Arrow – 01×10
Data premiery w Polsce: 15 października 2013Ostatni odcinek przed przerwą nie dostarczył nam aż takich emocji jak zapowiadano, a już z pewnością brakowało mocnego cliffhangera, który sprawiłby, że kolejnego epizodu wyczekiwać będziemy z niecierpliwością. Czy najnowszy odcinek "Arrow" prezentuje się lepiej?
Ostatni odcinek przed przerwą nie dostarczył nam aż takich emocji jak zapowiadano, a już z pewnością brakowało mocnego cliffhangera, który sprawiłby, że kolejnego epizodu wyczekiwać będziemy z niecierpliwością. Czy najnowszy odcinek "Arrow" prezentuje się lepiej?
Niekoniecznie. Ubolewam trochę nad tym, że twórcy miewają czasem naprawdę niezłe pomysły, ale gdzieś po drodze wyczerpują im się pokłady kreatywności i nie potrafią ich odpowiednio pociągnąć lub wykładają się na realizacji. Tak też jest w przypadku omawianego odcinka i wątku łotra tygodnia. Początek jest iście intrygujący: ktoś morduje strażaków paląc ich żywcem, ktoś, kto w dodatku ubrany jest tak jak oni. Nie wiadomo, kim jest osoba kryjąca się pod kombinezonem, policja nie ma żadnego punktu zaczepienia, a liczba ofiar stale rośnie. Niestety tak ciekawie zapowiadająca się historia zostaje całkiem szybko pogrążona. Widz zbyt prędko dostaje trop, dzięki któremu może domyślić się przybliżonej tożsamości sprawcy oraz motywów jego działania. Co gorsza, trop ten nie okazuje się fałszywy i nie ma żadnego twistu, a boli to tym bardziej, że rozwiązanie zagadki zaserwowane przez twórców jest zwyczajnie słabe i bazuje na kliszach, które widzieliśmy już setki razy. W dodatku nie dochodzi nawet do sensownej konfrontacji Olivera z psychopatycznym strażakiem, zamiast tego dostajemy... w sumie sam nie wiem dokładnie co, jakąś kiepską scenę, której mogłoby w ogóle nie być.
[image-browser playlist="595645" suggest=""]
©2013 CW
Wcale nie lepiej jest w wątku głównym. Oliver przechodzi załamanie spowodowane spotkaniem z drugim łucznikiem, którego o mało nie przypłacił życiem. Pomimo odzyskania pełnej sprawności fizycznej coś go blokuje, nie pozwalając wykorzystać całego drzemiącego w nim potencjału. Skutkuje to tym, że chłopak nie ma ochoty ponownie przywdziać kaptura. Takie zagranie może i byłoby niegłupim posunięciem, gdyby zdołano przedstawić je w miarę wiarygodnie. Tutaj niestety kompletnie ono nie przekonuje, nie mamy absolutnie żadnych podstaw, by dać wiarę w takie, a nie inne postępowanie Olivera. Niby otrzymujemy później wytłumaczenie, czemu starcie z łucznikiem wzbudziło w nim taki lęk, ale jest ono naciągane jak gumka w stringach striptizerki.
Podobny kryzys dotyka także Moirę, która nie radzi sobie ze zniknięciem Waltera. Na szczęście dla nas wątek ten poprowadzono zdecydowanie lepiej. Nietrudno zrozumieć nam zachowanie kobiety i jej apatyczny stan, ponieważ przyczyna kryjąca się za nimi nie sprawia wrażenia naiwnej. Poza tym na tym polu udało się wykrzesać odrobinę emocji, chociażby w rozmowie Moiry z Theą.
Na plus natomiast będą retrospekcje z wyspy, których ostatnio trochę brakowało. Tym razem możemy być świadkami tego, jak Oliver po raz pierwszy zabija człowieka. Nie brakuje w tych scenach napięcia, które odczuwa nie tylko główny bohater, ale również i widz. Pojawia się także Deathstroke, aczkolwiek tylko na chwilę. Sądząc jednak po tym, co dane nam jest zobaczyć w recenzowanym odcinku, można chyba śmiało założyć, że w najbliższej przyszłości postać ta dostanie o wiele więcej czasu ekranowego, na co zresztą bardzo liczę. Miejmy nadzieję, że twórcy nie poskąpią nam retrospekcji, bo jak się okazuje, to w nich prawdopodobnie tkwi największy potencjał i stanowią jedyny element produkcji, do którego naprawdę ciężko jest się przyczepić.
[image-browser playlist="595646" suggest=""]
©2013 CW
Podsumowując, dziesiąty odcinek nie wprawił mnie w osłupienie ani nie zbierałem po nim szczęki z podłogi. Kiepskim może bym go nie nazwał, ale zachwycać się też nie było czym. Co ciekawe, najlepiej wypadły wątki obyczajowe, które oglądało się bez zgrzytania zębami, a które w dodatku dość ładnie rozwinęły relacje pomiędzy niektórymi bohaterami (zaskoczył postępek ojca Laurel). Natomiast prawie wszystko, co związane było z alter ego Olivera, okazało się co najwyżej przeciętne. "Arrow" to na chwilę obecną takie stany średnie, niby seans mija szybko, ale później wszystko to, co widzieliśmy, w takim samym tempie ulatuje z głowy. Oby twórcy w końcu się zrehabilitowali i dostarczyli nam niezapomnianych wrażeń, bo z tej produkcji można wycisnąć zdecydowanie więcej, co pokazały już niektóre poprzednie odcinki.
Ocena: 6,5/10
Poznaj recenzenta
Marcin KargulKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat