„Baśnie #14: Wiedźmy”: Powrót do formy – recenzja
Data premiery w Polsce: 9 września 2015Choć w Stanach ukazał się już ostatni zeszyt serii "Baśnie", polscy czytelnicy mają przed sobą jeszcze siedem czekających na przekład tomów. Album numer 14, "Wiedźmy", jest już w sprzedaży, a co najważniejsze – Willingham znowu pokazuje w nim, dlaczego ta opowieść tak wciąga.
Choć w Stanach ukazał się już ostatni zeszyt serii "Baśnie", polscy czytelnicy mają przed sobą jeszcze siedem czekających na przekład tomów. Album numer 14, "Wiedźmy", jest już w sprzedaży, a co najważniejsze – Willingham znowu pokazuje w nim, dlaczego ta opowieść tak wciąga.
Dwunasty tom serii komiksowej „Baśnie” ze scenariuszem Billa Willinghama stanowił zamknięcie rozwijanej od pierwszego zeszytu historii wojny z Adwersarzem. Gdy wątek ten został zamknięty, wprowadzono nowego, jeszcze potężniejszego, potencjalnie nawet niemożliwego do pokonania wroga. Następnie zaś, w albumie trzynastym, zrobiono przerwę na niezbyt udany crossover ze światem Literałów.
To już jednak minęło i „Baśnie” powróciły do normalności. W skrócie: baśniowcy wciąż przebywają na wygnaniu na Farmie, bo na gruzach ich dawnej siedziby rozsiadł się Mroczny i obecnie buduje tam coś dla siebie. Jego aura jest jednak tak potężna, że zło emanuje na wielkie odległości, wpływając na mieszkańców Farmy i budząc w nich najgorsze cechy (w tym w Bigbym i Bestii). Trzeba więc rzeczonego Mrocznego się pozbyć. Jak? W tej kwestii baśniowcy zwracają się do tytułowych wiedźm.
Sam album zaczyna się jednak od migawki z odległej przeszłości i wprowadzenia nowych postaci, a także przedstawienia szczegółów wielkiej wojny z Mrocznym i jemu podobnymi, która zakończyła się pokonaniem i uwięzieniem stworów. Kończy zaś historią poświęconą Muchołapowi i wydarzeniom w jego królestwie-schronie dla tych, którzy dość mają wszelkich wojen. Mało? W środku znajdziecie także zapis walki Bufkina z Babą Jagą!
Ta różnorodność, rozmach opowieści i różne style najlepiej przypominają nam, dlaczego „Baśnie” dotychczas zgarnęły aż tyle nagród. To świetna historia fantasy, nie tylko bardzo dobrze przemyślana i napisana, ale także wyjątkowa wizualnie, nie uciekająca od niezwykle efektownych scen batalistycznych. Willingham ma także talent do prowadzenia postaci i przede wszystkim się do nich nie przywiązuje: podział na pierwszy i drugi plan to nic stałego, nierzadko na głównych bohaterów wyrastają nawet postacie dotychczas stanowiące tło (Muchołap i Bufkin). To świetny, zapewniający świeżość płodozmian, który nie tylko poszerza świat opowieści, wprowadzając nowe wątki i rozwijając historie poszczególnych postaci, ale przede wszystkim pozwala na żonglerkę stylami i chwile oddechu dla najbardziej wyeksploatowanych fabularnie bohaterów, jak Bigby czy Śnieżka. Wyraźnie widać, że Bill Willingham ma jeszcze na tę serię sporo pomysłów.
To rozrywka, owszem, z dużą liczbą kul ognia i mieczy, ale obok humoru znajdziecie tu również dużo powagi, a także romansów (świetnie prowadzonych, jak Muchołap i Kapturek), prawdziwych dylematów i łamiących serce wyborów (znowu przywołuję Muchołapa).
„Baśnie” to pełen pakiet, Fables Vol. 14: Witches doskonale nam zaś o tym przypominają. To jeden z najlepszych albumów w serii, może nie tak dobry jak „Marsz drewnianych żołnierzyków”, ale niewiele od niego odstający. Tylko czekać na kolejne tomy.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat