„Agenci T.A.R.C.Z.Y”: sezon 2, odcinek 6 – recenzja
O 2. sezonie serialu Agenci T.A.R.C.Z.Y. można napisać wiele. Jedno jest chyba jednak najważniejsze: jego poziom wciąż jest wysoki i nie spada, tak jak dzieje się to z przeciętną oglądalnością. Mało tego - czyżby produkcja ABC, na którą tak bardzo narzekaliśmy jeszcze rok temu, teraz była najlepszym serialem opartym na komiksach emitowanym w amerykańskiej telewizji?
O 2. sezonie serialu Agenci T.A.R.C.Z.Y. można napisać wiele. Jedno jest chyba jednak najważniejsze: jego poziom wciąż jest wysoki i nie spada, tak jak dzieje się to z przeciętną oglądalnością. Mało tego - czyżby produkcja ABC, na którą tak bardzo narzekaliśmy jeszcze rok temu, teraz była najlepszym serialem opartym na komiksach emitowanym w amerykańskiej telewizji?
Agenci T.A.R.C.Z.Y. ("Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.") mieli trudne początki, ale obecnie to serial, w którym trudno znaleźć wady. Być może częściowo przywykliśmy do sposobu opowiadania historii i specyficznego feelingu, dzięki czemu łatwiej nam przymykać oko na rzeczy, które wypadają słabo. Warto jednak podkreślić, że produkcja ABC na przestrzeni 12 miesięcy bardzo mocno ewoluowała. Rok temu pastwiliśmy się nad 1. serią, krytykując ją za słabe jednowątkowe historie, niewnoszące do serialu nic nadzwyczajnego. "Agenci…" dość długo szukali swojej tożsamości, ale znaleźli ją w odpowiednim momencie. W 2. serii udowadniają, że z wieloma głównymi wątkami i świetnymi bohaterami można stworzyć serial, który z przyjemnością ogląda się co tydzień.
Spoglądając na to, jak radzi sobie Adrianne Palicki i jak dużo do zespołu wniosła jej postać razem z Lance'em Hunterem, mam cichną nadzieję, że para ta w Agentach T.A.R.C.Z.Y. pozostanie na stałe. Z powodu "zamknięcia" Warda, problemów Fitza i częściowej ucieczki Simmons produkcja stacji ABC potrzebowała świeżej krwi. Nowi bohaterowie wpasowują się idealnie w całą historię, sceny z ich udziałem ogląda się z przyjemnością i widać, że są idealnym dopełnieniem nowego S.H.I.E.L.D. pod dowództwem Coulsona. Bobbi Morse zaczyna kraść serca fanów, tak jak w 1. sezonie robiła to Skye. Jestem przekonany, że kilku z nich mdlało przed telewizorem, widząc w początkowych scenach jej koszulkę z wyraźnym napisem "Star Wars" w strategicznym miejscu.
[video-browser playlist="632972" suggest=""]
"A Fractured House" na chwilę porzuca tematykę rysunków Coulsona i skupia się – w końcu – na wątku Warda. Zdrajca przesiadywał w zamknięciu aż przez 6 serialowych tygodni, ale w końcu jego historia rozwija się w dobrym kierunku. Sporo w tym zasługi jego brata, w którego wcielił się znany z White Collar Tim DeKay. Bardzo podobały mi się sceny, w których Wardowie nawzajem na siebie "nadawali". Christian Ward wbrew pozorom do całej historii może wnieść bardzo wiele. Jestem przekonany, że ma wiele tajemnic, tak jak jego młodszy brat. 6 tygodni patrzenia na Granta Warda przebywającego w zamknięciu wystarczyło. Cieszę się niezmiernie, że ten czarny charakter, który odpowiada za największy WTF poprzedniego sezonu, jest na wolności, bo to oznacza, że w kolejnych odcinkach wątek HYDRY nabierze jeszcze większych rumieńców.
Czytaj również: Channing Tatum oficjalnie jako Gambit
Agentów T.A.R.C.Z.Y. ogląda się tej jesieni znakomicie! Spoglądając na wzloty i upadki innych seriali komiksowych w amerykańskiej telewizji, uważam, że produkcja ABC wrzuciła drugi bieg, na którym może zajechać bardzo daleko. Docenić należy też decyzję stacji, która przenosząc serial na godzinę 21:00, sprawiła, że historie prezentowane przez scenarzystów są poważniejsze i odważniejsze. "Agenci…" nie są już serialem "dla całej rodziny", tak jak byli reklamowani rok temu. To produkcja dla fanów uniwersum, którzy są z serialem od początku, przetrwali jego słaby okres na starcie i teraz potrafią podwójnie doceniać Coulsona i spółkę.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat