Biała księżniczka: odcinek 2 i 3 – recenzja
Biała księżniczka zaskakuje, bo jest to serial o niebo lepszy i ciekawszy niż Biała królowa. Intrygi rozwijane są w dobrym tempie i potrafią angażować.
Biała księżniczka zaskakuje, bo jest to serial o niebo lepszy i ciekawszy niż Biała królowa. Intrygi rozwijane są w dobrym tempie i potrafią angażować.
Największa różnica pomiędzy serialami The White Princess i The White Queen jest taka, że opowiadana historia jest bardziej spójna. Nie ma tak drastycznego skakania o kilka lat co odcinek, a to przekłada się na historię, która rozwija się bardziej równomiernie, bez luk i niedopowiedzeń. Może i w ciągu tych odcinków minęło wiele miesięcy, ale kompletnie tego nie czuć. W poprzednim serialu wprowadzało to uczucie zagubienia, oderwania fabularnego i zamieszania. A tutaj wszystko gra. Historia jest spójna, a fabuła rozwija się równomiernie i ciekawie.
Można odnieść wrażenie, że cała historia to ciągły pojedynek pomiędzy Elżbietą Woodville (matką Elżbiety York) i Małgorzatą (matką króla). Obie starsze kobiety już w poprzednim serialu zaczęły swoją rywalizację, a ta jest kontynuowana z powodzeniem. Dzięki temu mamy wiele dobrych scen, gdzie ich walka nabiera rumieńców. Trochę może razić fakt, z jaką łatwością Elżbieta wysyła wszelkie informacje, skoro szpiedzy Małgorzaty obserwują jej każdy krok. Można by założyć, że do tej pory odkryją jej metody i je wyeliminują. Można nawet sądzić, że jest to trochę zbyt uproszczone, ale tylko momentami. Szczególnego znaczenia to nie ma, bo rozwój intryg i spisków jest najjaśniejszym punktem opowieści. Szczególnie, gdy dochodzimy do zamachu na Henryka, co rozwija nowe wątki i zwiastuje nadchodzący konflikt. W tym miejscu Elżbieta Woodville objawia się jako ta zła, bo choć jest pokój i można dążyć do pojednania, ta dalej jątrzy i chce władzy. Czuć, że obie matki chcą toczyć dalej wojnę, gdy Henryk i młoda Elżbieta powoli odchodzą od tego fanatyzmu. Ciekawie i rozsądnie pokazane.
Dobrze też wyglądają sceny w Burgundii, gdzie Jasper na życzenie króla stara się osiągnąć pokój. Jego nawiązanie bliższej relacji z księżną było obiecujące i zaskakująco dobrze pokazane. Trochę męczy w tym serialu fakt robienia z Elżbiety Woodville czarownicy, której magia może działa, może nie. W poprzednim serialu miało to sens, ale tutaj wydaje się zbyt natarczywe i niepotrzebne. Fakt tego wypadku w Burgundii, który rozpoczął kolejną wojnę, jest tego przykładem. Słyszymy, że kobieta była świetnym i doświadczonym jeźdźcem, więc trudno uwierzyć, by taka sytuacja mogła się wydarzyć.
Cieszy fakt, że powoli Henryk i Elżbieta York wychodzą z cienia swoich rodziców. Narodziny Artura zmieniają tę relację, która wyraźnie się ociepla, a to wzbudza sympatię. Zwłaszcza, że oboje zaczynają stawiać się rodzicom, a tym samym dojrzewają. Fakt, że Elżbieta nie pojechała do matki, by spiskować, jest plusem, tak samo jak Henryk, który kilka razy otwarcie sprzeciwia się Małgorzacie i podejmuje inne decyzje. Rozbudowanie tych relacji zdecydowanie nie tylko jest zaletą serialu, ale odbywa się bardzo naturalnie i stopniowo.
Razi mnie osoba Teddy'ego, który jest tak wielkim zagrożeniem dla Henryka. Według historyków istniały pogłoski, że młody Edward był niepełnosprawny umysłowo i serial wyraźnie czerpie z tego pełnymi garściami. To jego ciągłe krzyczenie o tym, że jest królem, kiedy ktoś wymówi jego imię, na to wskazuje. Jest też wiele oznak w jego zachowaniu. Kłopot w tym, że serial otwarcie nie mówi o tym, dlaczego młody Edward zachowuje się dziwnie. Dla wielu widzów będzie to po prostu głupie.
The White Princess pozytywnie zaskakuje, bo to serial, który ogląda się naprawdę dobrze. Intrygi kiełkują, a poszczególne aspekty znakomicie się zazębiają. Dobra rozrywka.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat