Autostradą do piekła
Tytuł jednego z wielkich hitów AC/DC mógłby posłużyć jako idealne podsumowanie losów większości bohaterów w 6. sezonie Synów anarchii. Atmosfera gęstnieje, a kolejne problemy pojawiają się w momencie, gdy poprzednim jeszcze daleko do rozwiązania. Dzięki temu mamy pewność, że z każdym kolejnym odcinkiem los twardych motocyklistów z Kalifornii oraz ich rodzin będzie coraz bardziej niepewny.
Tytuł jednego z wielkich hitów AC/DC mógłby posłużyć jako idealne podsumowanie losów większości bohaterów w 6. sezonie Synów anarchii. Atmosfera gęstnieje, a kolejne problemy pojawiają się w momencie, gdy poprzednim jeszcze daleko do rozwiązania. Dzięki temu mamy pewność, że z każdym kolejnym odcinkiem los twardych motocyklistów z Kalifornii oraz ich rodzin będzie coraz bardziej niepewny.
Przedostatni sezon Synów anarchii nikogo nie oszczędza - zarówno bohaterów, jak i widzów. Ostatnie minuty pierwszego epizodu pokazały nam wyraźnie, że działalność tytułowych motocyklistów już dawno wykroczyła poza granice światka przestępczego. Łatwy dostęp do broni, a także życie pod jednym dachem z członkiem gangu nie pozostaje bez wpływu na tych najbardziej niewinnych mieszkańców Charming, bez względu na to, jak bardzo Synowie chcieliby odciąć ich od swojej działalności.
Otwarcie sezonu zaszokowało wielu fanów. Odcinek był niezwykle brutalny i nie dawał widzom ani chwili wytchnienia. Dlatego też drugi epizod nieco uspokaja atmosferę, chociaż też tylko pozornie. Twórcy tym razem zrezygnowali z hektolitrów krwi i rządka obitych twarzy na rzecz równie efektownych wątków psychologicznych.
Na głowy Synów spada kolejny problem. Okazuje się, że za strzelaninę w szkole odpowiada syn kobiety Arcadia (Dave Navarro), który - co gorsza - posłużył się jego bronią. Moralne rozterki nad tragizmem sytuacji zostają jednak zastąpione przez bardziej pragmatyczne pytania: co zrobić z matką dziecka, która może zaszkodzić w tej sytuacji członkom klubu? Jak zwykle w teoretycznie dobry plan wkrada się zbyt wiele emocji, co prowadzi do tragedii, a sam Jax okazuje się niezwykle bezlitosnym szefem, który bez pardonu egzekwuje to, że dał Juice'owi szansę na powrót do łask współtowarzyszy. Przy okazji młody Teller pokazuje, że z odcinka na odcinek coraz bliżej mu do Claya Morrowa niż do ideałów wyznawanych przez Tellera seniora, które tak ujmowały go jeszcze kilka sezonów wcześniej.
[video-browser playlist="635148" suggest=""]
Tematem numer dwa kolejnego epizodu jest powrót Tary do domu. Jej związek z Jaxem zdaje się utrzymywać już tylko na najcieńszym włosku. Z jednej strony słyszymy czułe słówka, widzimy romantyczne gesty, ale mimo wszystko nie sposób oprzeć się wrażeniu, że atmosfera między tą dwójką jeszcze nigdy nie była tak chłodna. Bogatsza o traumatyczne doświadczenia z poprzednich sezonów, Tara przestaje być już tylko tą ślepo zapatrzoną w Jaxa naiwną kobietką, którą łatwo sterować. W końcu jest w pełni świadoma tego, co się wokół niej dzieje i w jakim kierunku zmierza jej życie. Co prawda daleko jej jeszcze do królowej wszystkich kobiecych postaci z Synów..., którą nadal pozostaje Gemma, ale mimo wszystko jest jedną z postaci, które zaliczyły najbardziej efektowny rozwój na przestrzeni sezonów.
Trudno porównywać ze sobą te sceny, niemniej jednak zakończenie drugiego epizodu jest równie przejmujące jak finał odcinka otwierającego sezon. Przy okazji zwiastować może prawdziwą burzę, która zbiera się nad głowami Tary oraz coraz bardziej tracącego kontrolę nad sytuacją Jaxa.
Już po drugim epizodzie łatwo orzec, iż twórcy serialu wiedzą, jak zatrzymać widza, podsycając jego ciekawość. Niezwykle umiejętnie dawkują napięcie, dzięki czemu zapewne jeszcze nieprędko dowiemy, co też kombinuje Bobby, jaki los czeka Claya oraz do czego jeszcze zdolny będzie były szeryf chcący upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: pomścić śmierć siostry i jednocześnie pogrążając SAMCRO.
Poznaj recenzenta
Marta PłazaPoznaj recenzenta
Dawid RydzekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat