„Aż po sufit!”: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
Po eksplozji emocji, którą zafundował pierwszy odcinek, w drugim "Aż po sufit!" nieco zwalnia i rozbudowuje podjęte wątki. Jest mniej dramatów i emocji, dzięki czemu na chwilę możemy złapać oddech i lepiej poznać bohaterów. Odcinek nie uchronił się jednak przed pewnymi wadami.
Po eksplozji emocji, którą zafundował pierwszy odcinek, w drugim "Aż po sufit!" nieco zwalnia i rozbudowuje podjęte wątki. Jest mniej dramatów i emocji, dzięki czemu na chwilę możemy złapać oddech i lepiej poznać bohaterów. Odcinek nie uchronił się jednak przed pewnymi wadami.
"Aż po sufit!" w 2. odcinku kontynuuje historię sprzed tygodnia. Żaden z wątków nie wybija się pozytywnie ponad pozostałe, nie jest bardziej intrygujący czy ciekawy. Serial ma swoje słabsze momenty, jednak jako całość stoi na przyzwoitym poziomie. Czy to jednak wystarczy, aby wciągnąć widzów i nakłonić ich do sięgnięcia po kolejne odcinki?
Serialowi rodzice, czyli Joanna (Edyta Olszówka) i Andrzej (Cezary Pazura), starają się poradzić sobie z sytuacją, w której się znaleźli, i domem pełnym ludzi z różnymi problemami. Stanowią oni opokę dla dzieci i dziadka, jednak muszą także stawić czoła swoim problemom i emocjom, które niesie za sobą strata pracy przez głowę rodziny. Wykorzystanie meczu jako pewnego symbolu niezależności Andrzeja i tego, że sam sobie poradzi oraz stanie na własnych nogach, jest ograne. Widz od początku wie, jak rozstrzygnie się cała sprawa. Mimo że wątek jest przyjemny i wywołuje uśmiech na twarzy, to nie trzyma w napięciu i nie zaskakuje. Szkoda, że scenarzyści postanowili ponowić znane kalki, a nie postawili na jakieś nowe rozwiązania, które dodatkowo wzbogaciłyby fabułę. Zabieg taki pomógłby serialowi wznieść się o poziom wyżej i z przyjemnego zamienić się w naprawdę dobry.
W wątku jedynej córki pary, Kamy (Karolina Staniec), także powielone zostały znane schematy. O ile rozwiązanie problemu było zgodne z przewidywaniami widza, to wciąż był to wątek dość interesujący. Cieszy także fakt, że dojście do rozwiązania nie było proste, a trudności, które napotkał Andrzej, były miłym urozmaiceniem. Problemy miłosne Kamy na pewno przysporzą rodzinie jeszcze trochę kłopotów. Miejmy jednak nadzieję, że nie będą one proste i schematyczne, rodem z tasiemcowych oper mydlanych.
[video-browser playlist="745486" suggest=""]
Co ciekawe, mieszkający po sąsiedzku Tomek (Kamil Szeptycki) wciąż intensywnie uczestniczy w życiu rodziny. Sytuacja ta nie dziwiłaby, gdyby nie fakt, że chłopak w ogóle nie cieszy się nowo pozyskaną wolnością, jaką daje mu mieszkanie z kolegą i atrakcyjną współlokatorką. Ciągle tylko rozmawia ze znajomymi o swoich rodzicach, co wydaje się nieco nienaturalne i sztuczne, no bo który dwudziestoparolatek tak spędza wolny czas? Miro, który kreowany jest na dowcipnisia i bawidamka, jest niestety umiarkowanie zabawny, gdy komentuje życie rodzinne Domirskich. Jego komediowe zacięcie sprawdziłoby się lepiej, gdyby skupił się na sobie i swoich rówieśnikach. Współlokatorka-pielęgniarka także zaczyna nudzić, non stop przywołując intymny problem Andrzeja. Mimo że sytuacja była zabawna w 1. odcinku, to niestety ciągłe przypominanie jej nie bawi równie mocno. Mimo wad wątek ten jest przyjemny, jednak dużo by zyskał, gdyby trójka współlokatorów ruszyła naprzód i zaczęła żyć własnym życiem oraz swoimi problemami, a nie ciągle przeżywała problemy rodziny.
Mimo że w nowym odcinku dziadek Tadeusz (Tadeusz Borowski) nie dostał dużo czasu ekranowego, to jego historia wciąż wzrusza i interesuje widza. Szczera rozmowa z Andrzejem jest krótka, ale bardzo ładnie podsumowuje wydarzenia z 1. odcinka i podkreśla ważną rolę, którą odgrywają w serialu relacje rodzinne. Mimo że Tadeusz chwilowo był nieco na uboczu, to i tak pozostaliśmy z przeświadczeniem, że jest on ważną postacią, która dobrze i ciekawie uzupełni rodzinną sagę.
Na razie najsłabszym wątkiem pozostaje ten Łukasza (Krzysztof Chodorowski) i jego młodej żony, Natalii (Erika Karkuszewska). Ich postacie są napisane nudno, nieciekawie i nic nie wnoszą do historii życia rodzinnego. Panoszący się po domu Łukasz wręcz irytuje, a problem finansowy pary, który majaczy w oddali, w ogóle nie wzbudza ciekawości. Widz nie identyfikuje się z nimi ani ich problemami. Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie wątek ten pójdzie w inną stronę i jakościowo dogoni pozostałe.
"Aż po sufit!" to współczesna saga rodzinna. Opowiada o relacjach, miłości, trudach życia i wsparciu. Pilotowy odcinek pozytywnie zaskoczył, natomiast 2. powielił znane schematy, ale mimo kilku wad przyjemnie się go oglądało. Niestety jest to za mało, aby na stałe utrzymać widzów. Historia rodziny ma spory potencjał, miejmy zatem nadzieję, że w kolejnych tygodniach serial zaskoczy ciekawym, niebanalnym rozwinięciem i utrzyma poziom odcinka premierowego. Na pewno warto dać mu szansę.
Poznaj recenzenta
A PDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat