Better Call Saul: sezon 2, odcinek 5 – recenzja
Na półmetku drugiego sezonu Better Call Saul odrobinę zwalnia, jednak oglądanie przygód Jimmy'ego McGilla nadal sprawia wielką przyjemność.
Na półmetku drugiego sezonu Better Call Saul odrobinę zwalnia, jednak oglądanie przygód Jimmy'ego McGilla nadal sprawia wielką przyjemność.
Bardzo długi, dziesięciominutowy prolog do odcinka Rebecca znów jest retrospekcją i rzuca więcej światła na przeszłość Chucka oraz Jimmy’ego. Widać, że bracia nigdy nie przepadali za sobą, choć była to raczej jednostronna awersja i Jimmy piął się w górę adwokackiej kariery bez większego wsparcia starszego brata, przynajmniej bezpośredniej. Ten wątek przewija się jeszcze później w odcinku, gdy Chuck wspomina ich przeszłość. Jak widać, główny bohater Better Call Saul nie jest zbyt odpowiedzialną osobą.
To był rzeczywiście odcinek pokazujący głównego bohatera w najgorszym świetle – skrępowany, non stop karany, musi uciekać się do najprostszych i najgorszych posunięć, jak niezauważalne wyjście z kancelarii, by uniknąć dalszej pracy nad pismem. Jimmy nie zna zasad firmy, pisze brzydko i nieskładnie oraz omija prawne nakazy – jest najgorszym z możliwych adwokatów. A jednak coś w nim wszyscy widzą...
Oczywiście najbardziej cierpi na tym Kim, choć wydaje się, że bohaterka może wreszcie wyjść na prostą dzięki wstawiennictwu Chucka. Byłoby dziwne, gdyby po takich przejściach znów chciała mieć coś wspólnego z Jimmym, choć można przypuszczać, że to jeszcze nie koniec ich związku. Byłoby szkoda tak dobranej pary aktorów. A jednak lepszy duet w tym odcinku widzieliśmy dopiero pod koniec, wrócił bowiem znany z Breaking Bad Hector Salamanca, mafijny boss, który we wcześniejszym serialu Gilligana był już przykuty do wózka. Tym razem możemy zobaczyć kryminalistę może nie w pełni sił, ale nadal groźnego. Oczywiście wszystko wiąże się z Tuco, którego Mike pośrednio wsadził do więzienia. Można było jednak przypuszczać, że przyniesie to znacznie poważniejsze konsekwencje. Teraz Mike jest w potrzasku – zgodzi się na układ Hectora, to Tuco wyjdzie z więzienia i prawdopodobnie zabije Chico. Jeśli jednak nie zechce współpracować, jego głowa może polecieć.
To był bardzo spokojny odcinek. Nakreślał kilka nowych wątków, jednak po znakomitym starcie widać, że seria znów musi złapać oddech, by dmuchać w szeroko rozłożone żagle. Brakło wizualnych fajerwerków, ciekawych scen (może poza tą w kawiarni) i otrzymaliśmy bardzo mało sekwencji z Jimmym. Choć na pewno konflikt z Tuco się szybko nie zakończy i możliwe, że to właśnie główny bohater szybko się w niego wplącze.
Piąty odcinek drugiego sezonu Better Call Saul jest na razie najsłabszym w tym roku, choć cały czas to pozycja solidna i sprawiająca sporą przyjemność. Od serialu Goulda i Gilligana wymaga się jednak znacznie więcej.
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat