„Banshee”: sezon 3, odcinek 7 – recenzja
W 3. sezonie "Banshee" można odnieść wrażenie, że z każdym odcinkiem twórcy chcą przeskoczyć samych siebie. Udaje i m się to pomysłowością i wykonaniem.
W 3. sezonie "Banshee" można odnieść wrażenie, że z każdym odcinkiem twórcy chcą przeskoczyć samych siebie. Udaje i m się to pomysłowością i wykonaniem.
"Banshee" przypomina w 7. odcinku dość boleśnie, że Deva jest najgorszą i najgłupszą postacią tego serialu. Jej wątki są przeważnie nudne, niepotrzebne i mdłe. Tym razem jest inaczej, ale na pewno nie z uwagi na jej postać, bo nadal irytuje niemiłosiernie, tylko przez Carrie i Gordona. Ich wyprawa do siedliska młodocianej rozpusty to coś nieoczekiwanego. Bójka dawnego małżeństwa z przeciwnikami pokazuje bohaterów z innej perspektywy. Całość ładnie się prezentuje i na pewno może się podobać. Chyba każdy widz wiedział też, do czego to doprowadzi, prawda? W sumie dobrze, bo po odejściu Siobhan obawiałem się, że Hood będzie chciał znowu bałamucić Carrie, a twórcy sugerują jednak inny kierunek rozwoju.
Sporo problemów rodzi się w obozie Proctora. Sam antagonista serialu przechodzi spory wewnętrzny kryzys, który zostaje ukazany z emocjami, pomysłem i wielkim potencjałem. Czy Proctor może się zmienić? Raczej nie, ale może rozwinąć się w ciekawszą postać, bo wyraźnie coś w nim się zmienia i jest to bardzo potrzebne. Wydaje się nawet, że staje się miększy, a nowa kobieta jedynie pogłębia ten stan. A tak w ogóle - czy tylko mi się wydawało, że była Brocka od początku zamierzała porwać Proctora do łóżka?
[video-browser playlist="667560" suggest=""]
Istotniejszy i ciekawszy jest tu wątek Rebekki, która powoli wychodzi z cienia wuja i reszty bohaterów. Przeważnie była ona albo damą w opałach, albo pięknym ozdobnikiem - sama nie miała aż tak ważnego wpływu na fabułę. To się w końcu zmienia, a kobieta zaczyna przejmować inicjatywę w zawodowym życiu. Na razie wychodzi jej to różnie, ale potrafi być w tym przekonująca, emocjonalna i zarazem intrygująca. Przeczuwam, że Rebecca jeszcze w tym sezonie zaskoczy widzów większą bezkompromisowością i bezwzględnością niż sam Proctor. Pomimo całej sympatii, jaką darzę Proctora, to czas na zmianę. Bez względu na niezłe zabiegi po prostu się wypala i wydaje się, że ten sezon będzie jego pożegnaniem.
Wątek Chaytona należy ocenić w kontekście tego, co mówi Hoodowi indiańska policjantka. To nie jest już ten człowiek, którego znała, a ten odcinek ostatecznie odpowiada na pytanie, czy w ogóle można nazwać go człowiekiem, czy raczej bezwzględną bestią. Widzimy, że Chayton stoi na rozdrożu - z jednej strony jest przerażony, ma wyrzuty sumienia (wizja z Siobhan), z drugiej śmieje się bezwzględnie temu w twarz. Motyw z samotną kobietą, która się go nie boi, jest pomysłowy, zmuszający do myślenia i podsumowujący postać Chaytona. To była jego ostatnia szansa na odkupienie, na pokazanie ludzkiego oblicza - tak jakby twórcy stawiali go przed ostatecznym testem, którego jednak nie zdał. Teraz wiemy doskonale, że to zaślepiony fanatyk i nie ma już dla niego ratunku. Dobry wątek, świetnie ukazujący i nawet nieźle rozbudowujący postać Chaytona.
Najjaśniejszym punktem odcinka oczywiście jest napad na bazę wojskową. Można było przypuszczać, że będzie to oklepany i banalny motyw, bo czego innego mieliśmy się spodziewać po zwyczajnym napadzie. I tutaj twórcy zaskakują kreatywnością, gdyż cała akcja ukazana jest z kamer używanych przez bohaterów, w tym tych zamocowanych na głowie. Dzięki temu dostajemy coś odświeżającego, pomysłowego, świetnie poprowadzonego i klimatycznego. Sporo tutaj emocji, napięcia, fajnych ujęć i nietuzinkowych rozwiązań. Innymi słowy, dostajemy to, co w "Banshee" najlepsze, a frajdy tutaj nie brakuje.
Czytaj również: „Banshee” – twórca opowiada o 3. sezonie
"Banshee" w 3. sezonie to serial trzymający niezwykle wysoki poziom. Twórcy nie zwalniają tempa, pokazując, że cały czas stać ich na coś, co potrafi zaskoczyć widzów czymś nowym i niekonwencjonalnym. Skoro takie motywy serwują w trakcie sezonu, to co przygotują na finał?
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat