Baśń o tym, jaki awatar być powinien
Od czasu do czasu twórcy serwują nam podwójne odcinki, by opowiedzieć ważny fragment historii. Zwykle są to najlepsze epizody w sezonie, dzięki którym istnieje możliwość doświadczenia tego, czego nie da się w jednym, krótkim odcinku - wspaniałości opowieści.
Od czasu do czasu twórcy serwują nam podwójne odcinki, by opowiedzieć ważny fragment historii. Zwykle są to najlepsze epizody w sezonie, dzięki którym istnieje możliwość doświadczenia tego, czego nie da się w jednym, krótkim odcinku - wspaniałości opowieści.
Podwójny epizod Legendy Korry to z cała pewnością jak na razie najlepszy odcinek sezonu. Nie ma tu miejsca na Bolina (i jego walkę o bycie zabawnym) czy Korrę, starającą się poradzić sobie z szalejącym w sobie nastolatkiem oraz Tenzinem i jego rodziną. To historia kompletnie inna, skupiająca się w zupełności na pierwszym Awatarze - Wanie.
Od razu w oczy rzuca się fakt, że odcinek został stworzony w innym stylu niż zawsze. Już wcześniej animacja była wysokiej jakości, ale teraz jest jeszcze lepiej. Zmiana na bajkowy klimat to bardzo dobry zabieg, mający na celu ukazanie charakteru epizodu i odgrodzenie go linią od wydarzeń bieżących. Rysownicy tak podnieśli poziom animacji, iż teraz wygląda jak rysowana książka, co świetnie komponuje się z historią.
Odcinek przypomina mi pierwszą serię z awatarem Aangiem; całość jest wielkim ukłonem w stronę pierwszej serii. Podróż w poszukiwaniu wszystkich elementów to droga, jaką kiedyś podążał poprzednik Korry. Główna różnica polega na tym, że Wan nie zajmuje się rozwiązywaniem konfliktów między ludźmi.
[video-browser playlist="634370" suggest=""]
Epizod "Beginnings" jest czymś w rodzaju baśni, którą rodzice czytają swoim dzieciom na dobranoc, ale z elementami poważniejszymi, dającymi do myślenia starszej widowni. Historia tu przedstawiona jest wielkim powrotem do tego, co czyni tę serię tak wspaniałą. Walka dobra ze złem, konflikt między duchami a ludźmi, wreszcie sama podróż Wana potrafi zainteresować widza do tego stopnia, by nie chciało się ani na chwilę przerywać seansu. Jedyna małą wadą jest fakt, iż nie ma tu tak drastycznych zwrotów akcji, że widzowi nagle opada szczęka w dół, chociaż znajdzie się kilka bardzo zaskakujących momentów. Wielką zaletą jest pokazanie, jak ludzie pozyskali bending, co okazuje się być zgoła inne od tego, do czego przyzwyczaili nas twórcy. Trochę boli, że nie ukazano jeszcze więcej różnic między przeszłością a teraźniejszością, ale i tak jest ich sporo.
Duże wrażenie zrobiła na mnie bitwa z antagonistą odcinka. Czułem się, jakbym oglądał ostatni odcinek sezonu. Walka była emocjonująca, pełna akcji i świetnych efektów. Jestem naprawdę zszokowany tym, jak dużo twórcy są w stanie wyciągnąć ze scen pojedynków.
Dwuczęściowy "Beginnings" to obecnie najlepszy odcinek sezonu i trudno się w nim do czegoś przyczepić. Twórcy niezwykle zaskakują, pokazując, jak wiele można wycisnąć z tego serialu, a dodatkowo podnoszą bardzo wysoko poprzeczkę dla następnego epizodu. Wystawiłbym maksymalną ocenę, ale - tak jak wspomniałem - odcinkowi brak scen i zrywów, które kompletnie wgniatają w fotel i zapadają na długo w pamięć. Mimo tego Legenda Korry udowadnia nam, że jest jednym z najlepszych seriali animowanych, emitowanych obecnie w telewizji.
Poznaj recenzenta
Mariusz OlszewskiPoznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat