Bates Motel: sezon 4, odcinek 10 (finał sezonu) – recenzja
Finał czwartego sezonu Bates Motel jest najdziwniejszym z dotychczasowych odcinków serialu. Zdecydowanie stawia on na głowie całą produkcję i najprawdopodobniej całkowicie zmieni ton fabuły.
Finał czwartego sezonu Bates Motel jest najdziwniejszym z dotychczasowych odcinków serialu. Zdecydowanie stawia on na głowie całą produkcję i najprawdopodobniej całkowicie zmieni ton fabuły.
Przez większość czwartego sezonu Bates Motel tempo akcji było nieco powolne (nietypowo dla tego serialu), a historia bardziej skondensowana (wręcz „kameralna”). Finał czwartej serii nie wpłynął na poprawienie jej poziomu. Co więcej, ogląda się go, jakby był to w pewnym sensie inny serial, niekoniecznie lepszy.
Specyfika tego odcinka polega na tym, że przez znaczną jego część może się wydawać, iż przedstawia on jakąś surrealistyczną wizję Normana. Może być to odebrane na dwa sposoby. Jeśli zamiarem scenarzystów było zmylenie widza, to wyszło im to bardzo dobrze. Jeżeli nie, to w takim razie fabułę tego odcinka można było lepiej poprowadzić, bo ma ona trochę słabszych stron, a szczególnie dotyczy to postaci Dylana.
Starszy brat Normana przez pierwsze trzy sezony miał mnóstwo bardzo ciekawych wątków, natomiast w czwartej serii jego rola została początkowo ograniczona, a w finale zmarginalizowana. Scena rozmowy telefonicznej Dylana z bratem to zdecydowanie za mało, jeśli chodzi o tę postać. Z jednej strony jest w tym sens, ponieważ to bohater, który chyba najbardziej się zmienił na przestrzeni serialu i był prowadzony w tym kierunku w zasadzie przez całą czwartą serię, ale z drugiej mimo wszystko jest to całkowicie niesatysfakcjonujące, i to nie tylko dla fanów tej postaci.
Z kolei Norman już całkowicie oszalał (i to w momencie, kiedy wydawało się, że jego zachowanie jest coraz bardziej racjonalne). Obecnie to postać totalnie obłąkana, której motywy są zupełnie nielogiczne; trudno oczekiwać, że będzie się on jeszcze zachowywał w serialu w sposób „normalny”. Jest to zarówno w pewnym sensie irytujące, gdyż taki brak sensu w działaniach postaci może być drażniący, jak i intrygujące, ponieważ to bohater absolutnie nieprzewidywalny, co sprawia, że scenarzyści mogą z nim zrobić dosłownie wszystko.
Trzeba tutaj wspomnieć o szeryfie Romero, gdyż chyba tylko on będzie „problemem” Normana w piątym sezonie. Wydawało się, że po tym, jak Alex przejrzał Rebeccę i DEA, już wszystkie wątki drugoplanowe tej serii zostały rozwiązane, więc jego zatrzymanie było zdecydowanie zaskakujące, co jest dużym plusem, biorąc pod uwagę fakt, jak słabe oraz banalne były wątki poboczne w tym sezonie. Czwarta seria pokazała, jak bardzo złożoną i przez to niesamowicie interesującą postacią jest Alex. Jednakże to właśnie ta twarda strona tego bohatera z pierwszych trzech sezonów i finału czwartego jest zdecydowanie najlepsza do oglądania.
Prawdopodobnie największym problemem tego odcinka jest to, że znacznie bardziej pasuje on na finał całego serialu, a nie serii. Wydaje się, że nie da się oprzeć fabuły całego sezonu na Aleksie próbującym „dopaść” Normana, a chyba to będzie wątkiem przewodnim piątej serii. Po prostu nic innego nie ma żadnego sensu. Co więcej, jaką rolę będzie teraz pełnił ekscentryczny Chick? Czy będzie on „przyjacielem” albo pewnego rodzaju „mentorem” Normana, czy może spróbuje go w jakiś sposób wykorzystać? Jest to bardzo intrygujące, jak ta postać zostanie poprowadzona. Co z psychoterapią Normana? Ponadto - czy scenarzyści mają jeszcze jakieś wątki dla Dylana i Caleba? Są to ciekawe kwestie, które zachęcają do obejrzenia kolejnego sezonu, mimo że czwarta seria była zdecydowanie najsłabsza ze wszystkich, a jej finał jest „tylko” niezły.
Poznaj recenzenta
Bartłomiej CyzioDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat