„Agentka” – recenzja
Data premiery w Polsce: 5 czerwca 2015"Agentka" ("Spy") to komedia Paula Feiga, twórcy hitów "Druhny" i "Gorący towar". Teraz jednak robi on coś, co z powodzeniem może trafić do szerszej publiczności. Film oferuje sporo frajdy.
"Agentka" ("Spy") to komedia Paula Feiga, twórcy hitów "Druhny" i "Gorący towar". Teraz jednak robi on coś, co z powodzeniem może trafić do szerszej publiczności. Film oferuje sporo frajdy.
Melissa McCarthy to taka aktorka, którą albo się wielbi, albo nienawidzi. Ma ona dość specyficzne poczucie humoru i często do rozbawiania wykorzystuje własną tuszę. Tak było aż do znudzenia w większości jej filmów - również w tych dwóch produkcjach, w których współpracowała z reżyserem Paulem Feigem.
Feig w filmie "Spy" tworzy jednak coś kompletnie innego. Nadal serwuje niewybredny humor, często wręcz kloaczny, ale tym razem jest on bardziej różnorodny, nie jest oparty na gabarytach aktorki, a przede wszystkim wyśmienicie nawiązuje do różnych schematów kina szpiegowskiego i nierzadko umiejętnie je wyśmiewa (począwszy od bondowskich napisów).
Dzięki świeższemu podejściu reżysera i scenarzysty "Spy" nie wydaje się kolejną nieśmieszną amerykańską komedią, w której zamiast przecinków używa się wulgaryzmów. Jest soczyście, wulgarnie, ale wszystko jest poprowadzone tak, że często można zaśmiać się nawet do łez. Niektóre momenty są przekomiczne, a Melissa McCarthy pierwszy raz przekonuje mnie do swojego talentu komediowego, wykorzystując sporą gamę umiejętności potrafiących rozbawić. Najbardziej pozytywnym aspektem jest jednak Jason Statham, którego sceny są fantastyczne i potrafią szczerze rozśmieszyć. Ten twardziel częściej powinien grać w komediach.
[video-browser playlist="706735" suggest=""]
Fabuła oparta jest na kliszach kina szpiegowskiego, w których mamy nietypową bohaterkę. Feig pokazuje, jak świetnie można bawić się schematami gatunku, wykorzystując różne fajne elementy i tworząc wokół nich komiczną otoczkę. Są tutaj twisty, ale - co ważne - nie brak też sporej dawki nieźle pokazanej i brutalnej akcji. Naprawdę dużo tutaj strzelanin, pościgów i walki wręcz, przez co nie ma mowy o nudzie. Cały czas coś się dzieje, a tempo opowiadanej historii jest wysokie.
Problemem "Spy" są niektóre sceny, w których Feig odtwarza niezręczne i nieśmieszne dialogi, których było pełno w filmach "Bridesmaids" i "The Heat" (gdzie również nie działały). Są to momenty w założeniu śmieszne, ale w praktyce zapychają niepotrzebnie czas. Na szczęście jest ich niewiele i pokazują jedynie, że Paul Feig rozwija się jako twórca komedii, w końcu potrafi wyjść poza ten nudny schemat i zaoferować coś bardziej uniwersalnego.
Czytaj również: Fani nie chcą remake’u filmu „Wielka draka w chińskiej dzielnicy”. Dwayne Johnson odpowiada
"Spy" na tę chwilę jest dla mnie najbardziej pozytywnym zaskoczeniem sezonu letniego w kinach. Melissa McCarthy przyzwyczaiła do filmów, które podobają się Amerykanom, ale prezentowanym humorem nie potrafią trafić do widzów na świecie. W tej parodii szpiegowskich produkcji to ulega zmianie - film naprawdę potrafi zapewnić dobrą rozrywkę.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat