Ballard: sezon 1, odcinki 1-4 - recenzja
Data premiery w Polsce: 9 lipca 2025Ballard to nowy serial od Amazon Prime Video osadzony w uniwersum Boscha. Czy historia zdegradowanej pani detektyw broni się jako samodzielny byt? Czy rozwiązywanie starych spraw może być angażujące dla widza? Czy ta produkcja ma szansę być wielkim hitem platformy Prime?
Ballard to nowy serial od Amazon Prime Video osadzony w uniwersum Boscha. Czy historia zdegradowanej pani detektyw broni się jako samodzielny byt? Czy rozwiązywanie starych spraw może być angażujące dla widza? Czy ta produkcja ma szansę być wielkim hitem platformy Prime?

O serialu Bosch usłyszałem na chwilę przed premierą Ballard. Zdążyłem nadrobić ledwie połowę pierwszego sezonu, ale jest to naprawdę wciągająca i mocna rzecz – to kryminał w starym, dobrym stylu. Wypuszczony aktualnie przez Amazon Prime Video spin-off o agentce, której losy kiedyś splotły się z tytułowym Boschem, z jednej strony odwołuje się do nostalgii, z drugiej – stara się być samodzielną produkcją. Ballard to nazwisko głównej bohaterki, która w swojej pracy zmaga się z nierównym traktowaniem, niesprawiedliwością i niezrozumieniem. Dodatkowo cieniem na jej karierze kładzie się pewna trauma, której nie może przepracować.
Jednak zanim serial pokaże nam, czym aktualnie zajmuje się Ballard, zalicza spory falstart. Scena samotnego pościgu (pierwszy sezon Boscha zaczynał się bardzo podobnie) jest absurdalna. A nawet nie tyle sama scena, co kwestia broni, którą nosi agentka. Czy naprawdę shotgun jest odpowiednim sprzętem do tego typu akcji? Absolutnie nie. Ktoś mocno pofantazjował. Po pierwsze agentka bardzo źle wygląda w biegu z tak wielką giwerą, po drugie strzelanie z czegoś takiego podczas pościgu przynosi więcej zniszczeń niż pożytku. Jednak zostawmy to. To szczegół, na który można przymknąć oko. Bo to nie policyjne pościgi będą solą tego serialu.
Ballard dowodzi bowiem ekipą mniejszych lub większych przegrywów, którzy zostają oddelegowani do pracy przy niezamkniętych sprawach sprzed lat. Tematyką trochę przypomina to niedawny serial Netflixa Dept Q, ale to produkcja zupełnie inna, całkowicie amerykańska, ze wszelkimi tego konsekwencjami. Oczywiście warunki pracy drużyny Ballard są niezbyt dobre, żeby nie powiedzieć tragiczne. Na nic nie ma pieniędzy, pracownicy to wolontariusze lub byli policjanci – jest nawet emeryt, który wrócił do czynnej służby. Pełna prowizorka, choć prowadzone przez wydział sprawy dotyczą naprawdę poważnych rzeczy. Głównym wątkiem sezonu jest kwestia śmierci siostry jednego z miejskich radnych (który wygląda jak młody David Bowie). Choć wydział ma traktować to jak priorytet, cały czas przytrafiają się nowe sprawy. I tak się to kręci.
I tu pojawia się duży problem tej produkcji. Mianowicie panuje w niej ogromny chaos, bohaterowie płynnie przechodzą między prowadzonymi sprawami, widz zaczyna się zastanawiać, czy badany pocisk dotyczy tego zabójstwa, czy może któregoś innego. Przekazuje się zbyt wiele informacji w zbyt skomplikowany sposób. Ofiar jest tak dużo, że zaczyna się to wszystko ze sobą mieszać. Dodatkowo jest sporo scen niewnoszących za wiele treści, a niektóre dialogi między bohaterami są długie, nudne, odrobinę drętwe (jak choćby scena na molo i rozmowa Ballard z Carter). Nie prowadzą też do niczego konkretnego. Głównej bohaterce czasami brakuje charyzmy. Twórcom chodziło o to, by pokazać, jak męskie środowisko stara się ją stłamsić, ale czasami wychodzi to aż nazbyt nachalnie i niewiarygodnie.
Wydaje mi się także, że Ballard jest serialem dość mocno ugrzecznionym. Jakby twórcy nie chcieli wyjść poza bezpieczny schemat. Chodzi mi o pewne podkręcenie tempa, dodanie odrobiny dramaturgii. Produkcja rozkręca się bardzo wolno i w sposób mało ekscytujący. Nawet jeżeli akcja jest wciągająca, to opakowano ją w całą masę scen, które skutecznie chłodzą emocje. W ten sposób umniejszany jest spory potencjał kolejnych epizodów. Praktycznie każdy duży plus niwelowany jest równie dużym minusem. Przez to można mówić o produkcji zaledwie poprawnej. Jedyna rzecz, która naprawdę ciągnie serial w górę, to sprawa konfliktów wewnątrz policji.

Tutaj występuje kolejne podobieństwo z Boschem, który także miał problem z kolegami po fachu (a raczej z niektórymi przełożonymi). Ten wątek jest prowadzony dobrze i naprawdę efektywnie. Skala degradacji w policji jest ogromna i ciekawie pokazana. Ci ludzie czują się bezkarni, nie ma dla nich żadnych granic. Dobrze wygląda także wewnętrzne rozdarcie Ballard, która mimo oczywistych dowodów do końca boi się wystąpić przeciwko „firmie”. W tych momentach czuć napięcie i energię. To motor napędowy serialu, który powinien być bardziej wyeksponowany w dalszej części sezonu.
Niestety w pierwszych czterech odcinkach serial Ballard nie zaskoczył na tyle, by można było mówić o produkcji, która wciąga (a takim tytułem w pierwszym sezonie jest Bosch). Tempo, sposób prowadzenia narracji, charyzma bohaterów i dialogi sprawiają, że nie ogląda się tego z wielką przyjemnością. Są dobre momenty, ale to za mało. Główne sprawy praktycznie stoją w miejscu, podczas gdy te poboczne wydają się nic nieznaczącymi side-questami, których przejście to bułka z masłem. Serial jest bardzo nierówny i nie ma w nim nic, co by go specjalnie wyróżniało. To kolejny kryminał – i to taki, w którym rozwiązywanie spraw znajduje się na drugim planie, bo pierwszy musi być zarezerwowany dla bohaterki walczącej z seksizmem i szowinizmem.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1956, kończy 69 lat
ur. 1970, kończy 55 lat
ur. 1966, kończy 59 lat

