„47 Roninów”: Honor pozostanie nienaruszony – recenzja
Data premiery w Polsce: 18 lutego 2015"47 Roninów" rozpoczyna się zdaniem: "Znać tę historię, to znać Japonię". I nie jest ono aż tak przesadzone, jak mogłoby się początkowo wydawać, trudno bowiem znaleźć opowieść, która byłaby równie mocno rozpowszechniona i zakorzeniona w japońskiej kulturze co "Chūshingura" właśnie. Dość powiedzieć, że samych filmowych reinterpretacji powstała grubo ponad setka, a dodać należy też przedstawienia teatralne, powieści, seriale oraz dzieła plastyczne. I – jak pokazuje recenzowany komiks – wciąż powstają nowe.
"47 Roninów" rozpoczyna się zdaniem: "Znać tę historię, to znać Japonię". I nie jest ono aż tak przesadzone, jak mogłoby się początkowo wydawać, trudno bowiem znaleźć opowieść, która byłaby równie mocno rozpowszechniona i zakorzeniona w japońskiej kulturze co "Chūshingura" właśnie. Dość powiedzieć, że samych filmowych reinterpretacji powstała grubo ponad setka, a dodać należy też przedstawienia teatralne, powieści, seriale oraz dzieła plastyczne. I – jak pokazuje recenzowany komiks – wciąż powstają nowe.
"47 Ronin" to opowieść oparta na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w latach 1701-1703. Wtedy to właśnie młody daimyo Asano Naganori zaatakował mieczem i ranił Kirę Yoshinakę – starszego urzędnika odpowiedzialnego za instruowanie oficjeli w zakresie ceremoniału i etykiety. Przyczynkiem do ataku miało stać się zachowanie Kiry urągające godności Asano. Ponieważ młody przywódca klanu wyciągnął miecz w pałacu szoguna i zaatakował nieuzbrojonego urzędnika, został skazany na popełnienie seppuku, jego klan rozwiązano, a wasali zwolniono ze służby. Garstka tych ostatnich, pod przywództwem Kuranosuke Ōishiego, dwa lata spędziła, prowadząc życie robotników, hazardzistów, pijaków lub ochroniarzy do wynajęcia, starając się wywieść w pole wrogów. Wreszcie, w styczniu 1703, dokonała najazdu na rezydencję Kiry, mordując strażników i samego urzędnika, by następnie złożyć jego głowę w ofierze na grobie Asano oraz poddać się karze szogunatu, który nakazał wszystkim popełnić seppuku.
Tyle historii. Czy też "historii" – bowiem "Chūshingura" jest doskonałym przykładem narracji, która z faktu (skażonego ambiwalencją i niejednoznacznością związaną ze "świeżością" wydarzenia) przekształciła się w mit, podporządkowany pewnej wykładni, a następnie, poprzez szereg kolejnych reprodukcji, zdobywający dalszą legitymizację. Komiks Stana Sakaia i Mike’a Richardsona bierze trzon opowieści, samą jej esencję (rezygnując z epizodów oraz wątków pobocznych związanych z postaciami pojedynczych wojowników) i idzie dokładnie po linii owej „mitycznej” wykładni, podług której Asano jawił się jako człowiek honoru, z godnością przyjmujący swój los, a jednocześnie posiadający powody, by zemścić się na Kirze – pozbawionym skrupułów, skorumpowanym i tchórzliwym urzędniku. Ten ostatni zresztą wykorzystuje swoje koneksje, by skryć się przed samurajami klanu Ako, portretowanymi – w opozycji do urzędnika – jako grupa wiedziona jedną myślą i pragnieniem: pomszczeniem swojego pana. Ich grupa jest zwarta, złączona poczuciem braterstwa i obowiązku, gotowa do poświęcenia i pozbawiona wątpliwości. Przewodzący im Ōishi to wzór samurajskich cnót: przebiegły, odważny, inteligentny, a przy tym posiadający żelazną wolę i determinację, gotowy zszargać swoje imię, by wypełnić powinność samuraja. Oś konfliktu jest więc zarysowana bardzo wyraźnie, nie ma wątpliwości, po czyjej stronie stoi słuszność, i nie ma miejsca na historyczne rozważania, czy błąd Asano wynikał z jego młodego wieku oraz niedoświadczenia, czy też gwałtownego charakteru i braku umiejętności ani czy bitwa w rezydencji Kiry nie przypominała w gruncie rzeczy masakry garstki strażników i jednego starca. Ostatecznie mamy do czynienia z mitem, a ten fakty lubi wykorzystywać, lecz nigdy nie pozwala, by weszły w drogę opowieści.
W przypadku "47 Roninów" owa opowieść o odwadze, obowiązku i determinacji jest dodatkowo podkreślana przez warstwę graficzną. Odpowiadający za nią Stan Sakai dał się poznać przede wszystkim jako autor serii "Usagi Yojimbo", dla którego tematyka samurajska nie była nowością. Porównując szatę graficzną przygód długouchego ronina z recenzowanym komiksem, widać znacznie większy nacisk położony na detal, zarówno gdy chodzi o tła (wnętrza i plenery zaprojektowane są z pomocą materiałów historycznych), jak i elementy ubioru oraz rynsztunek. W materiałach dodatkowych Sakai zdradza, iż inspiracją w czasie prac nad komiksem były kompozycje artysty ukiyo-e Ogaty Gekko, również ilustrującego "Chūshingurę". Wpływy jego estetyki najlepiej widać w przypadku postaci, a wzbogacona o charakterystyczną dla Sakaia, mocno wystylizowaną kreskę, daje efekt sylwetek lekko uproszczonych, a jednocześnie niesamowicie ekspresyjnych, gdy chodzi o emocje. Wystarczy spojrzeć na bohaterów, by momentalnie odczytać ich przymioty: spokój i hart ducha Asano, mądrość i determinację Ōishiego, wreszcie niegodziwość Kiry, przypominającego momentami archetypicznego villaina. Trudno też nie wspomnieć o kolorach, dzięki którym rysunki Sakaia wyglądają doskonale jak nigdy: z dużymi plamami barwnymi, lekko ograniczonym światłocieniem i wyraźnym konturem, co również mocno zbliża estetycznie "47 Ronin" do prac ukiyo-e.
Zobacz również: „Superman. Czerwony syn” – przykładowe plansze
Recenzowany komiks jest przykładem dobrze opowiedzianej, klasycznej historii o 47 wiernych roninach. Twórcy nie sili się na reinterpretację, zadowalając się dość klasycznym odczytaniem mitu, jednocześnie jednak zrobili to ze smakiem, pomysłem i w świetnej formie, nawiązującej do tradycji japońskich sztuk plastycznych. Jedyne, czego mi brakowało, to krótkiego fragmentu na koniec, który potraktowałby tę narrację od strony stricte historycznej, z drugiej jednak strony… czy mity faktycznie potrzebują takiego traktowania?
Poznaj recenzenta
Piotr SarotaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat