Attack on Titan - sezon 4, odcinek 28 - recenzja
Ostatni odcinek drugiej części finałowego sezonu Attack on Titan przyniósł sporo wyjaśnień za sprawą retrospekcji, a także nieco emocji. Przerażające Dudnienie osiągnęło stały ląd, ale na dalszy rozwój wydarzeń widzowie będą musieli poczekać, uzbrajając się w cierpliwość. Oceniam.
Ostatni odcinek drugiej części finałowego sezonu Attack on Titan przyniósł sporo wyjaśnień za sprawą retrospekcji, a także nieco emocji. Przerażające Dudnienie osiągnęło stały ląd, ale na dalszy rozwój wydarzeń widzowie będą musieli poczekać, uzbrajając się w cierpliwość. Oceniam.
Dwudziesty ósmy odcinek Attack on Titan, który okazał się finałem tej części sezonu, rozpoczął się intrygująco, bo od retrospekcji. Już wcześniej podróż do Mare przed atakiem w Liberio była kilkukrotnie wspominana przez bohaterów, a nawet pojawiały się z nich przebłyski (np. u Jeana). I w końcu przyszedł czas, żeby sprawdzić, jak wyglądał ich wyjazd z perspektywy Mikasy, która zadawała sobie pytanie, kiedy Eren się zmienił. Początkowe sceny miały wesoły charakter, bo mieszkańcy Paradis byli zafascynowani nowym krajem, samochodami i lodami (ciekawa analogia z młodymi Wojownikami), a Levi został pomylony z dzieckiem. Z kolei Eren był dziwnie zamyślony i nie potrafił wzbudzić w sobie entuzjazmu nowym miejscem, o którym marzył przez całe swoje życie, poszukując wolności.
Ta sielanka nie trwała długo, ponieważ jeden chłopiec został przyłapany na kradzieży, a miejscowa ludność chciała go boleśnie ukarać, podejrzewając, że płynęła w jego żyłach krew Ludu Ymir. Swoją drogą - ten ciekawy aspekt znalazł swoje wytłumaczenie. Wyjaśniono, że dzięki badaniom można było określić pochodzenie, co prowadziło do segregacji ludności. Ostatecznie bohaterowie uratowali dzieciaka, ale potem też przekonali się, jak trudno jest przekonać mieszkańców Mare, że nie są „diabłami”, co potwierdziła późniejsza debata.
Jednak ważniejszy był kolejny wątek, gdy Eren opuścił dom Azumabito i udał się w stronę obozu uchodźców. Zaskoczyły jego łzy, ponieważ nie znamy powodów tego wzruszenia. Czytelnicy mangi wiedzą, że to ważny moment w życiu Jaegera, który nie powinien nikomu umknąć. A mógłby, ponieważ zaraz po tym w tej samej scenie Eren niespodziewanie zadał Mikasie pytanie, definiujące ich relację. Wprost spytał dziewczynę, dlaczego się o niego tak troszczy i kim dla niego jest. Jak każda do bólu nieśmiała bohaterka z japońskich anime zacięła się i wybełkotała złą odpowiedź. Z jednej strony Mikasa potrafi bez wahania zabić każdego, kto zagrozi jej ukochanemu, nie pokazując przy tym żadnego strachu. A z drugiej strony nie jest w stanie przyznać się do miłości, o której każdy wie (włącznie z Zekem, który jej nawet bliżej nie poznał), podczas intymnej, szczerej rozmowy. To jest słabe, ale przynajmniej wzbudzało równie dużą niezręczność, co w mandze. W materiale źródłowym cała scena miała trochę bardziej romantyczny i uczuciowy charakter niż w anime. Z kolei w odcinku Eren wydawał się jakby bardziej natarczywy, więc odpowiedź Mikasy, że jest dla niej jak rodzina, miała więcej sensu. Mimo wszystko jej reakcja rozczarowywała.
Bohaterowie wraz z Jeanem, Conniem i Sashą spędzili miły wieczór w otoczeniu uchodźców i nawet Eren dobrze się bawił. Okazało się, że to była ich ostatnia, wspólna impreza, ponieważ Jaeger odszedł, gdy uznano mieszkańców Paradis za wrogów. To był koniec retrospekcji z perspektywy Mikasy, która zadręczała się swoją odpowiedzią, mogącą mieć wpływ na decyzję Erena i dalszy rozwój wypadków. Jest to jednak mało prawdopodobne. Zdaje się, że odpowiedź otrzymaliśmy we flashbackach, ale tym razem głównego bohatera.
Choć wspomnienia Mikasy były interesujące, to większe znaczenie miały te Erena, które też uzupełniły brakujące elementy historii, gdzie pokazano, jak bohater wszystkimi manipulował, żeby osiągnąć swój cel – ochronić przyjaciół. I był w stanie zrobić wszystko, żeby zrealizować plan i doprowadzić do Dudnienia. Nawet uciąć sobie nogę i wydłubać oko, co studio MAPPA trochę ocenzurowało, oszczędzając widzom makabrycznych obrazków. I bardzo dobrze, ponieważ wystarczał sam zdeterminowany wyraz twarzy cierpiącego Erena, żeby zrozumieć, z czym się mierzy. Cieszy, że zobaczyliśmy wątek Historii, która zdecydowała się poświęcić, zachodząc w ciążę, żeby powstrzymać przyjaciela przed ludobójstwem. To też było ważne, żeby wyjaśnić tę kwestię przed ostateczną walką, choć dalej nie wiadomo, kto jest ojcem dziecka.
W ostatniej scenie odcinka zobaczyliśmy, jak flota Mare z całym swoim impetem zaatakowała zbliżających się tytanów. Pływający pod wodą tytani wyglądali trochę zabawnie, ale nikomu nie było do śmiechu, gdy zniszczyli wszystkie statki. Fenomenalnie prezentowały się ujęcia, w których wyłaniali się z morza i kroczyli w stronę brzegu, budząc terror w ludziach. Ciarki przechodziły po plecach z emocji, gdy słyszeliśmy znajome melodie w tle. W końcu też zobaczyliśmy w pełnej krasie i okazałości tytana Erena, który jest ogromny i prezentuje się przerażająco. Wydaje się, że tu dostaliśmy odpowiedź, gdzie nastąpił początek ciągu tych, jak się wydaje, nieuniknionych wydarzeń. Chodzi o planszę, w której widzimy małego Erena patrzącego na śmierć matki i obiecującego, że wszystkich wymorduje. Studio MAPPA postarało się w rysowaniu nowej wersji tej pamiętnej sceny z pierwszego odcinka. Do tego nawiązali do nietypowego stylu Hajime Isayamy, nieco rozmazując obraz. Wyszło znakomicie.
Dwudziesty ósmy epizod Attack on Titan był wypełniony treścią, a nie dynamiczną akcją, a mimo to oglądało się go z dużym zaangażowaniem emocjonalnym. Retrospekcje dały lepszy ogląd na fabułę i wyjaśniały kilka ważnych kwestii. Warto wspomnieć, że wspomnienia Mikasy według mangi powinny pojawić się, gdy zaczynało się Dudnienie, ale przesunięto je właśnie do bieżącego odcinka. Należy też pochwalić studio MAPPA za wspaniałą animację, ponieważ artyści wykorzystali całą paletę barw, dbając przy tym o kreskę. Gra cieni i cudowne tła robiły wrażenie. Trochę nie mieli w tym umiaru, ale ważne, że każdy wątek prezentował się pięknie dzięki żywym kolorom.
Odcinek, który zamknął drugą część 4. sezonu, zakończył się mocnym, wciskającym w fotel akcentem. Widowiskowe Dudnienie wkroczyło do Mare, co ekscytuje i jednocześnie też jest zwiastunem kolejnych przerażających i krwawych wydarzeń. Niestety, dalszy ciąg obejrzymy dopiero w 2023 roku… Ale jeśli studio MAPPA podtrzyma jakość animacji, to warto będzie czekać!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat