Bliskość: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Szalony, piękny i hipsterski był trzeci odcinek Bliskości. Bracia Duplass wyjątkowo swobodnie i umiejętnie tasowali nastrojami i stylami, co zaowocowało najlepszym odcinkiem serialu.
Szalony, piękny i hipsterski był trzeci odcinek Bliskości. Bracia Duplass wyjątkowo swobodnie i umiejętnie tasowali nastrojami i stylami, co zaowocowało najlepszym odcinkiem serialu.
Bracia Duplass w pierwszym odcinku drugiego sezonu Togetherness odwiedzali swój własny dom, czyli Nowy Orlean, a tym razem to główni bohaterowie podróżują do miejsca swojego dzieciństwa. Oba podnoszące się po upadku miasta są świadkami wskrzeszania na nowo relacji. To w Luizjanie miało odbudować małżeństwo Piersonów, w Detroit na nowo ma odżyć przyjaźń między Brettem a Alexem.
To kolejny zamknięty odcinek, niekonfrontujący się bezpośrednio z problemami z poprzedniego. Nie wiem, czy te ucieczki bohaterów są sprytnym wyjściem od scenariuszowych niezręczności, czy może odzwierciedleniem naszego radzenia sobie z tymi problemami, na szczęście (i chyba po raz pierwszy) w Advanced Pretend to działa, tym bardziej że brakowało do tej pory nacisku na postać Alexa i Bretta. Teraz nie tylko otrzymujemy znacznie dłuższy (bo prawie 40-minutowy) odcinek, ale też wracamy do czasów dzieciństwa dwójki bohaterów i przy okazji dowiadujemy się o każdej z postaci znacznie więcej niż kiedykolwiek wcześniej. To była prawdziwa bliskość.
Trzeci odcinek był mądry, szalony i widowiskowy. Na szczególną uwagę zasługują wszelkie sceny ukazane w zwolnionym tempie, upiększone wspaniałą ambientową muzyką. Jazda na rowerze po ulicach Detroit również wyglądała obłędnie. Taki właśnie jest ten odcinek - pełny wizualnych rewelacji, które chłonie się na równi z fabułą. Ta jest zaś niczym sen, bardzo powolna, melancholijna. Niezwykła jest wręcz scena odkopania przez Bretta i Alexa ich kapsuły czasu. Bardzo prosty pomysł przerodził się w katharsis dla obu bohaterów – każdy z nich zastanowić się musiał, o czym marzył w dzieciństwie, jaką przyszłość dla siebie planował i czy nie zawiódł samego siebie.
Z drugiej strony Tina musi zmagać się z równie niezwykłymi wyzwaniami, czyli tymi dnia codziennego: zawieźć dzieci do szkoły, zmienić pieluchę i zaopiekować się kimś innym niż samą sobą. Zazwyczaj wychodzi to komicznie, jednak jej starcie z Christy, któreś z kolei, tylko potwierdza, że to ona jest najbardziej niedojrzałą i egoistyczną osobą wśród całej zgrai. Podobnie jak w przypadku dwójki przyjaciół w Detroit, także tutaj wzmacnia się siostrzana relacja między Tiną a Michelle. Wydaje się jednak, że związek między nią a Alexem nie ma prawa bytu, skoro jest on związany ze znacznie bardziej odpowiedzialną, atrakcyjną, choć może nie tak szaloną osobą jak Christy.
Ciekawe, czy jeszcze kiedyś dostaniemy taki odcinek Bliskości - swobodny, bardzo oldschoolowy, energiczny i widowiskowy. Pełen humoru, co dla braci Duplass oczywiście nie jest problemem, ale także pozbawiony tanich emocji. Tu wszystko jest wypracowane w świetnych dialogach i dobrze przemyślanych konfliktach. Jakkolwiek natychmiastowy wylot do Detroit, by odnaleźć sens życia i nabrać dystansu, brzmi aż za bardzo kliszowo i żenująco, to jakimś cudem twórcom udało się przekuć to w zaletę. Dla mnie to najlepszy odcinek Bliskość jak dotąd.
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat