"The White Queen" ma być opowieścią o miłości, stracie, uwodzeniu, oszustwie, zdradzie i morderstwie ukazanym z punktu widzenia trzech kobiet podczas walki o tron - Elizabeth Woodville, Margaret Beaufort i Anne Neville. Akcja rozgrywa się w 1464 roku w okresie, gdy w Anglii od 9 lat toczona jest wojna domowa o tron między rodem Yorków i rodem Lancasterów. Ich symbolami są, odpowiednio, biała i czerwona róża, przez co walki przeszły do historii jako Wojna Dwóch Róż.
Aktorzy:
Ben Lamb, Faye Marsay, (10) więcejPremiera (Świat):
16 czerwca 2013Czas trwania:
60 min.Gatunek:
Dramat, Romans, Historyczny
Trailery i materiały wideo
The White Queen - zwiastun
Najnowsza recenzja redakcji
Rebecca Ferguson w roli Elżbiety Woodville niesamowicie mi się podobała w pierwszych odcinkach serialu. Miała charyzmę, urok i niezwykły magnetyzm, który sprawiał, że oglądało się ją z nieukrywaną przyjemnością. W trakcie rozwoju moja sympatia dla aktorki gdzieś zanikała - i bynajmniej nie z jej winy. Po prostu Elżbieta stawała się nudną, papierową i niemającą kompletnie niczego ważnego do roboty bohaterką, więc Ferguson nie miała co grać. Tak samo jest w ostatnich dwóch odcinkach, gdzie jej rola jest już praktycznie epizodyczna. Szkoda, bo Ferguson to bez wątpienia utalentowana aktorka, a jej potencjał został w tym serialu zmarnowany.
Ostatnie dwa odcinki to popis Małgorzaty Beaufort i grającej ją Amandy Hale. Aktorka zrobiła na mnie dobre wrażenie w Ripper Street, lecz w The White Queen przez większość odcinków również nie miała co grać. Ciągle te same sceny pokazujące fanatyczkę religijną, która niczego nie wnosi do fabuły ani do całej rozgrywki. To z czasem się zmieniło, a Hale wyraźnie miała co robić. W 9. odcinku jej szermierka słowna ze Stanleyem to popis aktorki, która prezentuje nam gamę swoich talentów. W końcu Małgorzata to kobieta z krwi i kości, a nie jedynie papierowa figurka pozbawiona krzty osobowości. Czerwona Królowa staje się interesująca, jej rozmowy mają w sobie emocje, a w wydarzeniach nie brakuje napięcia. W końcu Małgorzata odgrywa kluczową rolę, a Amanda Hale z tej okazji korzysta wyśmienicie, tworząc w ogólnym rozrachunku jedyną postać w tym serialu, która jest godna pochwały.
Sama historia w 9. i 10. odcinku tym razem potrafi minimalnie zainteresować. Być może dlatego, że twórcy nie pokusili się o straszne skoki w czasie, które niszczyły jakiekolwiek oznaki obecności fabuły. Tym razem akcja toczy się wolniej, a to pozwala skupić się na graczach w walce o władzę. Świetne wrażenie sprawia lord Stanley, którego knucie i zapewnianie sobie odpowiedniego status jest najbardziej emocjonującym aspektem finałowych epizodów.
[video-browser playlist="635623" suggest=""]
Nie wychodzi cały wątek z Ryszardem, Anną i ich bratanicą. Największy wpływ ma na to wszystko to, co popsuto w poprzednich odcinkach. Dlatego też śmierć Anny jest tak emocjonująca jak kropla deszczu spływająca po liściu. Sama intryga z rzekomym romansem z bratanicą została dość marnie zrealizowana. Za dużo w niej chaosu i scen, które nie tworzą oczekiwanego efektu, a jedynie wyglądają jak nudny zapychacz.
10. odcinek ponownie udowadnia nam, że jeśli ktoś nie potrafi tworzyć scen batalistycznych, niech się za nie nie zabiera. Końcowa bitwa powinna być emocjonującą, pełna napięcia i rozrywkowo nakręconych walk. Zamiast tego dostajemy starcie na prawdziwie amatorskim poziomie, a może i gorszym, gdyż w wielu amatorskich produkcjach takie sceny wygląda o wiele lepiej. Ba, nawet bitwy w "Ogniem i mieczem" oraz "Starej Baśni" miały w sobie większy rozmach i lepszą pracę kamery niż to, co tutaj nam zaprezentowano. Kręcenie scen walk na maksymalnych zbliżeniach to kompletna pomyłka. Do tego jedynym aspektem tworzącym iluzję bitwy jest dźwięk walczącego tłumu, bo na ekranie przewija nam się zaledwie kilka osób. Nie udaje się w tym miejscu stworzyć efektu patosu z końcowej sceny odsieczy posiłków Tudora. Gdzie te emocje?
The White Queen jest przykładem na to, jak nie kręcić seriali kostiumowych. Wybrano nieciekawych, papierowych bohaterów, którzy ukazywali nam niezwykle emocjonujący okres historii Wielkiej Brytanii w sposób nudny, pusty, powierzchowny, a do tego skupiając się na mało atrakcyjnych jej elementach. Okropne skoki w czasie, marne odtworzenie realiów epoki (wszystko sterylne, plastikowe), kręcenie w dusznych lokalizacjach, słabe aktorstwo większości obsady, tragiczna reżyseria, nieciekawa historia i zła praca kamery to chyba najważniejsze wady The White Queen. Jedno z największych rozczarowań ostatnich lat. Mile będę wspominać tylko znakomitą Amandę Hale w roli Czerwonej Królowej, która jako jedyna z głównej obsady pokazała kawałek dobrego aktorstwa.
Pokaż pełną recenzję
Obsada
-
Ben Lamb Anthony RiversAnthony Rivers
-
Faye Marsay Anne NevilleAnne Neville
-
David Oakes George, Diuk ClarenceGeorge, Diuk Clarence
-
Max Irons Król EdwardKról Edward
Sezony
Sezon 1
- In Love With The King (16 czerwca 2013)
- The Price of Power (23 czerwca 2013)
- The Storm (30 czerwca 2013)
- The Bad Queen (7 lipca 2013)
- War at First Hand (14 lipca 2013)
- Love and Death (21 lipca 2013)
- Poison and Malmsey Wine (28 lipca 2013)
- Long Live the King (4 sierpnia 2013)
- The Princes In The Tower (11 sierpnia 2013)
- The Final Battle (18 sierpnia 2013)