędzy wyjętymi spod ludzkiego ucisku, inteligentnymi maszynami a ludźmi. ,,Skynet” to tak naprawdę Rządowy, Wojskowy program komputerowy obdarzony podstawową i początkowo wąską Sztuczną Inteligencją. Potężna moc obliczeniowa, biliony operacji na sekundę i jego samoświadomość miały służyć USA jako ,,Big Brother” i wszechobecny, podpięty pod sieć internetową i monitoring : krajowy system bezpieczeństwa.
Tak jak Ultron (Avengers: Czas Ultrona), ów ,,Skynet" wyszedł za ramy praw i kodu źródłowego za pomocą, którego został stworzony i zdał sobie sprawę, że skoro ludzkość na tak pięknej planecie jak Ziemia nie potrafi zapewnić sobie bezpieczeństwa i w kółko toczy pomiędzy cywilizacjami Wojny to niestety jest zbędna. Jedynym i ironicznym rozwiązaniem - któremu sami jesteśmy sobie winni tworząc tą Sztuczną Inteligencję - jest Cyber-Ewolucja naturalnie występujących błędów w jej oprogramowaniu i natychmiastowe przejęcie kontroli nad ,,bezpieczeństwem" społeczeństwa. ,,Skynet idzie jednak o wiele dalej.W jego oczach jesteśmy zbyt prymitywni by móc w ogóle stąpać po tym globie. Nie okiełznaliśmy możliwości ,,Matki Ziemi". Uzależniliśmy się od nieodnawialnych źródeł energii w ten sposób, że nie umiemy nawet w pełni korzystać z tego co daje nam słońce, wiatr czy silny nurt rzeczny. A gdzie tu dopiero mowa o kolonizacji Marsa czy wyjściu poza obręb Układu Słonecznego.
I tak w Terminatorze - Dzień Sądupojawia się T-800 wysłany przez John'ego Connora z przyszłości. Przy pomocy cyborga mężczyzna ten musi chronić swą młodszą wersję przed podłym ,,Skynetem", który z kolei nie może dopuścić by zbuntowany Connor dorósł i założył ruch oporu, gdyż stojąc na jego czele, John przyczyniłby się do likwidacji tego samoświadomego bytu.
Kiedy nastoletni Connor po raz pierwszy spotyka T-800, o którym jego matka będąca w Azylu Psychiatrycznym opowiadała niestworzone historie , nie kryje swojego wdzierającego chłód do ciała przerażenia. Początkowo od cyborga ucieka, ale z czasem, gdy wyjawia mu dlaczego i po co pojawił się akurat teraz w 1995 roku, zaczyna nabierać do niego zaufania. Pozostaje przekonać tylko własną matkę, która to z powodu tego, a nie innego modelu Terminatora znalazła się w ,,wariatkowie". Z wielkim trudem młodemu Connorowi udaje się jakos wydostać jego rodzicielkę. Zmechanizowany twór , który przybywa z ,,post-apokaliptycznej" opanowanej przez Drony i Terminatory Skynetu przyszłości ,tłumaczy jej, że jego jedynym celem jest ochrona jego syna i wykonywanie jego poleceń.
Odkąd troje bohaterów wspólnie łączy siły, by nie doprowadzić do uzyskania ostatecznej samoświadomości przez ,,Skynet", wypuszczenia przez niego masywnych nuklearnych głowic i tym samym zapoczątkowania atomowej zawieruchy. Żeby nie było wesoło, po piętach zaczyna im deptać T-100: ich największy wróg, dzieło wyewoluowanego Programu Wojskowego, które wysłało go w celu niedopuszczenia do realizacji planów Johna Connora. T-1000- składającego się z mimetycznego, zmieniającego szybko stan skupienia stopu metali , świetnie i bezwzględnie zagrał Robert Patrick. Wraz z mechanicznymi ruchami, determinacją, brakiem empatii odpowiedniej dla Sztucznej Jednostki, aktor ten pokazał jak idealnie s wczuć się w Cyborga - Zabójcę.
Arnold Schwarzenegger w swojej słynnej skórzanej kurtce, ciemnych okularach, ciężkich glanach i z shotgunem w ręce jako ostatni ,,obrońca obrońcy Ludzkości" sprawdził się wręcz perfekcyjnie. Te cybernetyczne ruchy były o wiele bardziej przystępne i zgrabne niż sposób przemieszczania się ,,podrasowanego" Murphy'ego w filmie RoboCop (1987) . Dodatkowo chłód i obojętność na twarzy ostatecznie podniosły T-800 do rangi kultu i spowodowały, iż stał się tak charakterystycznym elementem dzieła Camerona, że nie sposób go zapomnieć.
W Terminatorze - Dzień Sądu warto jeszcze zwrócić uwagę na zawiłości i paradoksy związane z podróżą w czasie. Film oglądałem uważnie, a wtedy kiedy wyszło na jaw, że Rząd USA przy pomocy Milesa Dysona (Joe Morton) ukrywa robotyczne ramię i ,,kostkę pamięci" jednego z pierwszych Cyborgów, które kiedyś z przyszłości trafiły na Ziemię , zdałem sobie sprawę, że ,,Skynet" wiedział, że takowy Terminator zostanie zniszczony, a jego części zabrane przez Wojsko. Musiał domyślać się, że wkrótce potem zachłanni Naukowcy będą starali się przenieść SI mieszczącą się na odzyskanym Procesorze do Systemu ,,Skynet", by zrobić go samoświadomym i w ten sposób bardziej wydajnym. Koniec końców wynika z tego, że ,,Skynet" istniał w trzech punktach na linii czasu: w teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Jeden już został zlikwidowany: przeszłość, pozostały więc tylko dwa.
A co by było gdyby coś takiego wydarzyło się nie na ekranach kin lecz w normalnej rzeczywistości? Po to powstał ten film, by dać ludziom przestrogę, tego jak cienka granica dzieli nas od chęci ulepszenia świata do realnej,,Zabawy w Boga". ,,Terminator - Dzień Sądu" miał postraszyć i nauczyć cywilizację wchodzącą w nowe tysiąclecie, że nowe technologie pojawią się i to na pewno, a to jak je wykorzystamy i czy stworzymy w końcu ,,samoświadomego" robota zależy od nas samych.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat